Była przerwa , ale wiadomo jak to jest po powrocie z wakacji .
W Ljubacu jest też uroczy kamienny kościółek . Otwierany tylko rano o 7 godzinie i raz udało nam się do niego zaglądnąć . Mieści się w nim tylko ołtarz i 8 ławek . Siedziało w nich kilka starszych Chorwatek więc nie wchodziłyśmy , bo my oczywiście w szortach i bluzkach na szeleczkach , wiadomo upał . Gdy kościół był zamknięty dzieciaki bawiły się na placyku przed nim waląc niemiłosiernie piłką po ścianach tego bądż co bądż zabytku .Zawsze gdy przechodziłyśmy koło drzwi miałam ogromną ochotę pociągnąć za sznury od dzwona kościelnego , które były przyczepione na wysokości ręki . Myślę , że służyły też oprócz zwoływania na mszę do alarmowania w razie pożaru i dlatego były tak nisko umieszczone . Nie zrobiłam skandalu i nie pociągnęłam sznura , ale jestem pewna że dzieciakom to się zdarzało .
Czasami w morzu można było się wystraszyć widząc na brzegu diabła , a okazywało się , że jest to osobnik wysmarowany błotem leczniczym i wysuszony na słoneczku . Próbowaliśmy ,bardzo ciężko się zmywa , ale nie uczula i podobno jesteśmy zdrowsi. Podobne błota lecznicze spotkaliśmy wcześniej w Privlace koło Ninu . Dzieci na plaży miały straszną radochę gdy widziały takiego wysmarowanego letnika .
Niestety większość obrazków mamy na kamerze i nie mogę wkleić takiego diabełka.Ale to jest też super