Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
Piwnice są czyściutkie(aczkolwiek nie wszędzie i można się umorusać ) ponieważ są to niedawno zrewaloryzowane Piwnice Staromiejskie, znajdujące się pod całą pierzeją Rynku, poświęcona Janowi Dekertowi, a jednocześnie będącej w posiadaniu Muzeum Historycznego m.st. Warszawy.
Zachęcam, tym bardziej, że oprócz samych piwnic, zwiedzanych obowiązkowo z przewodnikiem, który opowie zarówno o samych piwnicach, jak i o ich właścicielach, można, za głupią złotówkę, obejrzeć dodatkowo wystawę:
Można jeszcze obejrzeć oryginalna Syrenkę Heglowską, ale to można zawsze - wystarczy tylko miłe panie w kasie poprosić o wskazanie drogi
Ale wróćmy do naszych piwnic: "Stojący nad otworem nie odpowiedzieli ani słowa; wiadomość nie była zachęcającą, a jednak pójść tam trzeba, bo na to jest się członkiem komisyi podziemnej. Jak tylko do mrocznego, wilgotnego sklepu dostało się nieco światła i powietrza, natychmiast, wśród głębokiej, panującej tu dotychczas ciszy, rozległy się jakieś jęki straszne, coś podobnego do przeraźliwego pisku i skomlenia; słuchamy tego, stojąc na dużej, usuwającej się pod nogami kupie gruzów; pisk rozlega się po wszystkich kątach podziemia, na oświetlonych żebrach sklepienia migocą jakieś małe, ruchliwe, czarne cienie. To nietoperze, zbudzone ze snu letargicznego; opisują one w locie długie, zygzakowate koła, przyczepiają się na chwilę do szarych cegieł, to znów puszczają się i rozpoczynają swój lot w różnych kierunkach, podnosząc się do góry, lub spadając na dół."
Wspominana w cytacie komisyja badała warszawskie podziemia przez osiem niemal miesięcy, rozpoczęła swe czynności d. 13 września 1865 r., a ukończyła je d. 13 maja 1866 r. Raport z tego wydarzenia opublikowała w trzech aż numerach "Warszawskiego Dziennika", ale przytoczę tylko niektóre jego fragmenty.
"Czujemy na twarzach powiew, wywołany przez ich skrzydła; wrażenie wogóle jest wysoce nieprzyjemne, przykre i zabobonną budzące trwogę. W jednym z kątów piwnicy leżał czarny stos desek, pomieszany z jakimiś nieokreślonymi, niezdecydowanymi szczątkami, które jeden z nas postanowił bliżej zbadać. Krzepiąc się na duchu i zabawiając, dla dodania sobie odwagi, rozmową z otaczającymi, którzy jakoś niedowierzająco patrzyli na śmiałka, rozgarnął czarną kupę. Wśród przegniłych desek leżały pogrążone w pyle trumiennym kości ludzkie, ślizkie od wilgoci, kawałki materyi jedwabnej, jakaś tkanina delikatna, prawdopodobnie resztki płaszcza, krzyże napół zbutwiałe, szczątki butów i trzewików, blacha przez rdzę zjedzona i t.p."
Równie w czasie współczesnego dokopywania się do zasypanych piwnic odkryto sporo ciekawych rzeczy. "... fragmenty szklanek, fragmenty kieliszków, tarczki jeziotra, muszle ostryg, naczynia ceramiczne i porcelanowe, fajka z glinki kaolinowej z XIX w."
Odkryto jeszcze trochę ciekawych rzeczy, ale nie będę zdradzał szczegółów. Może tylko tyle, że w piwnicach pobliskiej kamienicy Fukierowskiej swego czasu również odkryto znaczne ilości muszli ostryg, z czego wywnioskowano, że był to dość popularny niegdyś w Warszawie przysmak
Zaraz za tą piwnicą przeszliśmy do trzeciej, gdzie napół rozpadnięte trumny, deski, resztki zgniłych ciał ludzkich, suknie jedwabne, jeszcze prawie całe, czaszki trupie, we wszystkich stadyach rozkładu, leżały nagromadzone na jedną wysoką kup, przez którą z trudnością, potykając się co chwila, można było się posuwać. - kontynuują członkowie Komisyji.
Wiele czaszek w tym sklepie doskonale się zachowało, przedstawiając szczegóły interesujące: niektóre z nich, o kościach cienkich, należały widocznie do osób arystokratycznego pochodzenia lub przedstawicieli jakiejś rasy południowej, inne były typowe i grube. Można było rozróżnić trzy rodzaje kształtów: czaszki długogłowe, z grubem, wydatnem ciemieniem (musiały to być czaszki rasy teutońskiej, Jezuitów Niemców, pierwszych założycieli tego zakonu w Warszawie); następnie czaszki o czole lekko zaokrąglonem i szerokiem ciemieniu, nadające im kształt trapezu (ten typ, z powodu zbyt wielkiej liczby trupich głów, prawdopodobnie należy do rasy czysto polskiej); trzeci typ czaszek wyobrażał różnorodną mieszaninę dwóch poprzednich i jest wynikiem zmieszania się dwóch różnych ras."
Dodam, że komisja warszawskie podziemia badała w związku z licznymi odwołaniami do legend, dotyczących ukrytych w piwnicach skarbów, bazyliszków, lustrzanych zbroi ... Co ciekawe jedną taka, według przekazów odkryto, ale zaginęła gdzieś w zawierusze licznych wojen, jakie się przez Warszawę przetoczyły.
A propos wojen, to tak się składa, że dzięki działalności przyjaciół z lewa i z prawa piwnice i fundamenty w wielu miejscach są tym, co się w oryginale z dawnej Warszawy najlepiej zachowało.
Z tym, że najlepiej, warto wziąć w cudzysłów. Warszawę, jak logika nakazywała, zbudowano na skarpie, nie tylko wysokiej, ale również poprzetykanej licznymi strumieniami, które dla życia miasta, jako: a/ zaopatrzenie w wodę b/ odprowadzenie nieczystości - wielce przydatnymi bywały. Przez wieki podniósł się poziom gruntów (bardzo dobrze to widać w czasie spaceru po piwnicach), niektóre źródła wyschły, inne schowały się pod ziemię, co nie zmienia faktu, że teren, na którym leży Warszawa do najsuchszych nie należy, w związku z czym to, co niektórzy nazywają "nieudolnością władz", a inni "podtopieniami" nigdy do rzadkości nie należało.
W każdym razie miało to również wielki wpływ na dwie rzeczy - po pierwsze kiepsko kopało się piwnice w mokrym gruncie, po drugie, jak już coś trzeba było budować, to trzeba to było robić z cegły najwyższego gatunku, w związku z czym doszliśmy w tym do perfekcji.
Właśnie w czasie zwiedzania - gdyby przewodnik o tym "zapomniał", to mu przypomnijcie - w kamienicy Montelupich znajduje się drugi poziom piwnic, wykopany później i tam doskonale widać walkę budowniczych z zalewająca piwnice wodą. Zresztą tam właśnie można dowiedzieć się o jeszcze kilku ciekawostkach, które w czasie rekonstrukcji piwnic odkryto, więc warto tam zejść podwójnie.
Piwnice na Rynku nie są jedynymi miejscami, gdzie można zejść pod ziemię. Czasami można to zrobić w katedralnych i kościelnych kryptach, podziemia Zamku odwiedzane były i badane jeszcze w czasach przed jego odbudową, plac Zamkowy pełen jest podziemnych pomieszczeń, natomiast z tych do odwiedzenia, to można się jeszcze wybrać na Brzozową, gdzie na Gnojnej Górze udostępnione są odrestaurowane podziemia, zaraz obok, już na samej Brzozowej, na wprost domu Poli Gojawiczyńskiej można zerknąć z góry na stare fundamenty i piwnice w ramach wystawy poswięconej odbudowie Starówki a potem przejść albo do Arkad Kubickiego, gdzie odtworzono zarówno stara stancję, jak i spora, podziemna część budowli i udostępniono do zwiedzania, albo przejść do Bramy Prochowej, gdzie w podziemiach często organizowane są recitale i koncerty jak również równe wernisaże.
To samo zresztą czeka na nas w podziemiach na Gnojnej Górze.
Powróćmy jeszcze na trochę do Komisji badającej, tym razem, podziemia Zamku Królewskiego:
Przy badaniu podziemi Zamku Królewskiego Komisja do badania podziemi zrobiła ważne odkrycia, o czym przedstawiono raport cesarzowi.
Za ścianą jednego z podziemi, między bramą Zygmuntowską a Świętojańską, odkryto grotę piaskową. Wejście do tej groty było zamurowane. Dochodziła ona do kancelarii namiestnika. Rezolucja raportu głosi: „Powstanie groty piaskowej nie może być przypadkowe. Nie można również przypuszczać, aby powstała wskutek wybrania piasku dla jakiejś budowy lub innej potrzeby. Ślady łopaty żelaznej na ścianach groty i świeże zamurowanie przejścia świadczą o jednoczesnym wykonaniu obydwóch robót."
Komisja przypuszcza, iż grota była wykopana w tajemnicy z celem przestępczym, Celem tym było podłożenie miny prochowej, czego ślady widać w rowie, wykopanym w odległości sześciu kroków od wieży Zygmuntowskiej. Wybuch mógłby uczynić spustoszenia ogromne w samym Zamku i pobliskiej części miasta.
A to nie koniec jeszcze sensacyjnych znalezisk Komisji, ponieważ: Drugie ważne odkrycie uczynione zostało w stajni kubańskiego dywizjonu kozackiego, dawnej bibliotece królewskiej.
Oglądając murowane ściany stajni, członkowie komisji zwrócili uwagę, że w jednym miejscu cegły różniły się od innych, a przy uderzeniu drągiem żelaznym dawał się słyszeć specjalny odgłos, dający do myślenia, iż za ścianą znajduje się pusta przestrzeń. Ściana w tym miejscu została natychmiast przebita, a za nią ukazała się sklepiona izba wyłożona cegłą. Z izby tej prowadziły dwa korytarze w przeciwnych kierunkach: jeden wysoki prowadził w górę w stronę Zamku, drugi niski w stronę Wisły. Komisja wybrała najpierw korytarz idący w górę, gdyż korytarz ten był wygodniejszy. Można było iść nim swobodnie, nie schylając się, ponieważ wysokość jego wynosiła 3 arszyny 7 wierszków. Korytarz ten był wyłożony cegłą, miał półkoliste sklepienie i mocną posadzkę kamienną .. Posiadał kilka zakrętów. Jeden z nich zawracał raptownie na lewo w stronę Placu Zamkowego i prowadził ku klasztorowi Bernardynów. Powietrze było do tego stopnia zgęszczone, że uniemożliwiało oddychanie.
Odłożywszy z tego powodu badanie tych korytarzy na później, członkowie Komisji powrócili do stajen i przez odkryte przejście udali się w stronę Wisły. Wysokość korytarza tego była o połowę niższa, od poprzedniego. Powietrze było bardzo zepsute i zgęszczone, zakręty były też i w tym korytarzu, lecz rzadsze, niż w poprzednim. Od czasu do czasu widziano zamurowane otwory w sklepieniu.
Im dalej tym wyżej znajdowały się górne otwory kominowe, a przejście zagłębiało się coraz bardziej w ziemię. Przy jednym z takich otworów Komisja zatrzymała się, gdyż dla wszystkich nie starczyło powietrza. Dalej poszedł tylko Krestowski'j wraz z jednym robotnikiem. Powietrze stawało się coraz cięższe, a posadzka kamienna była pokryta coraz grubszą warstwą mułu.
W reszcie doszli do otworu, przykrytego drewnianą okiennicą. Robotnik wdrapał się po ścianie, aby podnieść okiennicę, lecz stare i zmurszałe cegły nie wytrzymały ciężaru jego ciała i spadł na dół, nie przyczyniwszy ani sobie, ani towarzyszowi poważniejszych obrażeń. Po jego upadku poczęły spadać cegły i ziemia. Świeca zgasła, musieli więc iść na oślep i na czworakach w zupełnej ciemności. Muł był coraz głębszy i gęstszy, nogi grzęzły, nie znajdując oparcia. Ta wielka ilość mułu wskazywała na bliskość rzeki, lub podziemnego źródła. Na szczęście po dziesięciu minutach ukazał się słaby odblask światła dziennego i wkrótce kanał doprowadził do Wisły. Na drugi dzień po otrzymaniu tych wiadomości ober policmajster udał się do korytarza pod placem Zamkowym. Korytarz kończył się w tym miejscu, gdzie plac ten łączy się z ul. Święto Jańską. Wracając, zbadał korytarz, prowadzący w stronę klasztoru Bernardynów, pozwalający domyślać się połączenia Zamku z tym klasztorem. Przypuszczenie to okazało się mylne, gdyż korytarz doprowadził tylko do głębokich fundamentów bramy Zygmuntowskiej. Pozwala to przypuszczać, że budowa Zamku była późniejszą aniżeli urządzenie przejść podziemnych, i, że przy budowie Zamku połączenia podziemi przerwano, jako niepotrzebne.
Kończymy na razie przygodę z podziemiami i znów stajemy przed wyborem w lewo? w prawo? Do Piekiełka albo obejrzeć Żydowska Dzielnicę, dowiedzieć się gdzie naprawdę przebywał Bazyliszek i co Napoleon księciu naszemu powiedział albo na mury, a potem sprawdzić gdzie Dunaj wypływał, albo dowiedzieć się, co mają wspólnego czaszki z powstaniem styczniowym, a co Polonia z jezuitami
Korzystam z gazet w standardzie djvu, więc wystarczy ctrC/ctrV
W lewo możemy dojść do fontann, albo do szpitala gdzie leczyli chorych zakaźnie, w prawo możemy poznać dlaczego Kiliński tyle wędrował po Warszawie, a jak się rozpędzimy, to możemy dojść do Czubków
weldon napisał(a):Piwnice Staromiejskie, znajdujące się pod całą pierzeją Rynku cdn.
w krakowskich byłem, o warszawskich nawet nie słyszałem, trzeba się będzie wybrać, choć mają inne tematykę; w sumie głównie z uwagi na galerię obrazów...
W sali przy samym wejściu jest jakaś galeria takich makatek, ale nie wiem czy stała.
te kiero napisał(a):z uwagi na galerię obrazów...
Ta, dla odmiany, na pewno nie jest stała. Jak tam byłem, to akurat eksponowano prace dzieci z jakiegoś kółka plastycznego. Zdaje się, że związanego z Teatrem Małego Widza, który znajduje się wyżej.
longtom napisał(a):A jak to jest z podziemiami pod Pałacem Kultury
Jak w większości budynków - są
Trochę korytarzy, małe zaplecze techniczne, w sumie nie za głębokie:
Później wypełniono to zbrojeniem:
i zalano betonem, robiąc fundamenty:
na których postawiono Pałac
Ze względu na przebiegającą obok Linię Średnicową: niektórym wydawało się, że pod Pałacem są jakieś tunele, schrony, tajne przejścia, a nawet bocznica kolejowa, ale wg zapewnień pani, która mnie oprowadzała po Pałacu w tamtejszych korytarzach nie zmieścił by sie nawet Maluch, a co do tajnych przejść, to są - takie dla kotów i nietoperzy