Odcinek 9: 29 sierpnia (niedziela) - Ostatni wieczór i mosty
Zaczynamy naszą ostatnią podróż ulicami nocnego Budapesztu. Idziemy tam, gdzie przecinają się ścieżki wieczornych spacerowiczów, nocnych marków i imprezowiczów, czyli w okolice ulicy Váci.
Na jednym z budynków trafiamy na polski akcent:
Potwierdza się słynne przysłowie: "Polak, Węgier, dwa bratanki..."
Oddalamy się od imprezowego centrum. Trafiamy na miły deptak z ciekawie wygiętymi ledowymi latarniami. Użycie tych lamp sprawia, że ma się wrażenie jakby na słupach zawisły gwiazdy
Jednak wszystkie drogi prowadzą... na Váci utca
Docieramy do jej południowej części, najbardziej oddalonej od centrum. W tym miejscu ulica nie jest już gwarnym deptakiem, a wąską uliczką usianą klimatycznymi knajpkami.
Zasiadamy w jednej z nich i raczymy się kuflem zimnego, pysznego piwka
:
Jest uroczo. Czas umilają nam muzykanci, którzy przygrywają przy stoliku obok
Nam nie grają, bo mój mąż dał im delikatnie do zrozumienia, żeby się nie wysilali, bo na nas nie zarobią. Przygrywają więc jakiejś parze Niemców.
Czas płynie jakby wolniej. Jednak w końcu trzeba się zbierać...
Knajpkę i uliczkę opuszczamy z małym zawrotem głowy, o jaki przyprawiła nas cena piwa w tym miejscu. Za jeden półlitrowy kufel zażyczyli sobie równowartość 20 zł
Toż to więcej niż na Stradunie w Dubrowniku!
Niestety postąpiliśmy jak frajerzy, nie patrząc w kartę, tylko od razu zamawiając dwa piwa. Sądzę, że gdybyśmy popatrzyli do menu, cena nie byłaby tak wysoka... (Wczoraj przecież piliśmy piwo na placu przy Váci ut i kosztowało ono w miarę normalnie.)
Trudno, mamy nauczkę. Nie miałam zamiaru dyskutować z kelnerem. Pewnie akurat zapomniałby języka angielskiego
Nasze niedopatrzenie.
Ale nie będziemy się teraz tym martwić. W końcu to nasz ostatni wieczór w Budapeszcie i nic nam go nie zepsuje
Budapeszt by night nie może się obyć bez mostów
Pięknie pokazał je już w swojej relacji Weldon. Ja też nie mogę ich pominąć, bo w tych mostach jest coś hipnotyzującego...
Idziemy w stronę Dunaju. Po drodze mijamy piękny budynek hali handlowej:
Pierwszy rzut oka i jest! Pięknie podświetlony zamek i Most Elżbiety:
Nad miastem góruje Cytadela i Pomnik Wolności. W nocy wyraźnie widać kobiecą postać trzymającą gałązkę palmową:
A teraz mój ulubiony - Most Wolności
:
W tle Hotel Gellert, w którym znajduje się luksusowe kąpielisko. Można się moczyć i relaksować w pięknie zdobionych wnętrzach:
Zmierzamy w stronę centrum. Po drodze mijamy Most Elżbiety:
Ten z kolei najbardziej podoba się mojemu mężowi (i Weldonowi
)
Wieczór postanawiamy zakończyć w miejscu, które wczoraj bardzo przypadło nam do gustu, a mianowicie w "Cafe Amstel"
Zanim jednak tam dotrzemy, pozuję z mężczyzną jadącym na hulajnodze
:
Dzień kończymy w tym przytulnym wnętrzu:
Jesteśmy sami w "Cafe Amstel". Niedzielny wieczór, weekendowi turyści opuścili już Budapeszt.
Nas też to czeka, już jutro rano...
30 sierpnia (poniedziałek) - Ostatni węgierski obiad i powrót do domu
Nadeszła pora pożegnać się z pięknym Budapesztem. Byliśmy tu pełne 3 dni i myślę, że całkiem sporo udało nam się zobaczyć. Było zwiedzanie, ale też relaks na kąpielisku i nocne odkrywanie miasta; trochę zabytków, trochę parków i trochę knajpek
Węgierska stolica żegna nas chmurami i chłodem. Przynajmniej jest nam mniej smutno, że musimy wracać do domu. Na autostradzie zaczyna padać. Postanawiamy skorzystać z tego, że jesteśmy jeszcze w kraju, w którym karmią wyśmienicie i zjeżdżamy do miejscowości Tata. Wiemy, że nad jeziorkiem jest kilka restauracji, z których pachniało nam bardzo smakowicie, gdy byliśmy tam pod koniec lipca, w ramach "łagodnego przejścia" w czasie powrotu z Chorwacji
Zatrzymujemy się na parkingu i "uderzamy" do jednego z lokali. Bardzo tu elegancko, ale ceny są przystępne. Porcje, jak to zwykle na Węgrzech, ogromne! Zamawiam kurczaka w sosie curry, z warzywami, frytkami i gorącą pitą grecką:
Pychota!
Zjadłam prawie całą porcję, co było nie lada wyczynem. Świetne zakończenie węgierskich mini-wakacji.
Jeśli ktoś zrobił się głodny i właśnie wędruje do kuchni, życzę smacznego
I tym miłym, kulinarnym akcentem chcę zakończyć madziarską relację, która chyba nie zawsze była dziarska
Dziękuję wszystkim za zainteresowanie. Mam nadzieję, że udało mi się zachęcić Was do odwiedzenia tego wspaniałego miasta
Pozdrav