Witam !
Chciałem podzielić się z Wami paroma przemyśleniami po lipcowym pobycie w Czarnogórze, zaznaczając że wnioski są dalece subiektywne i nie roszczę sobie pretensji do "prawdy absolutnej" w poruszanym temacie - ot parę spostrzeżeń po lipcowej wyprawie samochodem do Czarnogóry, wraz z powrotem przez Chorwację. Zaczęło się bardzo miło od wyjazdu drogą Dk1 z Częstochowy na południe - mój samochodzik (Fiat Ulysse 2,0 JTD, 2001 r.) mimo dość dużych gabarytów (wnętrze blisko 3 m3) był załadowany niemal po dach, wiózł w końcu 4 osoby i ich wszystkie bagaże. Wzorem ubiegłorocznych wypraw postanowiłem jechać przez węgierski Tokaj by w zimnych piwnicach zakosztować szlachetnych trunków; i tym razem nie czułem się zawiedziony - wizyta w Bene Pinzeszet niezwykle udana i skończyła się zakupami ponad 12 butelek wina z szlachetnie zagrzybionej pleśnią winorośli tokajskich zboczy. Zrobiło się późno, więc postanowiliśmy przyśpieszyć i przez Miszkolc okolice Budapesztu mknąć w stronę Szegedu. E-winietę zakupuje się bardzo prosto, podając narodowość i nr rej. pojazdu, Pani wklepuje to do systemu, płacimy kartą i już możemy podróżować po autostradach; co do objazdu Budapesztu to udało mi się to w piątek po południu zrobić bez żadnych korków, najeżdżając od strony Miskolca skręciłem miejscowość przed Budapesztem w dół i włączyłem się w już istniejący przebieg Autostrady M0, mknąc dalej niezatrzymanie aż do Szegedu - ruch na tej autostradzie w piątek wieczorem był przeogromny, ale to co zastałem o 22.00 na granicy w Szegedzie ...to przypominało obrazki o eksodusie ludności cywilnej z Państwa zajętego wojną domową !!!
Chyba jest to specyfika weekendu, bowiem znajomi przekraczali tą granicę w poniedziałek późnym wieczorem i stali na niej około 10 minut !
Tak czy inaczej powolna odprawa celników serbskich zabrała nam 2 godziny i tuż po północy mknąłem pseudo-autostradą Subotica-Beograd (autostrada jest płatna, 2 bramki po 5 euro).
Za granicą pomiędzy Suboticą a Beogradem jest kilka nowoczesnych stacji benzynowych gdzie możemy zatankować płacąc kartą.
Do Belgradu wjechałem po 2 w nocy i tu uwaga, miasto przeogromnych rozmiarów ma oznaczeń tyle co podczęstochowski Kłobuck tak czy inaczej nie udało mi się znaleźć właściwego zjazdu i pobłądziłem... kilka pytań u rozstawionych tu i uwdzie przyczajonych w swych radiowozach tygrysów i już mknąłem w kierunku Cacaka, i dalej na południe; i tu zaczynają się schody, droga w pewnym momencie staje się na tyle kręta że podróżuje się po niej z prędkością nie przekraczającą 35 km/h :-
( słowem zwaaaalllniaaamy.
I tutaj dygresja - z dworca w Belgradzie w sezonie turystycznym 4 razy dziennie odchodzi pociąg do Czarnogórskiego Baru, którego ostatni wagon jest platformą samochodową; bilet kosztuje 30 euro za samochód plus bilety dla osób; biorąc pod uwagę ilośc wypalanego w górach paliwa, zużycie pojazdu, zmęcznie drogą i czas (Pociąg pokonuje tą drogę w 8 h 30 min, nam udało się to z ledwością w 13 godzin !!!) następnym razem urozmaiciłbym sobie jazdę na Czarnogórskie wybrzeże przeprawą pociągiem - a jest co oglądać bo malownicza trasa pociągu wiedzie przez dziesiątki tuneli, galerii, mostów i wiaduktów, na pewno "cykniemy" kika ładnych fotek; jest jescze jeden aspekt tej podróży - bezpieczeństwo - kolej rzadziej ulega wypadkom, a w kontekście ostatniego wypadku polskiego autokaru w Serbii i setek krzyży przydrożnych mijanych w tym kraju, jest to argument nie bez pokrycia !
Tak czy owak, tuż po 15-tej gościliśmy w Hotelu Sozina w miejscowości Sutomore na wybrzeżu. I tutaj jedna uwaga; o hotelu Sozina nie będę pisał szczegółów (nie warto) dośc powiedzieć że Sądy Powszechne RP będą rozstrzygać w tej sprawie, bo takiego syfu to ja dawno nie widziałem; rzecz w tym że Sutomorska promenada jest w zasadzie ciągiem dyskotek, w których od godziny 21 do 2-giej w nocy trwa muzyka na żywo, puszczana dosłownie na full; w każdym z hoteli tego miasta usłyszycie kakofonię dźwięków, a potem do 5.00 rano pijackie śpiewy, dźwięk tłuczonych butelek, sprzątanych przez kelnerów, kontenery, przewracane stoliki etc.
Z wypoczynkiem nie ma to nic wspólnego; słowem: jeśli jesteś studentem nastawionym na picie morza alkoholu, spaniem w dzień na plaży i wyrywaniem w sumie bardzo ładnych dziewczyn na dyskotekach: Sutomore jest dla Ciebie !!!
Cała reszta Państwa, niech omija to miejsce szerokim łukiem !
Z miejsc godnych polecenia do wypoczynku uważam bokę kotorską i miejscowości takie jak Dobrovac czy Petrast, miejsca klimatyczne i z miłą gastronomią.
Koniecznie należy odwiedzić Cetnije i górskie gospody na malowniczej drodze stamtąd aż do Kotoru; z nadmorskich plaż Czarnogóry najbardziej przypadły mi do gustu plaże Petrovac Lucice oraz znajdująca się za Budwą w stronę Tivatu plaża i kemping Jaz. Z przygód z policją
tylko jedna, przekroczenie o 17 km/h skończyło się 10 E opłatą poza administracyjną, którą policjant kazał wrzucić mi przez uchylone okno na podłogę swojego Golfa V po czym oddał dokumenty; no i wjazd do Chorwacji, kolejna godzina zmarnowana bowiem na granicy z Czarnogóry do Chorwacji panują zwyczaje rodem z PRL-u czyli po odprawie policyjnej jest odprawa celników, a Ci przyjeżdżają wózeczkiem na 4 kółkach i odprawiają przedstawienie teatralne pt.
"A teraz niech przejeżdżający pooglądają jaki kolor majtek nosi sprawdzany przez nas delikwent" - wyjmuja dosłownie wszystko, przeglądają całe bagaże i wykazują zainteresowanie właściwe celnikom w czasach RWPG - zrobiło to na mnie - bądź co bądź schengenowskim obywatelu - wyjątkowo złe wrażenie, ale nieważne;
Dubrovnik - istotnie bardzo ładny, ale nie polecam go zwiedzać w lipcu bo ponad 40 stopniowe upały do dreptania po schodach murów miejskich przyprawiają o fontanny potu Miasto ma permanentny problem z miejscami do parkowania, więc jeśi będziecie krążyć 3 godziny dookoła miasta w poszukiwaniu "dziupli" to się nie zdziwcie
No i już pomykamy w kierunku Makarskiej riviery by zdrzemnąć się przed podróża do Polski; tutaj uwaga Chorwacja w porównaniu do Czarnogóry jest krajem Zaaaaa ....ście drogim, co więcej euro, które w Montenegro stanowi prawny środek płatniczy, tutaj czasami jest nieprzydatne, lub resztę wydają w Kundlach (tak nazwaliśmy denerwującą nas walutę hrvatską )
Zestawienie cen riwiery Czarnogórskiej do Makarskiej przywodzi nam na myśl przelicznik 1:2,5 (tam piwo 1 E, tu 2,5 tam danie określone 10 E tu 25 E )przy czym powiedzmy sobie szczerze: Chorwacka Makarska jest dużo ładniejsza, dużo cichsza, bardziej cywilizowana niż ma to miejsce w Czarnogórze. Wieczór spędziliśmy w Drveniku, w malowniczej knajpce nad morzem skąd widok na kołujące promy wiozące samochody na wyspy Hvar i Korcula oraz cicha jazzowa muzyka kołysały nas do snu;
A propos snu należało znaleźć nocleg i tu uwaga; 19 lipca wieczorem w centrum Makarskiej nie jest to proste W końcu udało się i za 20 E osobo noc dysponowaliśmy przestronnym apartamentem, acz z jedną na 2 pokoje łazienką i bez klimy (znowu pobudka "ze spocenia" w środku nocy ).
Spaliśmy w Podgorze, niedaleko hotelu Minerva... Rano pobudka -decyzja zapadła, jedziemy na Plitvice.
Wyjazd na autostradę i sprint w kierunku Zagrebia. Tutaj uwaga: jak gminna wieść niesie na autostradzie jest rzekomo dużo policji i fotoradarów, ja osobiście tego nie zauważyłem i pomimo rozwijanej dość często prędkości 170 km/h (a nie byłem w tym pomykaniu osamotniony ) nic nie błyskało i nic mnie nie zatrzymało, a ponieważ do Chorwacji już na pewno nie wrócę, to nie obchodzi mnie tez czy widnieję w ich
systemach - w sumie 90 Kundli za autostradę i dalej już zwykłą drogą na Plitvice; wstęp do Parku 110 kundli - widoki piękne, choć jak stwierdził kolega całość jest "trochę przereklamowana";
Kolacja w przydrożnej Konobie (tutaj niespodzianka - nie dość że tanio, to jakość potraw bardzo wysoka i można płacić kartą.
I wyjeżdżamy w kierunku Polski: tutaj jeszcze tylko dwie rzeczy chcę nadmienić. Zabawna przygoda choć przez chwilę groźna wydarzyła nam się na przejściu CHorwacko Słoweńskim (jechalismy przez Lendavę) podchodzi policjant do samochodu, zwrócił uwagę że tylni pasażerowie nie są w pasach (zwracajcie uwagę na takie rzeczy na dojeździe do punktów granicznych) po czym zapytał coś o alkohol, no więc mój Van chóralnie wykrzyknał Rakija and Wine, policjant poczerwieniał, oddał mi dokumenty i wyprosił mnie z samochodu zabrał do budki i kazał dmuchać w balonik, po czym zorientowałem sie że on pytał czy kierowca coś pił ?
No tak czy inaczej zaskoczony śmiechem w samochodzie i moim wynikiem alkotestu oddał dokumenty, pokiwał głową i puśzczono nas dalej;
druga dygresja powrotowa to kwestia drogi krajowej 86 biegnącj przez terytorium Wegier; nie wiem co mnie podkusiło żeby nią jechać, chyba szereg opini z tego forum, na którym wszyscy piszą o jeździe 86-tką; faktycznie droga jest niepłatna i na tym jej zalety się kończą; między godziną 0:30 a 2:30 kiedy to podróżowałem mniej więcej tą drogą panował na niej ruch jak na Rzymskich ulicach (! - to jak tam jest w dzień ???) wyprzedzanie uniemożliwiały kolumny TIR-ów, a dodatkowo rozpętała się ulewa, głębokie koleiny wypełniły się wodą, auto jadać powyżej 90 km/h wpadało w nich w aquaplanning, słowem droga
zamieniła się w koszmar ! Dodatkowo w wielu miejscach nawierzchnia jest zniszczona lub są jakieś dziwne zakręty na których nic tylko w barierki ! Zwłaszcza na mokrej nawierzchni ! ODradzam i jeszcze raz odradzam ! A potem to już tylko Słowacka D1 i parę minut po 9.00 piłem herbatkę w moim salonie
Niestety jeszcze nie poobrabiałem zdjęć z pobytu - z czasem coś wrzucę jako odpowiedź do postu. Na razie po łączym przebiegu w okolicach 5000 km podróżowania po Europie mam dość. Jak siebie znam - to najdalej do następnego urlopu ))
Michał