Po kilku dniach spędzonych w Naszej miejscowości postanowiliśmy pojechać do miasta Hvar. W ten dzień było bardzo gorąco, słońce ostro grzało ale co tam jesteśmy w Chorwacji i tego trzeba było się spodziewać, dzieciaki czapki na głowę, plecak pełen wody i ruszamy. Do Hvaru dojechaliśmy o 12:30 więc w pełnym skwarze. Samochód na parking przy obrzeżach miasta, o kurcze żadnego cienia jak wrócimy w aucie będzie patelnia. W samym mieście jak zawsze pełno ludzi, standardowo targ, nasza butka z lodami no i cień pod wierzą, pełno tanich jachtów, łodzi i masę ofert na pływanie łódkami.
Chcieliśmy skorzystać z jakiejś miejscowej plaży leżącej wzdłuż promenady ale tego dnia marne szanse, wszystko było zawalone brak miejsc .
Po dwóch godzinach kierujemy się do naszego kempingu zahaczając po drodze o zatokę.
Po jakimś czasie wracamy na kemping aby spożyć pyszny obiadek. Wszędzie dobrze ale u nas najlepiej.