Ciąg dalszy wizyty i powrotu z półwyspu Peljesac i Korculi
W knajpkach o wolne miejsce jak widać nie trudno, wszystko świeżutkie, rybki, mule, kozice pachnące morzem
Komuś się zebrało na czułości
I żegnaj tajemnicza Korculo. kiedyś wpadniemy tu na pewno autem i na dłużej, żeby odkryć Twoje piękno
Komuś się zebrało na czułości 2
Po powrocie do Orebica, poszliśmy na parking i nogi pod Nami się ugięły... Nie mamy tylnej prawej szyby, tej od strony pasażera, tam gdzie na zagłówku mam tablet. Ja pierdzielę, przecież spiesząc się na stateczek na Korculę, nie miałem czasu go zdemontować, więc pewnie komuś się spodobał... Biegnę do samochodu, patrzę szkieł niema, pewnie wpadły do środka, podchodzę bliżej - patrzę, tablet dumnie prezentuje się na zagłówku, szyby niet, ale szkieł też nie ma.... Ot stary Alzheimmer, po prostu nie zamknął szyby.... Auto stało 4 godziny na parkingu, gdzie kręciło się mnóstwo ludzi w większości turystów, wystarczyło podejść, wyjąć i szlus.
W Polsce nie do pomyślenia, w Chorwacji nikt nic nie zrobił
Po powrocie stwierdziliśmy że nie czekamy na prom, tylko lecimy na Ston. I cholera jak na złośc, przy tak cudownych widokach za oknem, padła mi bateria w aparacie.
widoki naprawdę cudowne, szkoda tylko że było bardzo pochmurno.
Po drodze zjeżdżamy do winiarni, gdzie degustujemy winka i zakupujemy 10 sztuk, dostając 2 dodatkowe gratis
Wracamy do Breli i troszkę eksperymentuję z aparatem i widokami za oknem
Zostały do opisania 2 dni, generalnie już na miejscu z małym wypadem na zakupy i małą kawkę do Makarskiej.
Posumowanie wyjazdu, jakże udanego i bardzo gorącego, pozwolę sobie napisać już z Łodzi.
Jutro startujemy raniutko, wszytkiego dobrego i pozdrowienia ostatni raz "live" z Breli