Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Lumbarda - inaczej niż zwykle

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Pasjonat Chorwacji
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 894
Dołączył(a): 25.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pasjonat Chorwacji » 14.02.2011 15:55

nie ma kiedy pisać :(
ciągle coś wypada.
a jeszcze zbyt szczegółowo chyba opisywałem i czasu potrzeba sporo.
Ale zostały jeszcze do opisania tylko takie spokojne dni (oprócz jednego - wyjazdu do szpitala), więc może dziś się uda :) i będzie koniec.
Pasjonat Chorwacji
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 894
Dołączył(a): 25.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pasjonat Chorwacji » 14.02.2011 18:35

23 lipca 2009 roku - dzień spokojnego plażowania i muli w Korculi

To był dzień przeznaczony na relaks. Leniwe przedpołudnie skończyło się na plaży, na poszukiwaniu wzrokiem znajomej trójki pięknych Chorwatek oraz na podziwianiu podwodnej części wybrzeża wyspy. Czas mijał sobie leniwie. Przyjemnie było popływać szukając muszli. Widziałem nawet szarą ośmiorniczkę! Nie udało mi się jednak zrobić jej zdjęcia, była widoczna tylko króciutko, podczas ruchu, później przywarła do dna, zlała się z nim i nie udało mi się już jej odnaleźć.

O 19tej pojechaliśmy do Korculi na obiecaną kolację z "owoców morza". Zaparkowaliśmy tak jak ostatnio przy wjeździe na odprawę promową i pomaszerowaliśmy na stare miasto (Stari grad). Obeszliśmy cały cypel tej części miasta, potem zaglądaliśmy do poszczególnych uliczek, do kapliczek. Ich mroczne, chłodne wnętrza mocno kontrastowały z jasnym, kolorowym, ciepłym otoczeniem.

Obrazek

Obrazek

Nie było już jednak tak gorąco, słońce było coraz bliżej horyzontu, wszystko nabierało coraz bardziej czerwonych, ciepłych barw, a od morza powiewał chłodny wiaterek. Było bardzo miło....
Na koniec usiedliśmy sobie w jednej z restauracyjek, których powystawiane na zewnątrz stoliki łączyły się ze sobą tworząc Wielki Gastronomiczny Ciąg. Poszczególne restauracje rywalizowały między sobą o względy klienta, wystawiając w przeszklonych gablotach najpiękniejsze okazy różnokolorowych i różnokształtnych ryb. Oglądać je mogłem, ale nie wiem czy mógłbym przełknąć takiego "smoka".
Usiedliśmy przy stoliku przykrytym czystym, czerwonym obrusem i czekając na kelnera obserwowaliśmy płynące w oddali stateczki. Później zamówiliśmy kilogram muli i po jednym małżu Św. Jakuba na koniec dla zachowania dobrego smaku. Do tego soki do popicia :cry: Myślę, że lepszym trunkiem do takiego dania byłoby dobre, chorwackie wino, ale przecież byłem kierowcą.....
Przyniesiona przez kelnera ogromna micha muli budziła respekt. Okazało się jednak szybko, że wcale nie było to uzasadnione. Żona i córka zjadły po kilka sztuk, a ja z synem pochłonęliśmy resztę! Były dobrze i mocno przyprawione a intensywny czosnkowy posmak dopełniał całości. Z michy ubywało, a talerze wypełniały się pustymi muszelkami. Na koniec jeszcze St. Jackob..... Te małże miały białe "mięsko" a ich smak był bardzo delikatny, przypominał mi dobrze przyrządzone mięsko kurczaka z grilla. A jeszcze te cudne muszle! Ech..... Bajka!

Ale to co dobre szybko mija. Po 21 szej, zabraliśmy część muszli i najedzeni poszliśmy w kierunku zaparkowanego autka. Mijaliśmy port...

Obrazek

Obrazek

Kolory były niezapomniane!
Po powrocie do Lumbardy - obowiązkowy basenik i lulu.

24 lipca 2009 rok - miało być znów relaksacyjnie....

Rano zastanawiałem się, czy nie pojechać do Dubrownika. Wówczas nie byłem tam jeszcze, a bardzo chciałem zobaczyć to miasto otoczone murami. Jednak obawy związane z awariami auta wzięły górę i zostaliśmy na plaży.

Rozłożyliśmy się na swoich stałych miejscach i poszliśmy ponurkować z synem. Ilość kąpiących się osób przez te dni zrobiły swoje i coraz trudniej było wypatrzeć ciekawe okazy ryb, ukwiałów czy muszli w przybrzeżnym pasie, gdzie dotychczas pływaliśmy.
Postanowiliśmy wypłynąć dalej od plaży w stronę pomostu, przy którym cumowane były łodzie. Dużej różnicy nie było, poza tym, że było coraz więcej jeżowców....

Pływaliśmy ostrożnie oglądając poszczególne egzemplarze, szczególnie te z krótkimi, zakończonymi na biało igłami:

Obrazek

Tu też częściej można było spotkać ładną rybkę...

Obrazek

Obrazek

W pewnym momencie do pomostu zaczęła się zbliżać motorówka, podpłynęliśmy z synem bliżej brzegu. Było tu płytko, woda była czysta i ciepła a między głazami czaiły się ogromne kolonie jeżowców. Motorówka szybko podpłynęła a zbliżając się do pomostu wykonała ostry zakręt.

Fala, która wtedy powstała popchnęła nas na jeszcze płytszą wodę. Położyłem się płasko na wodzie, a synek przejechał kolanem po dnie. Oczywiście, zgodnie z prawami Murphy’ego jeśli coś może pójść nie tak, to to z pewnością pójdzie nie tak - jego kolano mocno uderzyło w dużego jeżowca. Wstał mocno zdenerwowany, a przy jego kolanie wisiał jeżowiec! Na brzegu zdjęliśmy go ostrożnie, ale niestety zostawił po sobie ślad - gęsta kępka kolcy. Kuba mały nie był, miał wtedy 13 lat i starał się być bardzo dzielny. Wszystkie wystające kolce udało nam się wyjąć, pozostały jednak w skórze połamane i krótkie kolce. Zaczynało to boleć go coraz bardziej.
Bardziej dla spokoju sumienia niż z obawy, że może stać się coś złego, poszedłem z nim do recepcji w ośrodku. Byłem pewny, że to nic takiego, że poboli i przestanie, że takich przypadków mają wiele. Oczekiwałem, że powiedzą co z tym zrobić, jak wyjąć te kolce i ewentualnie, że dadzą coś do posmarowania i będzie po sprawie. Jednak pani w recepcji mnie mocno zestresowała, bo powiedziała, żeby z tym jechać do szpitala na dyżur! Pomyślałem, że może ten gatunek będzie paskudził ranę? Najbliższy szpital miał być w Korculi (jak to dobrze, że już miałem samochód!), więc zapakowałem Kubę do fokusika i w długą - szukać szpitala. W drodze dojazdowej mijałem niebieski znal z literą H, jednak nie skojarzyłem, że jest to znak szpitala, szukałem raczej jakiegoś z czerwonym krzyżem. Syn narzekał, że boli go coraz bardziej...
I tak dojechałem do centrum. Tu na znajomym już parkingu z szaleństwem w oczach zacząłem krzyczeć wokół "Hospital? Hospital?" Ktoś zlitował się i wytłumaczył mi, że muszę jechać w stronę Lumbardy i zjechać z głównej drogi przy znaku z literką "H". I szpula z powrotem!

W szpitalu ta sama sprawa - wpadłem z synem i głośno wołałem "DOCTOR!!! DOCTOR!!!" Wyszła jedna miła pani w białym kitlu, a jej mina jak jej wytłumaczyłem co nas sprowadza, uspokoiła mnie zupełnie. Z uśmiechem (wolę nie dopatrywać się politowania w jej uśmiechu, ale życzliwości :wink: ) obejrzała ranę powiedziała coś w stylu "... aaa jeż!...." i wypisała receptę. Wytłumaczyła, że trzeba smarować rano i wieczorem, że będzie to tłusta, czarna maź i że się zagoi. Mieliśmy ja wykupić w aptece, która była przy starym mieście, więc znajomy parking znów nas gościł. Faktycznie było tak jak mówiła - apteka była tam gdzie miała być, maść była tłusta, czarna i śmierdząca. Uspokojeni wróciliśmy do Lumbardy.

W tym dniu nie było już kąpania ani długich spacerów. Poszliśmy tylko posiedzieć nad brzegiem i popatrzeć na zachód słońca.

Obrazek

Wszyscy mieliśmy dość.
Został nam ostatni dzień pobytu...

c.d.n.
Pasjonat Chorwacji
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 894
Dołączył(a): 25.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pasjonat Chorwacji » 14.02.2011 19:16

25 lipca 2009 roku - ostatni dzień pobytu i imieniny Jakuba.

Wszyscy mieliśmy nadzieję, że żadne niespodzianki już na nas nie czyhają. Po powrocie z plaży przygotowaliśmy małą imprezę dla syna złożoną głównie z czekolady i mnóstwa owoców, a dla pełnoletnich dodatkowo z dobrego winka. Było miło.
Wieczorkiem poszliśmy na lody i ostatni w tym roku spacer uliczkami Lumbardy i brzegiem morza.

Obrazek

Wrzuciliśmy pieniążki (aby powrócić tu jeszcze) zrobiliśmy w Studenacu zapasy na drogę i wróciliśmy do pokoju.
Tu czekało nas pakowanie najpierw toreb, potem samochodu. I aby tradycji stało się zadość na koniec dnia jeszcze basenik i spanko, bo nazajutrz droga czekała nas długa....

A Wam ta skałka też coś przypomina? :wink:

Obrazek

26 lipca 2009 rok - wyjazd z Chorwacji, Omis, Wiedeń
Chwała Bogu, że o tym dniu nie mam już co pisać!!! Wstaliśmy przed 7mą, zjedliśmy lekkie śniadanko, kawka, oddanie kluczy i w drogę. Prom z Korculi do Orebica był o 8mej. Jeszcze ostatni rzut oka na Korculę.....

Obrazek

Obrazek

Mimo wszystko dobrze mi tu było.

Później nie jechałem już do Trpanij tylko na Ston (w końcu mieliśmy zwiedzić to miasteczko, więc przynajmniej przejedziemy przez nie).

Pewnie ładnie tam musiało być, ale ulica omija centrum tego miasteczka (chyba, że te kilka domów, które mijałem to całe miasto?!), a naszą uwagę, poza ogromnymi hodowlami muli, zwrócił mur jaki piął się po zboczu wzgórza. Pewnie to pozostałość po jakiejś warowni (Cro-maniacy z pewnością wiedzą co to było).

Pierwszy postój był w Omisu (panie podniosły krzyk, jak zobaczyły niezliczone ilości sklepów, sklepików przy samej drodze). Ostatnie Kuny zostały więc dobrze spożytkowane i dalej w drogę.

Obrazek

Kolejne postoje były tylko na siku i tankowanie autka.

Przed 21szą zbliżaliśmy się do Wiednia, długo zeszło, bo 40 km przed Wiedniem staliśmy w godzinnym korku. Byłem zmęczony, więc postanowiliśmy tu przenocować. Znalazłem Hotel o znajomej nazwie Allegro i tu wynajęliśmy pokój&. Do pracy miałem iść dopiero za dwa dni, więc czasu było sporo.

Rano (27 lipca 2009 r) poszliśmy zwiedzać Starówkę Wiednia.... Ale to już inna opowieść i odrębna historia....

Obrazek

W kolejnym roku (w 2010) zwiedzanie Chorwacji rozpocząłem od Puli, potem tydzień w Breli i tydzień w Rogoznicy. Tym razem niemiłych niespodzianek los mi oszczędził.
W tym roku Vir (po raz drugi).

Aha, jeszcze jedno - po wizycie w serwisie Forda już w Polsce okazało się, że przyczyną palenia się kontrolki "wspomaganie kierownicy uszkodzone" była awaria czujnika. Nie miało to wpływu na jazdę autka i zostało szybko wymienione. Ech, gdybym ja to wiedział tam, w Chorwacji....

Dziękuję wszystkim czytającym za poświęcony czas.
Basiulinek
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4400
Dołączył(a): 10.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Basiulinek » 14.02.2011 19:46

To juz koniec :?: Szybko te wakacje minely :wink:

Dzieki za fajna relacje!!
Pozdrawiam!
andrzej.k
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 613
Dołączył(a): 18.01.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) andrzej.k » 14.02.2011 20:09

dzieki brachu za relacje, fajnie sie czytalo i napiecie bylo

milych nastepnych bezwypadkowych wakacyjnych przygod

pozdrawiam andrzej
Dromader
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 790
Dołączył(a): 27.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dromader » 14.02.2011 20:45

Dziękuję za bardzo fajną relację :papa:
kaszubskiexpress
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14587
Dołączył(a): 12.04.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) kaszubskiexpress » 14.02.2011 20:48

Jak masz jeszcze w "albumie" fotki z innych wycieczek, to dawaj, dawaj.........z relacją oczywiście
Bacaj
Podróżnik
Avatar użytkownika
Posty: 28
Dołączył(a): 05.02.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Bacaj » 14.02.2011 20:59

Życzę tegorocznych wakacji bez takich stresów jak w tej relacji... teraz fajnie się wspomina ale wtedy na pewno nie było do śmiechu...
pozdrawiam i dziękuję za fajną relację.... fajnie się czytało.
kotbury
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 259
Dołączył(a): 10.04.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) kotbury » 14.02.2011 21:12

Pasjonat Chorwacji napisał(a):23 lipca 2009 roku - dzień spokojnego plażowania i muli w Korculi

(...)
Wytłumaczyła, że trzeba smarować rano i wieczorem, że będzie to tłusta, czarna maź i że się zagoi.

c.d.n.


A tak z ciekawości - czy to nie była maść ichtiolowa (śmierdzi rybami)?
Ja zaliczyłem "jeża" w trzech palcach lewej ręki, kolce same wylazły, ostatnie resztki chyba dwa miesiące po wakacjach :)
Pasjonat Chorwacji
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 894
Dołączył(a): 25.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pasjonat Chorwacji » 14.02.2011 21:38

kotbury napisał(a):
Pasjonat Chorwacji napisał(a):23 lipca 2009 roku - dzień spokojnego plażowania i muli w Korculi

(...)
Wytłumaczyła, że trzeba smarować rano i wieczorem, że będzie to tłusta, czarna maź i że się zagoi.

c.d.n.


A tak z ciekawości - czy to nie była maść ichtiolowa (śmierdzi rybami)?
Ja zaliczyłem "jeża" w trzech palcach lewej ręki, kolce same wylazły, ostatnie resztki chyba dwa miesiące po wakacjach :)


Chyba nie, bo miała ciemnobrązowy, prawie czarny kolor, a śmierdziała bardziej naftą niż rybami. Ale nazwy nie pamiętam :(
Pasjonat Chorwacji
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 894
Dołączył(a): 25.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pasjonat Chorwacji » 14.02.2011 21:40

Dzięki Wam wszystkim za miłe slowa :)
Zapas zdjęć z poprzednich wyjazdów jeszcze jest, ale z czasem na pisanie jest gorzej.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 14.02.2011 21:50

co do Stonu, to pewnie przejechałeś przez "centrum":)miasteczko bardzo małe ale urokliwe, parę przyjemnych uliczek, mury na które można się wdrapać, "kopalnia" soli, i kilka knajp serwujących miejscowe owoce morza. Dobra baza wypadowa do Mostaru.
Fajna relacja, szkoda,aż szkoda, że tak mało się popsuło:)
Martulka
Turysta
Posty: 14
Dołączył(a): 27.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Martulka » 14.02.2011 23:28

Super się czytało prawie jak sensacja, tak mnie wciągneło że nie mogłam doczekać się końca. Wielkie dzięki.
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18688
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 15.02.2011 00:24

Dziękuję za bardzo fajną relację . Szkoda , że koniec .

Super się czytało :D

Co do czasu na pisanie - jest tak samo z czasem na czytanie :wink:

Dajemy radę :lol: :lol:


Pozdrawiam
Piotr
maniust
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 7698
Dołączył(a): 02.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) maniust » 15.02.2011 08:03

Doprawdy nie wiem , czemu dopiero teraz tu trafiłem...... 8O ...może dlatego , że nie lubię czytać o takich przygodach. :cry:
Nie pozostaje mi nic , jak życzyć tylko pomyślnych wakacji i bez takich przygód w 2011 r. w HR. :D
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Lumbarda - inaczej niż zwykle - strona 5
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone