longtom napisał(a):Prawie królem mógłbym zostać
A Snopek masz?
Albo chociaż Wazę ...
Janusz Bajcer napisał(a):Ja w środek czyli do zaułka poetów
No to żegnamy plac
Często wśród Staromiejskich murów lub na placu można dostrzec przemykających gości weselnych, rozpoznawalnych po eleganckich strojach, nierzadko niezbyt pasujących do bruku Starówki - zwłaszcza mam na myśli eleganckie szpilki dam
Gości, albo i samych młodych przemykających pieszo lub samochodem.
Nie jest wynik tylko plenerów, jakie się tu znajdują, tylko tego, że w znajdującej się tu malarni mistrza Bacciarellego umieszczono Pałac Ślubów, często wykorzystywany do tego, czemu ma służyć
Stąd te grupki, samochody, młodzi właśnie.
Ale miało być o podziemiu.
Właśnie tutaj, w tym samym budynku, tylko z wejściem od strony Wisły znajdował się warsztat ślusarski, w którym produkowano tak zwane duperele, znaczy pułapki na myszy, spinki do włosów, zabawki, lichtarze, okucia metalowe i inne.
Raptem w trzy miesiące po otworzeniu zakładu, wiosną czterdziestego drugiego roku do właściciela, Stefana Jakubowskiego, zgłosił się "Szary", major Wojska Polskiego, proponując mu ni mniej ni więcej a ... produkowanie Stenów.
Nie samodzielnie. W kooperacji z jakimś innym zakładem, dostarczającym poprzez nieznane łączniczki lufy pistoletów.
Rzecz trwała dość długo, a że najbardziej kłopotliwym było przestrzeliwanie pistoletów, więc pan Stefan, w podziemiach Zamku, urządził sobie ... strzelnicę. Pod okiem i uchem Niemców, którzy rezydowali na Zamku i w okolicach, nie tylko produkowano elementy broni, ale montowano ją, przestrzeliwano i, wyposażone w odpowiednią metryczkę wysyłano do podziemnej armii.
Łącznie wyprodukowano tu około stu osiemdziesięciu sztuk Stenów i ponad trzy tysiące magazynków do nich. Zakład został wsypany na początku '44 roku. Wpadła nieznana łączniczka, ale zakład udało się w porę ewakuować. Jedynie co, to w czasie wywózki maszyn i narzędzi, przy przejeżdżaniu przez nieistniejąca dziś bramę spadł ciężki stół warsztatowy, co wzbudziło podejrzenia stojącego w pobliżu granatowego policjanta.
Istniejąca tablica wprowadza mz w błąd. We wspomnieniach pana Jakubowskiego to właśnie Szary i jego zastępca Pilot organizowali ewakuacje przedsiębiorstwa. Wpadła nieznana łączniczka ze Starachowic, zakład udało się ewakuować na pobliski Mariensztat, zaś Zamek i otaczający go teren otoczone zostały przez Niemców później. Przeszukania najprawdopodobniej doprowadziły do odkrycia i tajnych skrytek i tajnej strzelnicy.
Bardzo możliwe, że to dzięki długiemu oporowi tej nieznanej łączniczki, żołnierze mieli dość czasu na przeprowadzenie całej operacji.
Jeżeli już tu jesteście, to warto zapamiętać to miejsce. Zwiedzając Zamek lub wchodząc na Rynek z Arkad Kubickiego, wyjdziemy z Zamku właśnie albo drzwiami w malarni albo Bramą Senatorską, a więc trochę inaczej, niż weszliśmy do niego (kasy Zamku znajdują się w Bramie Grodzkiej, więc najprościej wówczas przejść przez zamkowy dziedziniec.
Zamek jest dostępny w niedziele za darmo - jedynie co, to trzeba pobrać z kasy bilety, uprawniające do zwiedzenia apartamentów królewskich i stałych ekspozycji. Ekspozycje czasowe są, niestety, płatne osobno. Tak samo nie zawsze - tak mnie ostatnio spotkało właśnie - jest wstęp do biblioteki.
Bacciarelli, nie poeta, lecz malarz, słynny portrecista, autor pocztu królów polskich z Pokoju Marmurowego Zamku, za to mimo, że Włoch, dał się porwać ogólnonarodowej euforii związanej z Bonapartem i przystąpił do Konfederacji Generalnej Królestwa Polskiego, tak opisanej słowami współczesnych:
Powstanie więc Polska, co mówię? Jest już Polska, a raczej nigdy ona być nie przestała.
A więc nie tylko malarz, ale również marzyciel, więc pasuje do tego zaułka
No i prawdziwy już pisarz - Edmund Jan Osmańczyk - poseł, senator, powstaniec warszawski, który w czasie powstania nadawał codzienne audycje Dzień walki o sytuacji w Warszawie, a który w tym spokojnym zaułku mieszkał kiedyś.
Mijamy przerzucony nad ulicą mostek - może ktoś wie, czemu tu powstał i jaki ma związek z innym, gdańskim tym razem, marzycielem i recytatorem? - zaraz za num jest następny, a przed nami otwiera się widok na nieduży, trójkątny placyk.
Rozejrzyjmy się, a ujrzymy stare tabliczki opisujące iż stoimy na skrzyżowaniu dwóch ulic: Dziekanie głosi jedna, Kanonie druga. Tym razem pójdziemy prosto, tylko po prawej stronie znajdziemy tabliczkę opisująca gdzie mieszkał Stanisław Staszic, "Mędrzec, darczyńca, ofiarodawca milionów dla narodu", prywatnie twórca Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Sfinansował również budowę gmachu Towarzystwa, do dziś nazywanego Pałacem Staszica oraz budowę dwóch pomników znajdujących się dziś na Trakcie Królewskim, a wykonanych przez znakomitego Duńczyka Bertela Thorvaldsena.
Placyk mały, ale i historię ma znakomitą i szereg ciekawostek i wiele słynnych postaci tu się przewinęło, więc na razie tutaj staniemy na popas. Przy okazji spotykamy kolejna młodą ... pannę.
Mz nie wygląda na zadowoloną
Może rozśmieszyłby ją spotkany dziś przeze mnie święty Mikołaj?
Nie, nie ten. Mój miał czerwoną czapkę, równie długa siwą brodę, towarzystwo Śnieżynki i Elfa, tyle, że mój dochodził dopiero do siebie po nocy rozwożenia prezentów po całym świecie i chyba wiem, jak to robi, że mu się udaje te prezenty tak szybko rozwozić, bo jeszcze leciało od niego ... paliwem rakietowym niechybnie.
W każdym razie, tak to określiła moja małżonka, dodając, że co jak co, ale doświadczenie w tym względzie posiada