12 lipca 2009 roku - wyjazd na Korculę.
Pospaliśmy, jak zwykle na urlopie, potem śniadanko, kawka i w drogę. Przez chwilę zastanawiałem się nad trasą - na Korculę mogłem dostać się promem:
- ze Splitu do Vela Luki na Korculi (ale stąd są tylko 2-3 promy na dobę, ale płynie się dość długo, bo ok. 4 godzin), później przez całą Korculę do Lumbardy (max godzinka),
- z Ploce do Trpanij (później muszę przejechać "w poprzek"Peljesaca do Orebica i stąd do Korculi na Korculi
a stąd to już rzut beretem do Lumbardy - ok. 6 km)
- drogą lądową do Orebica - czyli przez Ston (od nasady Płw. Peljesac na samą górę - do Orebica i dalej jak w drugim przypadku).
Wybrałem drugą wersję
Wyruszyliśmy przed 11tą, szybko dostaliśmy się na autostradę, bilecik i w długą!
Kilometry mijały, zbliżało się Ploce. Jeszcze tylko zapłata za autostradę i zjazd do centrum miasta.
Dobrze, że przed wjazdem do tunelu ktoś mrugnął światłami "bracia misiaczki" stali! Faktycznie, zaraz za tunelem chorwackie "misie" suszyły powietrze. Tym razem mi się udało
.
W Ploce, do promu dojechałem tuż po 13tej. Wjechałem na podjazd i zobaczyłem szlaban, a przed nim rząd samochodów! Problem w tym, że mój samochód był z drugiej strony tego szlabanu, a gość z obsługi krótko stwierdził, że nie ma miejsc, że na prom o 15tej się nie dostanę i mogę pojechać dopiero o 17tej!
To znaczyło, że 4 godziny będę musiał stać w upale i czekać
. Ja rozumiem, że Chorwacja jest piękna, ale stać w porcie Ploce 4 godziny - nie uśmiechało mi się!
Poszedłem kupić bilety, a potem zacząłem "pracować" nad tym gościem z portu i przekonywać go, że jedno auto w tą, czy w tamtą nie zrobi żadnej różnicy! Uśmiechałem się, opowiadałem o podróży, i udało się
Gość przestawił szlaban za moje autko
!!! Byłem szczęśliwy - ocaliłem dwie godziny.
Tak czy inaczej trochę czasu jeszcze było, więc poszliśmy na kawę, na colę i frytki w pobliskim barze.
W końcu 15ta wybiła i prom podjechał. To była pierwsza moja przeprawa. Autka po kolei wjeżdżały na dolny pokład, ustawiały się w równych rzędach, a potem wszyscy wchodzili na pokład górny zajmując miejsce jak najbliżej burty, bo podziwiać okolicę.
Czas mijał, w głowie kręciło się od błękitu - błękitne niebo, błękitne morze, piękne widoki i gorący, mocny wiatr... Tego mi było trzeba!
Zobaczcie
Przeprawa trwała niewiele ponad godzinę. Wiedziałem, że czasu na przejazd z Trpanij do Orebica będzie niewiele, więc tuż po zacumowaniu wyrwałem z promu rozpychając się między innymi autami. Droga była wąska i kręta. Wokół ściany z wysokich skał a kurz i żwir spod kół. Przede mną było kilka aut, za mną chyba kilkadziesiąt (to, że wjechałem jako ostatni na prom sprawiło, że jako jeden w pierwszych go opuszczałem
)
Do portu w Orebicu wpadłem jak szalony i pobiegłem do kasy po bilety, prom odjeżdżał za kilka minut. Z rozwianą grzywa, obłędem w oczach i biletami w zębach dopadłem do samochodu i ruszyłem w stronę promu. Dopakowałem go wraz z garstką samochodów pędzących wraz ze mną z Trpanij i po chwili byliśmy już w drodze do Korculi. Orebic od strony morza wyglądał zjawiskowo:
Pierwszy rzut oka na Korculę...
Po około 20 minutach byliśmy na Korculi! Nastawiłem znów GPS i usłyszałem: "...do celu 6 km..." Byłem już prawie "w domu". Po paru minutach wjechałem do Lumbardy. Teraz musiałem znaleźć mój ośrodek - LINA.
Wjechałem do centrum i tego się obawiałem - było skrzyżowanie
. Gdzie teraz? Mój Hołek zamilkł na dobre zadawalając się tym, że doprowadził mnie do samej Lumbardy. Zobaczyłem jednak, że jedna z dróg prowadzi wzdłuż brzegu, więc pojechałem tą drugą. Potem już jedna strzałka (Apartmani LINA) i byłem na miejscu!
Była niedziela - 12 lipca 2009 roku godz. 17.30. A z domu wyjechałem nad ranem, w piątek 10 lipca! To była bardzo długa droga...
Ośrodek LINA to rzędy dwupiętrowych, długich domów, podzielonych na apartamenty, każdy z osobnym wejściem. Położone są w lesie, na górce, która delikatnie opada w kierunku morza. Do plaży prowadzą przez ośrodek schody a na ich dole znajduje się kawiarnia, restauracja, recepcja i basen. Przy domach miejsce na samochody. Ładnie i bardzo zielono!
Dla chętnych podaję link:
http://www.adriatyk.com.pl/434,190,lumb ... -lina.html
Niestety, tym razem nie rezerwowałem bezpośrednio u właściciela, musiałem tym razem skorzystać z biura, którego link zamieszczam.
Wydaje mi się, że w tym ośrodku inaczej się nie da, bo nie znalazłem ich bezpośredniej strony. Jednak od strony organizacyjnej wszystko było ok.
Zabrałem klucze od swojego apartamentu. Składał się on z dwóch pokoi, kuchni, łazienki. Klimatyzacja działa
Oto widok na moje mieszkanko:
Po rozpakowaniu samochodu - Harnaś i pierwsza wyprawa "zapoznawcza"- poznawałem najbliższa okolicę. Oto widok sprzed drzwi wejściowych do mojego lokum:
A to - pierwszy gość...
c.d.n.