Lodówka turystyczna

jarr25 napisał(a):Dokładnie - 4000zł. wooo

A słuchajcie, to polecicie co kupić? Naprawdę, lodówka (chłodziarka), ma utrzymać produkty przez kilka godzin w samochodzie w należytej temperaturze. Dobrze żeby nie trzeba się było bawić z jakimiś wkładami, które trzeba mrozić, i wystarczą na trochę i potem znowu i tak w kółko. (Nie wiem - jak się tych wkładów używa i jak się z nimi obchodzi?)
Żeby potrafiła utrzymywać temp. w akceptowalnym poziomie. Powiedzmy że będą tam czereśnie, no to nie wiem 7 stopni? 10? Coś takiego. Tak do mniej więcej ok. takiej ceny 350zł, nie mam potrzeby więcej dawać, chyba że na jakiś wypasiony sprzęt

Lodówka z marketu na 12/230v do takich zastosowań zupełnie wystarczy. Jeśli masz budżet 350zł to możesz poszukać "markowej " Ezetil , Mobicool. Musisz pamiętać , że są różnej pojemności i lodówka potrzebuje ok 10cm przestrzeni nad nią np. w bagażniku samochodu , chyba że masz taki komfort wożenia takiego sprzętu na tylnej kanapie

marcel232 napisał(a):Waeco CoolFreeze CF-50, pojemność 49l.
Sprawdzone podczas upałów.
Potrafi zejść -50 st od otoczenia tzn. przy +30 na dworzu lodówka schodzi do -20st C (mierzone termometrem).
...

Może i parametry oszałamiające tylko pytanie, po co? Dla mnie i zapewne dla większości z nas te parametry a co za tym idzie, kosmiczna cena, całkowicie niepotrzebne. Na co komu w lodówce campingowej -20? No chyba, że ktoś wiezie, przez kilkanaście godzin, zamrożone mięso, na miejscu ma też zamrażarkę i będzie sobie smażył ze swojego. No ale z drugiej strony jak ktoś kupuje lodówę za 20x więcej niż te marketowe to i raczej na konobach nie musi oszczędzać Mi wystarczy, że w lodówce na 2 stówy mam twarde masło, zimne piwo/wino, parę konserw, pakowane wędliny czy pokrojonego w kostki arbuza czy melona na plażę ...

Taka typowo turystyczna lodówka z agregatem na allegro zaczyna się od 700 zł, więc nie jest to aż taki ogromny koszt.

Model Tristar Icecool 45 C, pojemność 41 l.

Mam zwykłą lodówkę turystyczną na 12/230 kupioną w markecie za 150 zł parę lat temu. Testowałem ją wielokrotnie, służyły mi do przewozu fileta z nad morza do Wrocka, wracałem z Władka albo Kołobrzegu z połowu dorsza to na 6 godzin zasypana lodem zdaje egzamin, ale powyżej 6 godzin uważam że ta lodówka nie zdaje egzaminu. Lód roztopiony mięso wodniste i nie wygląda najlepiej. Pytanie do forumowiczów czy ktoś z Was korzystał z opcji such lód zamiast lodu lub zamrażania wkładów ? Mam dostęp w pracy do suchego lodu i pytanie czy to nie zepsuje produktów mięsnych i wędliniarskich w takiej lodówce ze względu na temperaturę i km przejechane do Chorwacji. Czy ktoś z Was używa suchego lodu w lodówce 12/230 ???

Zamroź sobie w domowej zamrażarce ustawionej na max (-27 ~ -32 stC) 2 - 3 butle niegazowanej wody 1,5 litra, tylko w zwykłym boxie termo a nie w pseudo lodówce z ogniwem i wentylatorem. Bez wymiany powietrza na pewno dłużej to wytrzyma. Nawet jak jechaliśmy z noclegiem, to po przybyciu na miejsce w butlach pływały jeszcze resztki lodu.

To nie jest lodówka, tylko chłodziarka, która obniża temperaturę o określoną wartość poniżej temperatury otoczenia...

Powiem szczerze, że nie bardzo widzę sens wydawania takiej kasy na chłodziarkę. Sam posiadam jakąś marketową Ezetil i nigdy jej nie włączam. Wystarczy mieć odpowiednio schłodzone i dopasowane wkłady. Wydaje mi się, że o ile zamrożone butelki z wodą będą dobrze podtrzymywały temperaturę wewnątrz, o tyle zajmują sporo miejsca, które raczej potrzebne jest do przewiezienia innych rzeczy. Ja używam kilku rodzajów wkładów i nawet w torbie typu termobox przy kilku wkładach nie mam problemu z dowiezieniem nadających się do spożycia produktów. Większość wkładów mam takich jak na załączonej fotce. Zwłaszcza te duże płaskie robią robotę bo kładę na dno i np. między warstwy lub wzdłuż ścianek i nie mam nawet potrzeby myśleć o podłączeniu do gniazdka. Moim zdaniem zwykły dość pojemny box za kilkadziesiąt złotych + dobre wkłady w odpowiedniej ilości i za jakieś 100zł można mieć wystarczający zestaw.
Nadmieniam, iż jadę jakieś 1150 km więc kilka godzin jestem w trasie .

W tej dyskusji chodzi nie tylko o samo przewiezienie produktów, ale również ich chłodzenie podczas całego pobytu, stąd w temacie pojawiają się chłodziarki zasilane.

Tak jest. O ile w apartamencie masz lodówkę w cenie o tyle na campie już słono to kosztuje. Tam taka na wkłady jest całkiem bez sensu.

Tomy Lee napisał(a):Powiem szczerze, że nie bardzo widzę sens wydawania takiej kasy na chłodziarkę. Sam posiadam jakąś marketową Ezetil i nigdy jej nie włączam. Wystarczy mieć odpowiednio schłodzone i dopasowane wkłady. Wydaje mi się, że o ile zamrożone butelki z wodą będą dobrze podtrzymywały temperaturę wewnątrz, o tyle zajmują sporo miejsca, które raczej potrzebne jest do przewiezienia innych rzeczy. Ja używam kilku rodzajów wkładów i nawet w torbie typu termobox przy kilku wkładach nie mam problemu z dowiezieniem nadających się do spożycia produktów. Większość wkładów mam takich jak na załączonej fotce. Zwłaszcza te duże płaskie robią robotę bo kładę na dno i np. między warstwy lub wzdłuż ścianek i nie mam nawet potrzeby myśleć o podłączeniu do gniazdka. Moim zdaniem zwykły dość pojemny box za kilkadziesiąt złotych + dobre wkłady w odpowiedniej ilości i za jakieś 100zł można mieć wystarczający zestaw.
Nadmieniam, iż jadę jakieś 1150 km więc kilka godzin jestem w trasie .

Mam dokładnie taki sam patent i nie potrzebuje niczego więcej 1200 km jadę i mam m.in schłodzone napoje całą drogę (czy jakieś jedzonko na rozruch) a o to mi przede wszystkim chodzi. Na miejscu mam lodówkę z zamrażalnikiem w apartamencie.

piotrulex napisał(a):Tak jest. O ile w apartamencie masz lodówkę w cenie o tyle na campie już słono to kosztuje. Tam taka na wkłady jest całkiem bez sensu.

Tylko jak taka jak mnie poprawiono chłodziarka obniża temperaturę o około 20 stC poniżej otoczenia, i tak się zastanawiam jak się to ma do zaleceń na opakowaniach "przechowywać w temp 2-4 stC. Jeśli na campie w Cro temperatura oscyluje w okolicach 30 -35 stC (o co nietrudno), w chłodziarce osiągniesz minimalnie 10-15 stopni, pod warunkiem że nie włożysz tak kilku piw lub wina ze sklepowej półki

Rysio napisał(a):

piotrulex napisał(a):Tak jest. O ile w apartamencie masz lodówkę w cenie o tyle na campie już słono to kosztuje. Tam taka na wkłady jest całkiem bez sensu.

Tylko jak taka jak mnie poprawiono chłodziarka obniża temperaturę o około 20 stC poniżej otoczenia, i tak się zastanawiam jak się to ma do zaleceń na opakowaniach "przechowywać w temp 2-4 stC. Jeśli na campie w Cro temperatura oscyluje w okolicach 30 -35 stC (o co nietrudno), w chłodziarce osiągniesz minimalnie 10-15 stopni, pod warunkiem że nie włożysz tak kilku piw lub wina ze sklepowej półki

Ja się nie zastanawiam, ja wiem. Ma się bardzo dobrze.

Trzymając kilka czy kilkanaście dni nie widzę problemów

Jakbym trzymał miesiące do końcu terminu ważności to pewnie nie szło by zjeść

piotrulex napisał(a):
Ja się nie zastanawiam, ja wiem. Ma się bardzo dobrze.

Trzymając kilka czy kilkanaście dni nie widzę problemów

Jakbym trzymał miesiące do końcu terminu ważności to pewnie nie szło by zjeść

Po pierwsze myślę, że mówimy o dwóch różnych zastosowaniach choć podobnych warunkach pogodowych. My z kolegą o dowiezieniu na miejsce a Ty o przechowaniu na campie.
Po drugie powiem Ci, że przetrzymywanie przez kilka dni w takich warunkach żywności, która wymaga znacznie niższych temperatur zaliczam raczej do sportów ekstremalnych. Może masz dużo szczęścia, że jeszcze tego nie odchorowałeś a może Twój organizm przywykł.

Z własnego doświadczenia powiem tylko, że wielokrotnie zdarzyło mi się będąc w cro kupić coś np. w konzumie, biorąc prosto z lodówki i do godziny rzucając na ruszt i nie zawsze nadawało się do zjedzenia bo ciężko im nawet w warunkach sklepowych utrzymać coś w dobrej formie. Oczywiście data przydatności była odległa a podróż ze sklepu na ruszt w torbie termicznej z zamrożonym wkładem.

W ubiegłym roku pod koniec wyjazdu przez kilkanaście godzin chyba 4 czy 5 miejscowości nie miało prądu przez awarię transformatora w Podgorze. Nawet stacjonarne lodowki w murowanych sklepach czy apartamentach nie ochroniły wielu artykułów przed zepsuciem. Dlatego uważam że taka lodóweczka to dobra jest na zabranie czegoś na plażę czy w drogę ale nie na przetrzymywanie czegoś kilka dni na campie.

Tak jak w temacie mówimy o lodówkach turystycznych

Nasza z Lidla spokojnie tak chłodzi, że nawet po nocy gdzie zmniejszam jej obroty mam zbyt twarde masło. Nie zabieram surowego mięsa czy ryb. Mamy w niej np. paczkowane sery czy sucha wędlinę w plastrach. Dżem, konserwę, pokrojonego arbuza i melona na plażę. Wino, piwo, sok tylko do schłodzenia. Naprawdę nie ma tam rzeczy, które mogły by się zepsuć. Lodówka na czas jazdy jest wyłączona. Chodzi non stop 2 tygodnie na campie.

Możesz uważać dalej, masz prawo. Zanim jednak zaczniesz innym mówić, że się nie nadaje to może sam sprawdź.

Ja sprawdziłem, nadaje się

Tomy Lee napisał(a):...przetrzymywanie przez kilka dni w takich warunkach żywności, która wymaga znacznie niższych temperatur zaliczam raczej do sportów ekstremalnych.

Uważam podobnie. Dobry ser może nie zdechnie od razu bo to i tak produkt zepsuty. Dobre salami też się obroni, podobnie jak prsut, ale mortadeli czy zwykłej szynki która jest pompowana wodą, to po 2 dniach w takiej chłodziarce psu bym nie dał, bo go lubię

Jadąc na camp zaopatrzyłem się w coś podobnego. Po całym dniu to nawet w tym mini zamrażalniku kostki lodu miałem