Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Lipiec nad bałkańskimi jeziorami

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2021
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 26.09.2022 10:35

Niestety nie tym razem ;)
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2021
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 26.09.2022 10:36

Novi Pazar (Нови Пазар; cyrylica prawie nie występuje w przestrzeni publicznej, Nowy Pazar - w wikipedii pojawia się nazwa oryginalna, więc jej będę się trzymał) to jedno z najbardziej muzułmańskich miast Serbii (ponad osiemdziesiąt procent wśród mieszkańców). Tak było od zawsze - założony został w XV wieku przez Turków i pełnił ważną rolę w kontroli ziem serbskich. Przez dwa stulecia bogacił się na handlu i eksporcie rozmaitych towarów. Upadek zaczął się w tym samym okresie, co opuszczenie Đurđevi stupovi - podczas walk z Turkami zdobyli go i spalili serbscy powstańcy. Później zdarzały się powodzie, kolejne wojny, powstania, liczba ludności spadała i ponownie wzrastała. Kiedyś żyło tu wielu Albańczyków, ale stopniowo przenosili się one na teren dzisiejszego Kosowa, więc dziś stanowią niewielki promil. Po włączeniu w skład Serbii, a potem Jugosławii, władze centralne Novi Pazar ignorowały, bo przecież Boszniacy to zdrajcy, którzy oderwali się od serbskiego narodu. Zmieniło się to dopiero po upadku Miloševića, ale różnica zamożności pomiędzy NP a wizytowaną dzień wcześniej Wojwodiną widać gołym okiem. Patrząc na wąskie uliczki, ciasną zabudowę, typowy orientalny harmider i burdel można mieć wątpliwości, czy to nadal jedno państwo.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Nocleg zaklepałem w centrum. Właściwą ulicę znalazłem dość szybko, nawet udało się wcisnąć samochód na kawałek wolnego chodnika, a potem przez kilka minut szukałem odpowiedniego numeru. W końcu jest - przez bramę wchodzimy na podwórze trzech domów, w jednym z nich są pokoje dla turystów. Właściciel mówi po angielsku, jest uprzejmy, wita się podaniem ręki, lecz tylko ze mną - w stosunku do Teresy zachował rezerwę. Wiadomo - kobieta i to obca. Sam pokój jest spory, wygodny, z łazienką i telewizorem, oczywiście również z klimatyzacją. I rozgrzanym tarasem z widokiem na rozsypujące się sąsiednie domostwo. Wszystko to za około 80 złotych. Cena prawie nie do znalezienia w innych miejscach.
Gospodarz proponuje, aby przestawić auto bliżej bramy. Konsultuje się z matką, czy na pewno możemy stanąć na zakazie, w końcu są raczej pewni, że chyba tak. I że nikt się nie przyczepi, choć to strefa płatnego parkowania. Chyba :D.
Obrazek

Po ulicach chodzi sporo zakrytych kobiet. Niektóre tylko w chustach, inne również w kieckach na całe ciało. Brak burek, a zdarzają się chociażby w Sarajewie. Ale pań ubranych po europejsku jest podobna ilość, nawet takich z cyckami bijącymi po oczach, co oznacza, że i część muzułmanek ignoruje religijne nakazy. Zresztą Boszniacy to akurat naród podchodzący do zapisów Koranu bardzo liberalnie. Z kolei panowie zdają się głównie zajmować ważną czynnością siedzenia przy stolikach, picia kawy z wodą i prowadzenia niekończących się dyskusji.

W ścisłym centrum brak jest cerkwi, za to znajdziemy kilka meczetów. Jeden położony był tuż obok naszego noclegu. Jeden z najważniejszych to Altun-alem džamija z XVI wieku.
Obrazek

Arap džamija wciśnięty pomiędzy sąsiednie budynki.
Obrazek

Jądro miasta to szersza przestrzeń nad rzeką Raška, gdzie znajdziemy budynek władz. Zawieszono przy nim flagę Serbii, miasta oraz Sandżaku, zawierający boszniackie lilie oraz księżyce na zielonym tle, symbol islamu.
Obrazek

Nie mogło braknąć plastikowej nazwy, przy której można się sfotografować.
Obrazek

Pamiątką po przeszłości są resztki tureckiej twierdzy. Zostało trochę murów i jedna wieża. Dawne wnętrze zmieniło się w park.
Obrazek

Liczne małe sklepiki i jadłodajnie.
Obrazek
Obrazek

Wymyśliłem sobie, że fajnie byłoby usiąść w jakimś małym lokalu i zjeść coś bałkańskiego za niską cenę. Na głównym deptaku nic takiego nie znaleźliśmy, dominowały knajpy z kuchnią bynajmniej nie serbską, do tego sporo kawiarni i wcale nie mało pubów, w których można się napić zagranicznego sikacza. Przy sąsiednich ulicach podobnie.
Obrazek

Zaglądamy w coraz mniejsze uliczki. Mało tu przechodniów, za to pełno poplątanych kabli. Wciskamy się pod bloki i pod stare domy.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Wreszcie widzę knajpkę serwującą potrawy z grilla. Zamawiamy ćevapi z kajmakiem - niezłe, choć odrobinę za tłuste. Do tego kiselo mleko, czyli kiszkę. O dziwo, nie pogoniło mnie ;).
Obrazek
Obrazek

Po zachodzie słońca Novi Pazar bynajmniej nie zamierza iść spać. Spadek temperatury wyciągnął wiele osób na ulice. Ludzie spotykają znajomych, pędzą przed siebie na rowerach, głośniki puszczają skoczną muzykę na całą okolicę. Pojawiają się nawet policjanci kłócący się z pewnym kierowcą. Na głównym rondzie każdy próbuje znaleźć dziurę dla siebie.
Obrazek

Obudowane brzegi rzeki Raški.
Obrazek

Czasem na murach można przeczytać hasła polityczne. Boszniacy od dawna domagają się autonomii dla Sandżaku, ale Serbowie nie są skorzy do jej przyznania. Na szczęście dla władz nie było do tej pory prób oderwania się regionu ani żadnych wystąpień zbrojnych - w końcu muzułmańscy Słowianie to nie Albańczycy.
Obrazek

Sklepy oferują stroje na każdą okazję - kobiety mogą się tak odziać na ślub albo inną ważną uroczystość. Albo zagrać w filmie historycznym.
Obrazek

Chciałem zajrzeć do meczetu Altun-alem, lecz właśnie kończyły się modlitwy i wychodziło sporo osób. Przed świątynią znajduje się niewielki cmentarz z nagrobkami w języku arabskim.
Obrazek

Zbiór chrustu na zimę już się rozpoczął.
Obrazek

Z pokoju słyszę nawoływanie muezzinów. Trzech, w tym jeden brzmi zupełnie jak kobieta. A rano, była może czwarta, może trochę wcześniej lub później, znowu się jeden wydzierał. Fadżr, pierwsza modlitwa dnia, musi się odbywać przed wschodem słońca, więc prawowierny muzułmanin nigdy się nie wyśpi.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2021
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 29.09.2022 16:10

W poniedziałkowy ranek idziemy na spacer "za jasnego". Na budynkach wisi sporo szyldów salonów gier - a przecież hazard w islamie jest zakazany. No, chyba, że Allah nie widzi... Widać również dużo sklepów ze złotem oraz jubilerów.
Obrazek

Ludzie ciągną w kierunku głównego ronda. Lokale obłożone facetami wpatrującymi się w swoje filiżanki i papierosy.
Obrazek

Historyczna pamiątka - Isa-begov hamam, pochodzący z okresu lokacji miasta. Jedna z nielicznych łaźni tureckich w kraju. Choć formalnie zabytek, to mocno zniszczony, w części mieści się kawiarnia, w pozostałej gruzowisko.
Obrazek

Spacer wzdłuż Raški - woda jest wyjątkowo czysta jak na niezbyt czyste miasto, to pewnie zasługa szybkiego nurtu. Kawałek dalej są specyficzne konstrukcje - most oraz zabudowane przejście nawiązujące do architektury islamskiej.
Obrazek
Obrazek

W tym miejscu rzeka nie jest już tak czysta i przejrzysta, a i zapach wyraźnie się zmienił.
Obrazek

I znów architektoniczny misz-masz: dachy uniwersyteckie (fakultet studiów islamskich) nawiązuje do łaźni, natomiast w tle wybija się typowy jugosłowiański blok.
Obrazek

Amir-agin han - zajazd działający prawdopodobnie od XVII wieku. W nieco lepszym stanie niż hamman, ale też przydałaby się jakaś mała renowacja. Z boku dolepiły się rzędy kantorów.
Obrazek

Prezent z Sarajewa - Sebilj, czyli kopia drewnianej fontanny stojącej w stolicy Bośni. Oba miasta łączy nie tylko narodowość i wyznanie większości mieszkańców, ale też założył je ten sam człowiek - niejaki Isa-Beg Isaković, osmański bej, ale z pochodzenia Słowianin.
Obrazek

Przemknął Moskwicz, pewnie wersja eksportowa i to z lekko podniesionym nadwoziem.
Obrazek

Z każdym kwadransem robi się coraz cieplej, więc na ulicach pojawia się coraz więcej wody, która na jakiś czas zbija temperaturę.
Obrazek

Zaglądamy do małej piekarni, aby kupić burki na śniadanie. Siedzi tam kilku chłopów w pomarańczowych strojach roboczych i wybałusza oczy. Cudzoziemiec jest tu rzadkim widokiem. Nie spotkaliśmy żadnych innych zagranicznych osobników, a jeśli chodzi o turystów, to owszem, zagadała do nas jedna rodzina szukająca drogi do centrum, ale to byli Serbowie. Bo choć w pobliżu miasta pełno zabytków (wspomniane monastyry plus jeden z najstarszych na Bałkanach kościołów położony na przedmieściach), to sam Novi Pazar generalnie się omija. I dobrze, bo przynajmniej dłużej zostanie autentycznym.

W sierpniu przez kilka dnia Novi Pazar pojawił się w mediach przy okazji kolejnej odsłony konfliktu serbsko-albańskiego. Poszło o nowe przepisy wprowadzane przez władze Kosowa - zaczęli oni wymagać, żeby Serbowie w Kosowie musieli zakładać kosowskie tablice rejestracyjne i posługiwać się dodatkowymi dokumentami (zwykłe dowody osobiste już nie wystarczą). Brzmi jak prowokacja, tyle, że od dawna takie wymagania wobec Albańczyków z Kosowa stawiają w Serbii. Wybuchła awantura, tradycyjnie zablokowano kilka dróg, pobito się z policją i przypadkowymi nieszczęśnikami, ale tym razem poszły w eter informacje, że zaraz wybuchnie wojna. Na dowód tego podawano wieści z NP, że jakoby słychać tu strzały, syreny i ludzie się burzą. Sugerowano też, że w mieście doszło do jakiś turbulencji z udziałem Albańczyków, podobnie jak po drugiej stronie granicy. I tu doskonale wychodzi burdel, jaki robią media: do Kosowa jest stąd kilkanaście kilometrów, zatem nie ma szans, żeby ktoś usłyszał strzały z broni maszynowej, zwłaszcza w nieustannym hałasie. Zamieszek także tu nie mogło być, gdyż - jak już kilkukrotnie pisałem - w mieście mieszkają Boszniacy, a nie Albańczycy. Zapewne używano skrótu myślowego, myląc Novi Pazar z jednostką administracyjną Novi Pazar, sięgającą granicy, ale to tak jakby pomylić Opole z województwem opolskim ;). Dodam, że przy okazji pokazywano zdjęcia z Kosowskiej Mitrowicy i podpisywano jako "granica z Serbią" - tymczasem na fotografiach widniał most w centrum miejscowości oddalonej od Serbii o ponad dwadzieścia kilometrów. Nie ma to jak rzetelne dziennikarstwo.
Cała awantura skończyła się równie szybko, jak zaczęła. I zapewne powróci jeszcze nie raz, bo to węzeł gordyjski nie do rozwiązania. A pisać o wojnie mogli tylko ludzie, którzy o Bałkanach nie mają zielonego pojęcia. Bo kto mógł kogo zaatakować? Serbia? Czym? Ich wojsko to tylko nędzny cień dawnej jugosłowiańskiej armii. Dwie dekady temu nie za bardzo potrafili sobie poradzić z albańską partyzantką, a teraz zaczęliby się bić z NATO, bowiem KFOR zapewne nie stałby bezczynnie? Nawet Putin tu nie pomoże, choć sugerowano (raczej na wyrost), iż to on znowu mieszał w bałkańskim kotle. Oczywiście na Bałkanach nigdy nie można czegoś wykluczać na sto procent, ale jakakolwiek interwencja Serbii byłaby dla niej samobójstwem militarnym, politycznym i gospodarczym.
Obrazek
marekkowalak
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2429
Dołączył(a): 13.05.2019

Nieprzeczytany postnapisał(a) marekkowalak » 29.09.2022 19:32

Pudelek napisał(a): A pisać o wojnie mogli tylko ludzie, którzy o Bałkanach nie mają zielonego pojęcia. Bo kto mógł kogo zaatakować? Serbia? Czym? Ich wojsko to tylko nędzny cień dawnej jugosłowiańskiej armii. Dwie dekady temu nie za bardzo potrafili sobie poradzić z albańską partyzantką, a teraz zaczęliby się bić z NATO, bowiem KFOR zapewne nie stałby bezczynnie? Nawet Putin tu nie pomoże, choć sugerowano (raczej na wyrost), iż to on znowu mieszał w bałkańskim kotle. Oczywiście na Bałkanach nigdy nie można czegoś wykluczać na sto procent, ale jakakolwiek interwencja Serbii byłaby dla niej samobójstwem militarnym, politycznym i gospodarczym.


Dokładnie tak!!

Kilka lat temu również przejechałem prawie całą byłą Jugosławię i jestem przekonany, że żadna wojna w klasycznym tego słowa znaczeniu nam w tamtym rejonie nie grozi. To nie jest już czwarta armia świata jak w 1990 r. - z tej dawnej potęgi JNA nie zostało już prawie nic. Obecnie jedynym krajem w miarę nowocześnie dozbrojonym jest Chorwacja. Reszta to obraz nędzy i rozpaczy. Żaden kraj - ani BiH, ani Serbia, ani Kosovo (o ile to można nazwać krajem) nie ma funduszy na prowadzenie działań wojennych ani potrzebnej do tego broni. Serbska czy Kosovska armia miałyby problem ze zdobyciem pierwszej większej miejscowości po trasie, nie mówiąc już o większych obszarach. A krajom zachodnim niespieszno do dozbrajania kogokolwiek. Nie ma też szans, żeby Rosja dozbroiła Serbię, bo niby czym? Tym badziewiem, którym próbują wojować na Ukrainie? Tym bardziej w sytuacji, gdy ta Serbia nieustannie balansuje pomiędzy Rosją a NATO?
Tak więc popieram zdanie Pudelka, że o wojnie w tamtym rejonie mogą mówić tylko ignoranci w sprawach Bałkanów.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2021
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 29.09.2022 21:36

Dodajmy, że armia Jugosławii była silna tylko na papierze. Nigdy nie brała udziału w konflikcie zbrojnym, a jej multienticzny skład był takim samym problemem jest w przypadku ZSRR. Papier nie walczy, a i poborowi niekoniecznie chcą umierać za pragnienia polityków. Widać to było podczas oblężenia Vukovaru, gdy serbscy żołnierze w ogóle nie palili się do walki, a walczyły głównie ludzie Arkana i inne bojówki.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2021
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 01.10.2022 14:41

Wyjeżdżamy z miasta bez większych problemów. Na jednym ze skrzyżowań drogowskaz wskazuje na Kosowską Mitrowicę. Oczywiście bez oznaczeń, że to zagranica, dla Serbów to nadal Serbia. Z tego punktu do kosowskich posterunków jest około dziesięciu kilometrów. Kiedyś już tamtędy jechałem.
Obrazek

W Sandżaku podział etniczny w obu państwach wygląda podobnie: na zachodzie dominują Serbowie, na wschodzie Boszniacy. W Ribaricach (Рибариће) dziewięciu na dziesięciu mieszkańców deklaruje się jako ci drudzy.
Obrazek

Profesjonalna myjnia samochodowa. Żadna prowizorka, pobierano opłaty za użycie.
Obrazek

Kręte, górskie drogi. Z boku jakiś punkt widokowy z szutrowym dojściem. Coś pięknego!
Obrazek
Obrazek

Z remontowanego mostu spoglądam w dół na Ibar, który po krótkim pobycie w Kosowie powrócił do Serbii.
Obrazek
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2021
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 01.10.2022 14:42

Godzinę po opuszczeniu Nowego Pazaru meldujemy się na granicy. Najpierw kontrola serbska, potem czarnogórska. Poszło dość sprawnie, krócej niż kwadrans. Inni mieli gorzej - Serbowie bardzo dokładnie trzepali "Niemców" wjeżdżających do ich kraju.
Obrazek
Obrazek

A potem się zaczęło. Jedne światła, drugie światła - bo remont. Z naprzeciwka i tak jadą auta. Wlecze się jakiś facet na rumuńskich blachach, dosłownie blokuje ruch, w końcu udaje się go wyprzedzić na zakręcie. I znowu światła, wahadło, stoimy. Choć nie wszyscy, samochody z lokalnymi rejestracjami nawet nie zwalniają.
Obrazek

Z boku ciągłe wysypisko śmieci, smród, niektóre się palą. Fajnie Czarnogóra wita... Nagle dostrzegamy coś jeszcze bardziej nieprzyjemnego - odciętą... krowią głowę. Brrr.
Obrazek
Obrazek

Czekamy na zielone światło. Mijają minuty, już dobre ponad dziesięć, a tu nic. Nawet Rumun zdążył dojechać z tyłu. Stwierdzam, że jak zjawi się miejscowy, to ruszam za nim i tak zrobiłem. Okazało się, że chodziło o odcinek kilkuset metrów, a z tamtej strony też są światła czerwone! Po chwili pojawiają się kolejne wahadła, oczywiście z czerwonym, lecz już nawet nie czekam i po prostu ostrożnie jadę przed siebie. Szczególnie trzeba było się pilnować w nieoświetlonych tunelach. Na większości drogi spokojnie szło się minąć, choć czasem jedna strona musiała się cofnąć. Ale cóż poradzić, skoro na każdym wyświetlaczu świeciło się na czerwono w obu kierunkach!
Dodam, że około kilometra od odciętej głowy znalazłem inny fragment nieszczęsnej krowy - kopyto.
Obrazek
Obrazek

Gdy na moment robi się szerzej to staję, aby rozprostować kości. Widoki i tak są tu piękne, jeżeli przymknie się oczy na gruz i niekończące się wysypisko. Czekam też, czy pojawi się powolny Rumun, ale ani go czuć. Najprawdopodobniej ciągle stał przed sygnalizacją i wypatrywał zielonego. Może tak stoi i do tej pory...
Obrazek
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2751
Dołączył(a): 26.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 02.10.2022 19:13

Zastanawiam się, dlaczego wybraliście akurat tę trasę? Droga po stronie czarnogórskiej to jakaś masakra. Śmieci 8O , nie widziałam w Czarnogórze czegoś takiego, nawet w Albanii nie. A o tych remontach wiedziałeś, czy to "niespodzianka"?
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2021
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 02.10.2022 19:30

O remontach nie wiedziałem. Natomiast wybraliśmy tę drogę, żeby wcześniej zwiedzić Novi Pazar i jeszcze kilka punktów po czarnogórskiej stronie.
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2751
Dołączył(a): 26.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 02.10.2022 20:12

Pudelek napisał(a):…wybraliśmy tę drogę, żeby wcześniej zwiedzić Novi Pazar i jeszcze kilka punktów po czarnogórskiej stronie.

Pewnie niedługo się przekonamy, czy trud się opłacał :)
Ural
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2989
Dołączył(a): 13.03.2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) Ural » 03.10.2022 21:02

Ciekawa relacja.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59436
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 04.10.2022 16:58

Pudelek napisał(a):Na wakacyjny długi wyjazd czeka się właściwie cały rok, od momentu zakończenia poprzedniego. W głowie powstaje pierwszy zarys trasy, czasem kilka. Następnie wymyśla się bardzo wstępny plan, zazwyczaj wielokrotnie zmieniany. Wiosną, gdy znamy już termin, zaczyna się powolne grzebanie, aby dopracować szczegóły.

W naszym przypadku zabieramy się za planowanie kilka dni przed wyjazdem.

Pozdrawiam,
Wojtek
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2021
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 04.10.2022 17:00

ja tak nie potrafię, choćby z powodu ogarnięcia kwesti noclegów. A ponieważ na wyjeżdzie jesteśmy generalnie odcięci od internetu (pomijając darmowe Wi-fi gdzieś tam jak się trafi), to trzeba posprawdzać zamknięte drogi i tym podobne.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2021
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 04.10.2022 17:01

Remont kończy się dopiero przed pierwszą większą czarnogórską miejscowością, czyli przed Rožaje. W czarnogórskim Sandżaku największą grupą narodowościową są Serbowie, Boszniacy spadli na drugie miejsce. Jeszcze mniej jest samych Czarnogórców, ale oni generalnie mieszkają bliżej wybrzeża. W Rožaje akurat dominują Boszniacy, miasto jest ich nieoficjalną stolicą w Montenegro.
Obrazek

Ulice i zabudowa przypominają Novi Pazar, podobnie jak widok wielu zasłoniętych kobiet. Moim celem są dwa meczety, stary i nowy. Nowy znajduję bez problemów. Ukończono go w 2008 roku w miejscu dwóch starszych świątyń. To największy taki obiekt w Czarnogórze.
Obrazek

Starszego z drewna nie udało mi się znaleźć, choć - jak później sprawdzałem mapę - dwukrotnie koło niego przejeżdżałem! Musiał się nieźle zakamuflować. Niejako w zastępstwie uwieczniłem zrekonstruowaną wieżę oraz coś, co początkowo wziąłem właśnie za meczet, lecz okazało się zwykłą chałupą.
Obrazek
Obrazek

Przy wyjeździe przez jakiś czas mam przed sobą samochód, który wydaje się palić: dym bucha mu jak z paleniska! Kierowca się nie zraża, choć machają do niego przechodnie, policjanci, a wozy z naprzeciwka błyskają światłami i trąbią. Pędzi tak kilka kilometrów, po czym skręca w boczną drogę.
Obrazek

Ponieważ nieustannie mknę przez urokliwe okolice, więc parkuję w jednej z zatoczek, aby zrobić kilka zdjęć. Jest sielsko: mimo coraz wyższej temperatury sporo zieleni, pojedyncze gospodarstwa, polne ścieżki...
Obrazek

Nawet droga, choć przelotówka, jest sielska - krowa melancholijnie miele pyskiem, znak ze śladami po kulach...
Obrazek

Mało brakowało, a byłyby to ostatnie zdjęcia na tym wyjeździe, a może i w życiu. Wracam do auta, rozglądam się w jedną stronę - nic nie jedzie. W drugą - pusto. No to gaz i pakuję się na mój pas i w tym momencie słyszę gwałtowny pisk opon, trąbienie, jakiś harmider; patrzę w lusterko i widzę tańczący wóz, któremu w ostatniej chwili udało się zahamować oraz kierowcę, na przemian wygrażającemu mi i załamującemu ręce. Wyskoczył jak Filip z konopi zza zakręt z fotki powyżej i musiał jechać na tyle szybko, że nie miałem szans go dostrzec... W pierwszych sekundach wzruszyłem tylko ramionami, ale po chwili dotarła do mnie groza sytuacji i przeszył lodowaty chłód. Poczułem się, jakbym dostał nowe życie...

Przed nami Berane, gdzie dominują Serbowie - meczety się pochowały, są cerkwie. Na przedmieściach znajduje się monastyr o takiej samej nazwie jak ten obok Nowego Pazaru - Đurđevi Stupovi.
Obrazek

Powstał o stulecie później, niż bardziej znany serbski odpowiednik (XIII wiek) i również wygląda podejrzanie świeżo. Albo go w dużym stopniu odbudowano, albo przeprowadzono niedawno remont i dokładnie wyczyszczono.
Obrazek

Biorąc pod uwagę, że we wnętrzach także zachowało się niewiele fresków, to pewnie przynajmniej częściowa rekonstrukcja. Co w sumie nie dziwi, biorąc pod uwagę, że przynajmniej pięć razy zniszczyli go Turcy.
Obrazek

Znów wypadałoby napisać, że otoczenie mają sielskie. Górki na horyzoncie spokojnie przekraczają tysiąc metrów.
Obrazek

Inne podobieństwo do monastyru z listy UNESCO to brak jakiejkolwiek infrastruktury pod wiernych i turystów: próżno szukać kibelka, sklepu czy chociażby miejsca, gdzie można w spokoju i w cieniu usiąść. Udało się natomiast znaleźć kranik z wodą.

Przy drodze dojazdowej (też kiepsko oznaczonej) stoi kilka dziwnych betonowych konstrukcji. Na niektórych wymalowano serbskie flagi z symboliką narodową. Gdyby brać pod uwagę terytorialne wyniki referendum niepodległościowego z 2006 roku, to większość Sandżaku pozostałaby w związku państwowym z Serbią.
Obrazek

Mijamy mniejsze lub większe miejscowości, czasem trafi się miła dla oka cerkiewka. I w ten sposób zakończyliśmy wizytę w Sandżaku, w którym miłośnicy historii, ale i wielu turystów, nie będzie się nudzić.
Obrazek
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18688
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 04.10.2022 19:39

Plavsko Jezero stanęło na Twojej drodze , coś mi mówi ( tytuł relacji np. ) , że nie ominiesz go :wink:


Pozdrawiam
Piotr
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe



cron
Lipiec nad bałkańskimi jeziorami - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone