napisał(a) Franz » 12.02.2023 18:27
Dzień szóstyBudzik zaczyna mój dzień o piątej rano. Niebo jest całkowicie zachmurzone, ale deszcz nie pada. Zwijam majdan i ruszam w dalszą drogę. W pobliżu wioski Rostuse zjeżdżam z szosy w lewo, zatrzymując się chwilę później przy tablicy informującej o parku narodowym oraz o ścieżce do wodospadu Duf. Następnie przejeżdżam przez Rostuse, które bardziej sprawia wrażenie miasteczka niż wsi, za którym zaczyna się już nieco stoma droga. Na oznaczonych drogowskazem rozstajach skręcam na Bituse teraz już rzeczywiście stromą i wąską drogą z serpentynami, tak że chwilami muszę wrzucać pierwszy bieg.
Za wioską Bituse intuicyjnie wybieram prawy wariant i wkrótce docieram na połogie miejsce z boiskiem do piłki nożnej oraz budynkiem otoczonym zasiekami z drutu kolczastego. Stoi tu samochód na serbskich numerach, dwoje młodych ludzi wyraźnie w nim spało, dwoje innych właśnie zwija namiot. Zagaduję i okazuje się, że za chwilę wybierają się w dokładnie tę trasę, którą sobie zaplanowałem. W tej sytuacji szybko przygotowuję prowiant i po chwili wyruszamy całą piątką na Krcin.