Miasteczko Bol, w którym się poruszaliśmy jak później się okazało jest bardzo urokliwe, ładnie umiejscowione, pełno straganików, no i ten deptak wzdłuż linii brzegowej prowadzący do złotego rogu rewelacja, atrakcji dla turystów bardzo dużo, a sama plaża dość szeroka, pełno leżaków z parasolami, dało się znaleźć wolne miejsce przy wodzie, chyba sporo turystów poszło na obiad, albo mieliśmy dużo szczęścia.
Kilka fotek.
Ja szukałem tylko przystani, w której odlatują spadochrony, no i znalazłem. Rozbiliśmy się bardzo blisko. Bez chwili zastanowienia podszedłem do punktu obsługi, dokonałem opłaty, założyłem kamizelkę, ruszyłem na podbój przestworzy, a co tam, w końcu moje jedno z marzeń zostanie zrealizowane. Na pierwszy strzał poszedł syn z ojcem, ja czekałem na motorówce i obserwowałem okolice, po jakimś tam czasie przyszła kolej na mnie, aparat na kiju, czas się wznieść, powolutku linki polipropylenowa się rozwijała, aż osiągnęła maksymalną długość. Ależ pięknie, ja latam, coś niesamowitego, popatrzeć z góry sobie, wszystko takie małe a widoki zapierały dech w piersiach.
Zaliczone, udało się.