Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Majka niejedno ma imię - BIHCROMNAL 2006 :)

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 29.12.2007 23:59

25 sierpnia 2006

Gdybym była normalnym człowiekiem, to to, co bym miała do napisania z dni 25-31 sierpnia 2006 zmieściło by się na jednej kartce rozstrzelonym drukiem :):):) Ale kto powiedział, że ja mam wszystko po kolei tak jak 3/4 ludzkości ;)

Dzień nicnierobienia
Póki co piątek 25 sierpnia 2006 zaczyna się dla nas bardzo późno - chyba jest już przed dziewiątą. I pewnie dalej byśmy leniuchowały w namiocie, gdyby nie to, że zoczyła nas Sonia, która wraz z mężem Fiko jest właścicielką tej trawy, na której wczoraj pozwoliłyśmy sobie rozbić nasz namiot.

Witamy się serdecznie i od razu tłumaczymy, jak to się stało, że popełniłyśmy taka samowolkę. Oczywiście nie ma najmniejszego problemu. Sonia mówi, ze wszystko ok, że jak najbardziej możemy zostać tu, gdzie się rozbiłyśmy. Nie omieszka zapytać kto mi TO zrobił patrząc na moje nogi :D:D:D A kiedy słyszy, że to w Albanii, to natychmiast chce nam przedstawić swojego męża, który jakoś tak nie bardzo lubi Albańczyków :). Nim wybuchnie kolejna wojna trojańska albo bałkańska ;););) szybko tłumaczę, że tę moją krzywdę to jednak nie ludzka ręka wyrządziła :D:D:D

Oddajemy jej paszporty do meldunku i... planujemy drugi w czasie wyprawy dzień nicnierobienia.
Cudnie świeci słonko, więc robimy wielkie pranie - tęcza naszych t-shirtów wzbudza zainteresowanie wszystkich tu wypoczywających - tzn. W większości mieszkańców Belgradu. Są też dwie polskie rodzinki.

Obrazek


Jest gorąco, ale chyba zamiast spodenek założę długie spodnie albo wywieszę taka kartkę, że informacji na temat moich nóg udzielam w godzinach od.. do... :D:D:D Naród bardzo zatroskany i przejęty tym, co mi się przydarzyło :D

Jak te białe brzuchy pokazać...
I w sumie to nic się nie dzieje NUUDA ;) - trzeba było w Albanii zostać... :D To będzie najkrótszy dzień. Po po warzywno-owocowych zakupach i pożarciu arbuza (foto z dedykacją dla Wojana ;)

Obrazek


idziemy na rozpoznanie plażowe. Po górach Durmitoru i po Prokletich mamy opaleniznę chłopo-robotniczą. Spalone twarze, ramiona i nogi - ale tylko do kostek :). Planujemy resztę tutaj wyrównać. Jak te białe brzuchy pokazać... Skaczemy więc po skałach w poszukiwaniu jakiegoś uroczego zakątka.

Idziemy sobie z lewej strony naszej zatoczki, bo plaża za blisko - wyjście na nią zajmuje jakieś 15 sekund. I tak dobrze, że mamy najdalej namiot. No to sobie jeszcze myślimy, że jakby przyszło tsunami, to mamy jakąś sekundę szansy więcej niż ci przy bramie :).
Trafiamy na maleńką plażę dla golasów. Eee tu nie chcemy zostawać :D Wracamy na naszą plażę. Czaję się, żeby te nogi schować. [Po prostu tempo akcji dzisiejszego odcinka relacji takie, że szok :D:D:D]...

Zwiedzamy potem okoliczne knajpy, których jest tu dzikie mnóstwo. Taka jedna ma mocną nazwę Tropicana :D:D:D Jutro tu przyjdziemy ;) a dziś to jeszcze fotkujemy kwiatki, tablice rejestracyjne do mojej kolekcji: tablice świata :) no i trochę czarnogórskiego Adriatyku. NUDA.

Obrazek


Życie nabiera dopiero kolorów pod prysznicem. Dobra, dobra - nie fantazjować :D. Bo właściwie nie pod samym prysznicem, a w łazience przy zlewozmywakach. Myję nasze kubeczki po zupkach-trupkach. A że nie mam płynu do naczyń idzie mi to topornie. Podchodzi do mnie jedna dziewczyna i podaje swój płyn i mówi, żebym zatrzymała, bo ona już jutro rano wyjeżdża. I tak zakoleżankowuję się z Mariją z Belgradu. Oczywistością było jej pytanie o moje nogi, a potem gadamy o całej naszej wyprawie. Marija jest lekko zawiedziona, że byłyśmy w Chorwacji, w Bośni, w Albanii a u niej w Serbii nie... No też mi jest przykro. Zachęca, by odwiedzić jakiś śliczny rejon pod Belgradem - o ile dobrze pamiętam Kosmaj się nazywa. Spróbujemy kiedyś na pewno tam pojechać!!! Żebym zapamiętała nazwę Marija pokazuje mi na rozgwieżdżone niebo i mówi: no wiesz: kosmos, Kosmaj :D:D:D

Nocka mogłaby być spokojna, ale prześladuje nas oliwkowy potwór... Nie wiemy co to za zwierz, ale tak się w nocy wydziera i rzuca nam maslinkami po namiocie, że musi być jakimś nocnym potworem!

Jak widzicie - powiało nudą... Jutro pojedziemy sobie do Ulcinja. A już kombinujemy, czy by stąd sie nie urwać do Prisztiny... Gdybyśmy miały pewność co się stanie z pogoda, zrobiłybyśmy tak na sto procent!!!
Znudzonym aczkolwiek wytrwałym Czytaczom tego bajania po tym pasjonującym dniu mówię Laku noć! :) Śmiem wątpić czy "jutro" będzie lepiej, wiec już kolejny dzień ponizej :)


26 sierpnia 2006

Chyba Was średnio zainteresuje to, co dziś robimy...
To może dziś akcja się trochę podkręci ;) Koło ósmej idziemy stopować do Ulcinja. Nie czekamy długo i zatrzymuje sie busik. Nie wiemy, czy to taki zarobkowy-transportowy czy prywatny, ale wsiadamy. Usiłujemy coś zagadać, ale pan - bardzo miły - aczkolwiek milczący równie bardzo :D:D:D:D Wysiadamy na głównym deptaku i rzecz jasna zmierzamy do pierwszej otwartej knajpy na kawę i ciastko. Pora raczej zabójcza dla tubylców, bo jeszcze nikogo tu nie ma poza nami. Kawka włoska - może być.
No i znów czujemy się jak w domu, bo w albańskim Ulcinju generalnie słychać albański, a i nazwy ulic mają więcej wspólnego z Albanią niż Montenegro.

Obrazek

Póki co też Was chyba średnio zainteresuje co robimy - a mianowicie łazimy po sklepach z koralikami i innymi błyskotkami bo takie hobby mamy :D:D:D I po odwiedzinach w 3 sklepach mamy tego dość trochę - ale jakie śliiiiiiiiiczne ;). Zahaczamy jeszcze o targowisko, gdzie byłyśmy rok temu, ale tym razem długo tu nie zabawimy.

Jest duszno i pochmurnie - znaczy się albo będzie padało albo nie :D:D:D Robimy fotki różnym zjawiskom, które nam się podobają.

ObrazekObrazekObrazek


I mimo tej pogody, na plaży jak zawsze - zagęszczenie takie, że nie zamierzamy się tu wbijać.

ObrazekObrazekObrazek


Jakieś półtorej godziny spędzamy z sklepie z płytkami co trochę konsultując z Drusillą czy to warto, czy tamto trzeba i czy to chce :D
Dokonujemy jeszcze obserwacji browarnianych.

ObrazekObrazekObrazek


Miałam coś z mózgiem
Mocnych wrażeń szukamy w WC. Mocne wrażenia są. Ekwilibrystyka, której nauczyłyśmy sie w górach pozwala na w miarę bezpieczne skorzystanie z tego przybytku :D
A szefem przybytku jest ojciec trójki prześlicznych dzieciaczków. Dzieciom rzecz jasna nie odpuszczamy i zmuszamy je do wdzięczenia się do aparatów :)

ObrazekObrazekObrazek


Kolejne kilka godzin upływa nam na robieniu fot temu i tamtemu:

ObrazekObrazek


ORAZ:
1. łażeniu bez sensu
2. szukaniu koszulek z napisem Montenegro bądź Crna Gora - GUZIK. Nie ma. Koniec sezonu. Albo jeszcze sobie nie wyprodukowali dla promocji kraju
3. kupowaniu różnych pierdółek dla naszych najbliższych. W sumie kubeczki z albańskimi napisami podobają sie nam najbardziej :)
4. idziemy w końcu coś zjeść
5. nie pamiętam jak jedzenie się nazywało, ale było to coś jak nasze gołąbki. I była sałatka i piwko (dopisek tegoroczny: Rrrrrrrrrany - to były czasy, kiedy wybierałam piwo zamiast wina... Chyba miałam coś z mózgiem...)

ObrazekObrazek


Po zjedzeniu tego czegoś (objadłyśmy się straszliwie!!!!!)dochodzimy do wniosku, ze dalsza włóczęga nie bardzo ma sens i zmierzamy w stronę dworca autobusowego.

SHTRIGA!
Ale, ale...!!!!!! Po drodze mijamy wypożyczalnię video pod nazwa SHTRIGA! Nooooo nie podaruję przecież tych odwiedzin! Zagadujemy z chłopakami z wypożyczalni i usiłuje odkupić od nich koszulkę firmową - nic to, że rozmiar taki, że wyglądałabym jak trampkarz w koszulce reprezentacji. Koszulka ma i z przodu, i z tyłu napis SHTRIGA. Chłopak - choć czarujący - nie daje się namówić. Proponuję mu nawet 10 euro!!!!!!!! On nie, że zabije go szef. W końcu proponuje mi przejażdżkę firmowym skuterem. Tym razem ja wymiękam i dziękuję, ale obfocić się przy skuterze jednak zamierzam.

ObrazekObrazekObrazekObrazek


Wzajemne przekomarzanie się trochę trwa i jest wesoło. Obserwuje nas cała ulica. Łącznie z właścicielami cukierni naprzeciwko. I tam tez zaraz wejdziemy na słodkości. Jeszcze trochę i chyba pęknę, no ale ciasteczka takie kuszące!!!

Obrazek


Po ciasteczkach - nie ma co marudzić! Właśnie przyjechał nasz bus! Wskakujemy po to, by oczywiście polecieć na plażę w Utjesze.


YES! Nareszcie coś się dzieje ;)
Znowu NUUUUUUUUUDA :D:D:D. A na dodatek pogody nie ma... Niebo zachmurzone, można nawet rzec, że wieje chłodem... Rozrywką staje się pisanie smsów do całego świata :D. Wiola zabawia się układaniem ludzików z kamieni, robieniem im zdjęć komórką... Atmosferę ożywia nieco przyjazd hummera. To właściciele dyskoteki huczącej obok naszego namiotu, którą jak tak dalej pójdzie odwiedzimy w celach rozrywkowych w nocy ;) :D:D:D


ObrazekObrazek

Aż nagle.. OOO ŁAŁ!!!!! ;) Na plaży lekkie poruszenie. Każdy patrzy na sąsiada czy poczuł to samo. Ja na Wiolę też. No tak - ona też to poczuła... Ooooo rrrrrrrany - właśnie przeżyłyśmy trzęsienie ziemi!!!!!!!! YES! Nareszcie coś się dzieje ;) Znów nam przychodzą myśli o tsunami, ale spotkałyśmy dziś po południu na kempie żółwia, który nie uciekał :D:D:D A zwierzęta podobno czują te sprawy i uciekają, więc może jednak nie należy się obawiać...

Obrazek


Oooo po chwili znowu. No nieeeźle... Ten mocny akcent dnia dzisiejszego nadaje sens wysyłaniu przez nas kolejnych smsów :)

Po tych atrakcjach znów snujemy się między kempem a plażą i znów lądujemy na kawie i ciachach - w Tropicanie. Koniec sezonu chyba za chwilę, bo poza nami siedzi tu może czworo ludzi. Na nasz widok ożywia się z kolei DJ i zapodaje jakąś popową muzykę... hiszpańską:) Jeden kawałek się nam podoba i sobie go nagrywamy komórką :DDDDDDDD Od dziś ta forma spędzania wolnego czasu zostaje przez nas ochrzczona manianatropicana (nie umiem znaleźć na klawiaturze wężyka nad n).

I tyle, bo cóż więcej. Nocą nas budzi jakże bliskie sercu każdego Polaka: O k...wa, ja pier...ę - powtarzane z częstotliwością większą niż dzisiejsze dwa wstrząsy. Aaaa tak - jakiś młodzieniec na ścigaczu wraz ze swoją dziewczyną ściągnęli na nasz kemp i usiłują w potwornym deszczu rozbić namiot. Nie bedziemy się wtrącać, bo te K...Y są preludium do ich dramatycznej kłótni. Ale on jej nie tłukł no i szybko ich rozmówki polsko-polskie ucichły, więc uznałyśmy, że się nie pozabijają...

Laku, laku!!! Jutro niedziela, pojedziem do Baru!!!
Jolanta M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4523
Dołączył(a): 02.12.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jolanta M » 30.12.2007 00:32

shtriga napisał(a):Lecę, gnam, pędzę, frunę!

Tym razem z tą relacją. :D:D:D
I słowność niesamowita - obiecane, że odcinek przed północą, i przed północą odcinek jest. 8) Faktycznie chyba jakieś postanowienie poprawy. :wink: :lol:

I w trosce o Wojana chyba, oprócz arbuzów w opowieści pojawiają się zupki-trupki, ciastka, kawa, sałatka i piwo. :lol: No, piwo może nie tylko Wojana. :wink:

shtriga napisał(a):Aż nagle.. OOO ŁAŁ!!!!! :wink: Na plaży lekkie poruszenie. Każdy patrzy na sąsiada czy poczuł to samo. Ja na Wiolę też. No tak - ona też to poczuła... Ooooo rrrrrrrany - właśnie przeżyłyśmy trzęsienie ziemi!!!!!!!! YES! Nareszcie coś się dzieje :wink: (...)
Oooo po chwili znowu. No nieeeźle... Ten mocny akcent dnia dzisiejszego nadaje sens wysyłaniu przez nas kolejnych smsów

No... mówiłam. :wink: :lol:

shtriga napisał(a):Jutro niedziela, pojedziem do Baru!!!

JUŻ jest niedziela! :lol: :D

I już nie wątpię, że skończysz przed końcem roku. :D No... chyba żeby jakieś trzęsienie ziemi... :wink: :lol:

Pozdrav
Jola
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 30.12.2007 00:37

Jolanta Michno napisał(a):I słowność niesamowita - obiecane, że odcinek przed północą, i przed północą odcinek jest. 8)


Jola - widziałbyś ten wyścig z czasem kiedy 3 minuty Cro łykało relację :lol: A ja w tym dylemacie: - zdąży, nie zdąży. A tu - myk - 23.59 :lol: :lol: :lol:

Czy zdążę... Jutro - to znaczy nie jutro, tylko za kilka godzin dziś :D - idę w góry... Ajjjj nie wiem jak to będzie - jeszcze 5 dni wyprawy zostało. Na szczęście co jeden, to bardziej pasjonujący :wink: :lol: :lol: :lol:
Jolanta M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4523
Dołączył(a): 02.12.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jolanta M » 30.12.2007 00:42

shtriga napisał(a): A tu - myk - 23.59 :lol: :lol: :lol:

No widziałam tę godzinę. :lol: :lol: :lol:

shtriga napisał(a): Czy zdażę... Jutro - to znaczy nie jutro, tylko za kilka godzin dziś :D - idę w góry...

Udanego szczytowania! :D

I dobrej nocy!
typ
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 933
Dołączył(a): 27.03.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) typ » 30.12.2007 09:28

shtriga napisał(a): W końcu dojeżdżamy na wielki płaski teren, gdzie stoi już kościół i gdzie buduje się dom parafialny.


Może to ten po drodze z Koplika do Boge po prawej stronie? Nie da się go nie zauważyć. Stoi samotnie na płaskim jak stół terenie :-)

shtriga napisał(a):
Idziemy jeszcze zwiedzić kościół w Kopliku - wrażenie robią na nas stojące przed nim jeszcze bunkry. Mamy wizję, żeby w nich budkę z lodami otworzyć może


Coś w tym stylu? :-)

shtriga napisał(a):
Oddajemy jej paszporty do meldunku i... planujemy drugi w czasie wyprawy dzień nicnierobienia.


Jakoś nigdy nie oddaje paszportów. Zawsze meldunek przy mnie i paszporty z powrotem. Czasem trzeba poględzić chwilę bo właściciele kwatery czy pola namiotowego chcą sobie zatrzymać paszporty na czas mojego pobytu, ale nigdy na to się nie zgadzam.
Wy jesteście bardziej ufne. Uf, uf.

shtriga napisał(a):
Kolejne kilka godzin upływa nam na robieniu fot temu i tamtemu:
ORAZ:
1. łażeniu bez sensu
2. szukaniu koszulek z napisem Montenegro bądź Crna Gora - GUZIK. Nie ma. Koniec sezonu. Albo jeszcze sobie nie wyprodukowali dla promocji kraju


Pewnie prędzej znalazłybyście w Ulcinju koszulkę z napisem Albania albo Shqipëria :-)

shtriga napisał(a):
5. nie pamiętam jak jedzenie się nazywało, ale było to coś jak nasze gołąbki. I była sałatka i piwko (dopisek tegoroczny: Rrrrrrrrrany - to były czasy, kiedy wybierałam piwo zamiast wina... Chyba miałam coś z mózgiem...)


Nie obraź się ale hmmm, może to coś ma wspólnego z wiekiem, bo moja żona też "przechodzi" powoli z piwa na wino :-)

No to niesamowicie przyspieszyłaś :-) Widać powoli koniec....
krakuscity
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 7920
Dołączył(a): 11.08.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) krakuscity » 30.12.2007 10:43

Jestem ciekawy Waszych wrażeń z Baru, myśmy byli 2 miesiące wcześniej co jak wiecie też opisaliśmy w ubiegłorocznej relacji.
Czekam na c.d. :papa: :papa:
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 30.12.2007 12:17

Ulcia - dzięki wielkie za dedykację.Ulżyło mi gdy przeczytałem,że nie tylko zieleninę jadłyście :D,a tym bardziej czym popijałyście :D :D
A w rewanżu dedykacja ode mnie:

Obrazek

:papa:
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 30.12.2007 12:37

:D
Mamy mało czasu, wpadliśmy na komputer, przelecieliśmy ostatnie odcinki, i ......................porobiliśmy im fotki (chyba najbardziej obfotografowany monitor 8O )..............i dokładnie będziemy celebrować czytanie u nas na telewizorze 8O :D 8)

Tylko zdjęć sobie nie popowiększamy :(
To dopiero po NR (nowym roku) :D
Pozdr :D
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 30.12.2007 12:53

kulka53 napisał(a):...
Tylko zdjęć sobie nie popowiększamy :(
...


Ula podzielna jest bardzo.
Więc może wystarczy przesłać jej prośbę z uśmiechem? :D
I srebrne :wink: , niewielkiej średnicy koło z dziurą w środku sprawi, że na ekranie Twojego telewizora ZOBACZYSZ TO, co chcesz :oczko_usmiech:

Pozdraviam serdecznie i Ulę, i kulkę53.
ita
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1974
Dołączył(a): 22.01.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) ita » 30.12.2007 13:30

oj ja też się uzależniłam od tej relacji.Dobrze, że zaczęłam czytać pod koniec bo nie wiem jak bym wytrzymała w oczekiwaniu na kolejne odcinki. A tak to myk, prawie wszystko łyknęłam za jednym razem :wink:
Muszę przyznać, że też rzucił mi się w oczy wasz sposób odżywiania :roll: marnie jadłyście, marnie :roll: arbuzy są fajne ale na deser a nie jako sniadanie obiad i kolacja :wink: Jesteście niesamowite !
Jolanta M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4523
Dołączył(a): 02.12.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jolanta M » 30.12.2007 15:08

shtriga napisał(a): I była sałatka i piwko (dopisek tegoroczny: Rrrrrrrrrany - to były czasy, kiedy wybierałam piwo zamiast wina... Chyba miałam coś z mózgiem...)

:lol: :lol: :lol:

Według moich obserwacji to nie ma nic wspólnego z wiekiem. :wink:
Zdecydowanie bardziej z mózgiem. :lol:

A Ula już po szczytowaniu. I pewnie dziś coś skrobnie. Znaczy napisze. :D:D:D

Pozdrav
Jola
Jareksz
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1794
Dołączył(a): 17.01.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jareksz » 30.12.2007 19:07

Ula by Ci się przyjemniej skrobało, a jednocześnie trochę było w temacie:
klik
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 30.12.2007 22:37

Właśnie wróciłam - najpierw szczytowanie we mgle na Klimczoku. A że było potwornie zimno, więc potem wewnętrzna rozgrzewka ;)


Typie! Ten kościółek nie jest widoczny z drogi - jest po lewej jadąc od Koplika w stronę granicy.

Bunkier - BOMBA! :D
Widze, że nie byłybysmy pionierami :)

A ten paszport to zaraz nam pani oddała :)

A co do wieku... Hmmmmmmmm Też nie wiem jak to jest, ale piwo - to zawsze były 3 łyki, no a wino... hmmmmm na 3 łykach zdecydowanie się nie kończy :lol: :lol: :lol:

Krakus! My byłyśmy w Barze w 2005 roku. W tym z relacji - tylko chwilkę, w katedrze i w okolicy :). Za to w tym roku 2007, znów był Stary Bar - ileż tam się zmieniło!!!

Wojan - nooo przeczytasz jeszcze jakie świństwa poróbowałyśmy zjeść :)
Jednak arbuz to jest to, co tygrysy lubią najbardziej. Druga dedykacja ;)

Obrazek


Kulki - :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Atojka
- jestem w stanie spełnić to życzenie :lol: Kulki - jakby co to piszcie - ulatoja (małpiszon) o2.pl - jak przyślecie adres, wyśle płytkę :D

ita!
- Ale w taki upał naprawdę nie chce się jeść!!!! A przy tym tyle emocji! :D

Jolcia - nooo już napisałam o gorylach we mgle :D Dzięki wierna Czytaczko!!!!!!!!!!!!!!

Jarek! Dzięki, że chce Ci się czytać!!! Cóż powiedzieć, posłuchałam dedykacji i - o ile dobrze zapiszę to, co usłyszałam: Ne ma niko ko/tko me spasi :lol: :lol: :lol: więc nie pozostaje mi nic innego jak wziąć się do roboty - zostało 5 dni i 25 godzin :lol: :lol: :lol:
Jolanta M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4523
Dołączył(a): 02.12.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jolanta M » 30.12.2007 23:38

shtriga napisał(a):więc nie pozostaje mi nic innego jak wziąć się do roboty - zostało 5 dni i 25 godzin :lol: :lol: :lol:

A nie 4 dni i 49 godzin? :lol: :lol: :lol:
Wierna, nie wierna, chciałabym poczytać dalej. :wink:
Więc... do ro... :D


Pozdrav
Jola
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 31.12.2007 00:05

Jesteśmy na stacji w Barze i czekamy na relację :lol:

Obrazek
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży

cron
Majka niejedno ma imię - BIHCROMNAL 2006 :) - strona 20
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone