Re: Macedonia
napisał(a) Franz » 15.12.2016 02:01
Utrzymuję kierunek północny z niewielkim odchyleniem zachodnim, co chwila rzucając okiem na kompas. Niestety, wiatr wzmaga się z każdą chwilą, a w tym mleku zaczyna coś mnie coraz bardziej siec, zatrzymuję się więc przy skale osłaniającej jakąś niszę i zakładam drugie spodnie, chroniące od opadów, a także pokrowiec na plecak. Rękawice już mam od schroniska, teraz tylko mocniej zaciągam kaptur kurtki i ruszam twardo grzbietem przed siebie - spodziewałem się opadów, ale przecież tak blisko szczytu nie pozwolę się już zniechęcić...
Tempo mi bardzo spada - idzie się naprawdę źle po pokrytych warstwą śniegu, pochyłych łupkach. Posuwam się do przodu, patrząc jedynie pod nogi i chowając twarz przed siekącymi białymi krupami, aż po niecałej godzinie od przełęczy docieram na jeden z wierzchołków, oznaczony metalowym prętem. Widać... nic.
Schodzę zatem kawałek, utrzymując kierunek i starając się nie dać zepchnąć huraganowym podmuchom wiatru, który z pokrowca na plecaku usiłuje zrobić żagiel. Porywy są tak silne, że zapieram się z całych sił i kiedy nagle, na krótką chwilę, podmuch ustaje, niemalże lecę na lewą stronę, trafiając przez moment na pustkę w miejscu szalejącej jeszcze sekundę wcześniej, potężnej siły wichury. W końcu docieram na drugi wierzchołek, gdzie w totalnej białości majaczą kształty zabudowań stacji przekaźnikowej.