Podtrzymuje mnie na duchu przyjemny fakt, że ktoś to jednak czyta i ogląda.
Jesteśmy więc na "naszym" Pagu. Upały, które nadeszły spowodowały, że odechciało nam się dalszych wyjazdów połączonych ze zwiedzaniem. Owszem, zwiedzaliśmy, ale głównie naszą plażę, oraz różne ciekawe miejsca oznaczone wielkimi parasolami, gdzie sprawdzaliśmy jakość miejscowej kawy, lodów i piwa.
Już na pierwszy rzut oka widać, że ta kontrola odbywa się na Trgu Kralja Petra Kresimira IV.
W czasie upałów doskonale sprawdza się gemiszt (nazwę pozwoliłem sobie spolszczyć). Starym wyjadaczom (może raczej wypijaczom) nie powiem nic nowego, ale może nie wszyscy wiedzą, że gemiszt jest schłodzoną mieszanką białego wina (ok.1/3) i wody (2/3). Napój naprawdę rewelacyjny - można ze smakiem wypić ze 30 szklanek w ciągu parogodzinnego posiedzenia i mamy ten lekki, przyjemny szumek, a do tego jakaś rybka i ....
No, w porządku, nie będę dalej tego ciągnął - nie jestem sadystą.
Dodam tylko, że taka gemisztowa kuracja może zainteresuje kogoś, kto ma kłopoty z nerkami. Oczywiście nie mogę wziąć za to odpowiedzialności, ale skoro mojej żonie pomogło...
Tak więc siedzimy sobie, popijamy i oglądamy widoki z balkonu.
Po drugiej stronie zalewu można potrenować wspinaczkę. Nie próbowałem, bo nie wiem, co należy robić w momencie odpadnięcia od takiej skałki.
Najtańsze zakupy można zrobić u Lorenca, zwanego przez nas nie wiedzieć czemu Leopoldem.
Jedyny raz w życiu kupowałem tam sałatę, pietruszkę i inne zieleniny na wagę. Wychodziło diablo tanio.