Na wstępie chciałem podziękować każdej osobie, która dołączyła do mojej relacji.
No to ruszamy. Jak wcześniej pisałem pogodę mieliśmy super, droga mijała nam bardzo szybko, bez żadnych problemów, auto sprawowało się dobrze, więc czego trzeba było więcej. Żona dotrzymywała mi towarzystwa chyba,że spała
, dzieci grały na tabletach,albo oglądały bajki czy też czterech pancernych lub inne filmy, ja miałem włączoną ulubioną muzyczkę i powolutku 15 calowymi kołami toczyliśmy się do celu. Na południu Polski dołączyli do Nas znajomi i ruszyliśmy na dwa auta, nawigacja pokazywała dojazd do Splitu godz. 00:50, szybkie luknięcie w internet i ostatni prom do Stari Gradu rusza o 1:30 tylko było pytanie czy my zdążymy dotrzeć na czas.
Drogi w Polsce stają się coraz lepsze, Poznań omijamy bokiem, Wrocław też, dalej autostradami oprócz Słowenii-omijamy drogi płatne kierując się drogą na Ptuj, przez chwilkę stoimy w korkach przez wypadek, jak później się okazało wyłożył się motocyklista.
Dobrze, że nic mu się nie stało.
Do Splitu docieramy troszeczkę wcześniej niż pokazywała nawigacja, zakup biletów, wjazd na prom jesteśmy na pierwszym miejscu do wyjazdu, znajomi troszeczkę dalej. Czas płynięcia promu dwie godziny, więc idziemy do góry przecież nie będziemy siedzieć w autach, zabieramy poduszki, koce i kładziemy się na sofach, w końcu mieliśmy trochę czasu aby się zdrzemnąć. Na początku miałem problem, żeby zmrużyć oko panie trzaskały wiadrami i mopami, ale w końcu nie wytrzymałem i zasnąłem. Dobrze, że moja żona była czujna i przebudziła się w odpowiednim momencie, gdyż akurat prom dobijał do brzegu a mu jeszcze smacznie spaliśmy. O 3:30 docieramy do Stari Gradu i kierujemy się do Ivan Dolac, po krótkim czasie docieramy na miejsce i tam już drzemiemy w autach. Miejsce na kempingu mieliśmy zarezerwowane u Ivo więc nie było spiny i mieliśmy nadzieję, że wszystko zabraliśmy. Najważniejszą rzeczą były wędki gdyż mój tata a dziadek moich dzieci obiecał, że ich zabierze na połów ale niestety nie spodziewanie zmarł w stycznie b.r. więc ja musiałem przejąć pałeczkę choć nie miałem o tym zielonego pojęcia.
c.d.n.