Magiczne Bałkany 2019

Mnie również tutaj nie może zabraknąć. Powtórzę poprzedników - zdjęcia jak zwykle cudowne, miejsca zwiedzane zapewne nie mniej.
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy...

Miło mi widzieć i powitać wszystkich czytelników, a szczególnie tych wiernych. Myślę, że dla niektórych będzie to motywacja by zobaczyć miejsca w których byłem (po sprawdzonej trasie) lub przypomnieć sobie swoje podróże. Mile widziane będą wszelkie komentarze i uzupełnienia. Sporo jest materiału, ale postaram się systematycznie drukować kolejne odcinki.

Janusz Bajcer napisał(a):Zdjęcia piękne i ciekawe
Ale szkoda, że nie ma krótkich opisów co na nich widać ...

To tylko bardzo skrócony przegląd fotograficzny wyjazdu, wszystkie miejsca i zdjęcia zostaną opisane w dalszych postach. Zakładałem też, że rozpoznacie większość miejsc ze zdjęć.

Steftes.

Zdjęcia zapowiadają ciekawą wyprawę I - jak u mnie - też 10 krajów

W przeddzień wyjazdu wszystko spakowane zgodnie z listą, nawigacja przygotowana, wszystkie trasy wgrane, CB radio sprawdzone.
Wyruszamy rano 29 czerwca z Wielkopolski niezawodnym Mondeo ( dziesięć razy bezpiecznie zawiózł nas na Bałkany) na razie załogą dwuosobową, docelowo pierwszego dnia do Mosonmagyarovar na Węrzech. Tutaj jest zarezerwowany Pensjonat Erdos. Na przejściu granicznym Polska - Czechy, Boboszów - Dolni Lipka tankujemy do pełna i zabieramy pozostałych podróżników: Halinkę i Zbyszka, którzy będą się trzymać za nami swoją Corsą przez całą podróż.
Mapa ze wszystkimi trasami tego wyjazdu.

A tu pierwsza trasa do Mosonmagyaróvár.

Pierwszy odcinek, jeden z dłuższych przebiega bezproblemowo. Czas na obiad i tradycyjny węgierski gulasz.
Zatrzymujemy się na obiad w rest. Halászkert Vendéglő przy Kis-Duna Motel & Camping.




A dzisiaj będziemy mieszkać tutaj:


Kwatera jest w spokojnej okolicy, niedaleko autostrady i jeziora.
Komarów jednak nie było - to chyba dzięki temu.

W planie było jeszcze kąpielisko w Mosonmagyaróvár, ale już nie starczyło czasu.
Dzień drugi - trasa do Heviz, kąpiel w jeziorze termalnym. Przedtem jednak po drodze zaglądamy do Zalaszanto, gdzie możemy zobaczyć jedną z ciekawszych atrakcji turystycznych - buddyjską stupę. Świątynia ta wzniesiona została na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Wykonana z białego kamienia budowla posiada 30 metrów wysokości i 24 szerokości. W 1993 roku stupę poświęcił osobiście sam Dalajlama. Jest to jedyna tego typu budowla w całych Węgrzech i jedna z nielicznych w całej Europie.








Niewiele ponad pół godziny drogi dzieli nas od Heviz.
Tuż przy wejściu jest parking z parkomatami. Kupujemy bilety na 3 godziny.







Pogoda idealna, woda ciepła i nie ma tłoku. Minusem jest brak gastronomii w tym miejscu. Zatrzymamy się na obiad po drodze.






CDN.

Steftes

BOGACTWO WRAŻEŃ
Planuję kiedyś coś podobnego, dlatego obowiązkowo jestem.
Wiele miejsc już zwiedziłem, więc odwiedzę z ciekawości jak wyglądają okiem Waszego aparatu;
do wielu tylko zapukałem jak Forteca Methoni, więc chętnie obejrzę.
No i oczywiście Saraj...

Buddyjska świątynia mi nie znana, ale baseny Heviz już nie raz oglądane, choć nie na żywo....

te kiero napisał(a):BOGACTWO WRAŻEŃ
Planuję kiedyś coś podobnego, dlatego obowiązkowo jestem.
Wiele miejsc już zwiedziłem, więc odwiedzę z ciekawości jak wyglądają okiem Waszego aparatu;
do wielu tylko zapukałem jak Forteca Methoni, więc chętnie obejrzę.
No i oczywiście Saraj...

Methoni - też jak byliśmy kilka lat temu, było darmowe zwiedzanie i tylko do 15.00. Zdążyliśmy tylko wejść. Teraz jest drobna opłata, ale czynne dłużej.

piekara114 napisał(a):Buddyjska świątynia mi nie znana, ale baseny Heviz już nie raz oglądane, choć nie na żywo....

To całe termalne jezioro, było dość pusto (może cena za 3 godziny ok 12E) lub początek sezonu.

Buddyjskiej świątyni u bratanków to bym się nie spodziewała, nigdy o niej nie słyszałam.
Kopułka jej trochę pęka .
Jeziorko też sympatyczne. Trzeba będzie kiedyś się przeprosić z węgierską ziemią i wstąpić po drodze

Najważniejsze jest jezioro – Gyogyto. Fontanna życia – tak mówią o nim miejscowi. Heviz nazywane jest też największym jeziorem termalnym świata – pokrywa powierzchnię ok. 4,4 hektara i - jak na jezioro przystało - ma prawie okrągły kształt. Formalnie większy zbiornik tego typu znajduje się tylko w Nowej Zelandii. Ponieważ jednak w tamtym jeziorze nie można się kąpać (temperatura wynosi ponad 100 stopni C), to de facto właśnie jezioro w Heviz jest największym geotermalnym jeziorem świata umożliwiającym kąpiele.





Gyogyto jest ze wszech miar unikatowe. Po pierwsze, szacuje się, że powstało w podobnym czasie co Balaton, również na skutek działalności powulkanicznej. Ze swymi 38,5 m głębokości (gdzieniegdzie) jest jednak trzy razy głębsze od najgłębszego punktu Balatonu. Jezioro nie ma płytkich wejść, jest głębokie już od brzegu, stąd właśnie szalona popularność piankowych makaronów i gumowych kół (można je dostać na każdym straganie lub wypożyczyć na terenie kąpieliska za opłatą).




Mało kto tutaj pływa, większość osób tylko leniwie „spaceruje ” w wodzie. „Wodne spacery” są najlepsze też dlatego, że zawarte w wodzie minerały mogą wówczas „obsiąść” ciało w formie bąbelków i błyskawicznie wniknąć do organizmu.





Jezioro Heviz jest ciepłe, a temperatura wynosi akurat tyle, że człowiek ani się nadmiernie nie nagrzeje, ani nie wychłodzi (również zimą). Zasila je woda z dwóch źródeł bijących w głębinie – jedno jest gorące, a drugie zimne. Woda miesza się tak, że latem jej temperatura dochodzi do 36 stopni C, a zimą nie spada poniżej 22 stopni C (w zimowe miesiące średnio waha się między komfortowymi 26 a 29 stopniami C).





Uzdrowieni jedziemy do Zalakaros, po drodze węgierski obiad.

W zalakaros już kiedyś byliśmy w CASTRUM Wellness Spa Zalakaros Pension and Camping.
Zajechaliśmy zobaczyć co się zmieniło.



Basen jest podzielony na 2 części. W jednej jest woda termalna a w drugiej zwykła.

Dzień następny - droga przez Chorwację do Bośni. Autostradowa granica węgiersko - chorwacka i normalna kontrola!



CDN.

Steftes

Nareszcie Będzie co czytać i podziwiać. Pozdrawiamy

Piękne zdjęcia, będę zaglądać. Heviz wygląda bardzo zachęcająco.

pietruszeczki napisał(a):Nareszcie Będzie co czytać i podziwiać. Pozdrawiamy

Widzę, ze zachowaliście czujność.

pomorzanka zachodnia napisał(a):Piękne zdjęcia, będę zaglądać. Heviz wygląda bardzo zachęcająco.

Witam na pokładzie.
Podróż dopiero się rozkręca.

Steftes.

Kolejna, trzecia już trasa prowadzi do Kulen Vakuf w Bośni. Po drodze mamy dwa ciekawe punkty do zobaczenia: Rastoke w Chorwacji i wodospad Štrbački buk w Parku Narodowym Una.



Rastoke jest częścią chorwackiego miasta Slunj. W miejscu połączenia rzek Slunczica i Korana, będącej jednym ze źródeł położonych 33 km stąd Plitwickich Jezior, powstało kilkanaście pięknych wodospadów. Różnica poziomów koryt obu rzek spowodowała utworzenie kaskad o wysokości 10-20 metrów. Wykorzystując siłę wody, począwszy od XVII wieku, ludzie budowali w tym miejscu mieszkalne młyny wodne.


Jest tam kilka małych płatnych parkingów. Płatne w parkomatach i tylko w kunach. Kantorów obok brak. Trzeba mieć drobne monety lub prosić o pomoc w pobliskich restauracjach. Straciliśmy na to trochę czasu. Wstęp na teren wodospadów jest płatny i co ciekawe jeśli masz przy sobie zaawansowany aparat fotogr. musisz podpisać zobowiązanie, że nie będziesz publikować zdjęć w celach zarobkowych.





Miejsce to zwane niekiedy jest „Małe Plitvice”, a geograficznie była to wieś Raśtoke i tak też dziś kierują drogowskazy, jak chcecie dojechać do młynów pytajcie o Raśtoke. Oprócz wodospadów są tu 22 młyny, a w chwilach świetności w XIX wieku było ponad 100!




Nie mamy zbyt długo czasu, przed nami granica i jeden z najciekawszych punktów tego wyjazdu czyli wodospad Štrbački buk.


Granica poszła sprawnie, zatrzymujemy się już w Bośni, w malowniczo położonej restauracji Emerald nad Uną.



Miejsce klimatyczne, można za opłatą spożyć obiad pływając łódką. Jak widać oferta miała powodzenie.





Zamówiłem jak widać cevapi i nie zawiodłem się.



Po drodze do wodospadu zatrzymujemy się przy przydrożnym straganie. Największe powodzenie ma śliwowica.


Sto metrów za straganem skręt w prawo do wodospadu.




CDN.

Steftes

steftes napisał(a): Wstęp na teren wodospadów jest płatny i co ciekawe jeśli masz przy sobie zaawansowany aparat fotogr. musisz podpisać zobowiązanie, że nie będziesz publikować zdjęć w celach zarobkowych.

i może jeszcze legitymują ludzi, aby sprawdzić, czy podpisujesz się swoim imieniem i nazwiskiem? Zdecydowanie niektórym mocno odwala...

A wodospady bardzo ładne.

Super, pierwsze miejsce rozpoznane, drugie nie....