Wyspa nietrudna do zdobycia, niedaleko i sporo dogodnych połączeń. Miałam jednak w głowie zakodowaną informację, że to bardzo głośna imprezownia dla Niemców i Brytyjczyków, którą należy omijać szerokim łukiem. Na krótki wyjazd w okresie świąt wielkanocnych, jako miejsce cieplejsze od Polski, brałam pod uwagę raczej którąś z Wysp Kanaryjskich. Dobrze, że zajrzałam do relacji i zdjęć, które mnie przekonały do wyjazdu. Po powrocie potwierdzam- widokowo wyspa jest bardzo atrakcyjna, może bardziej niż Kanary, chociaż bardzo skomercjalizowana.
Dużo nie napiszę, po roku to już nie relacja tylko konfabulacja, ale zdjęcia ciągle wyglądają nieźle. Tematu dawno nie było, a długie weekendy będą …
Mapka odwiedzonych miejsc, każdy z czterech dni zwiedzania ma inny kolor.
6 kwietnia
W czwartek wylot z Wrocławia był o 15.15, miałam więc nadzieję na jakiś fajny wieczór w miejscowej knajpce.
Niestety, kolejka do wypożyczalni to ponad 2 godziny stania pod ścianą, bo nie było gdzie usiąść i obserwowania pań które ruszały się jak muchy w smole.
Do Hotel Bell Port w Cala Rajada dojechaliśmy późno. W odległości spaceru znaleźliśmy jedną knajpkę wyglądającą jak pusta stołówka. Klimatycznie nie było, ale powitalną sangrię wypiłam.
Hotel bez ogrzewania, co przy 10-12 stopniach w nocy nie było komfortowe. Do przykrycia przewidziano jedno prześcieradło, o kołdrę trzeba było prosić, a i tak dostaliśmy kocyk. Po prostu było zimno. Śniadania ok na kilka dni, bo codziennie to samo, ale szampan był Brak czajnika i lodówki żeby przechować własne jedzenie, a w ciągu dnia balkon nasłoneczniony. Deklarowanego drinka też zabrakło. Lokalizacja dobra, miejsca parkingowe przy ulicy.