Kwestia kto ile i na co wydaje jest na tyle prywatną sprawą, że nie ma sensu o tym w kółko dyskutować. To taki nasz polski dziwaczny zwyczaj- wiecznie liczyć, podliczać i się tym rajcować.
Inne nacje po prostu jadą tam gdzie chcą i je stać, wydają ile mogą sobie pozwolić i wróciwszy opowiadają jak było a nie ciągle gadają o cenach i o tym ile wydali.
To by wyglądało jak wizyta Żyda u Cygana a nie jak przyjemne wakacje na miarę swoich możliwości.