Przyjechali do Nin 29 czerwca, sobota, dwie rodziny z malymi dziecmi przekroj wiekowy tak 3-8 lat, mieszkaja po drugiej stronie uliczki , dziela nas tylko drzewka oliwne....od wczoraj rano od okolo 8 do 10h mala dziewczynka wola bez ustanku chce do taty przerazliwym glosem, z placzem(tata chyba wyrwal sie sam na plaze , poplywac czy cos), stojac na dworze, mamy nie widac, innego doroslego opiekuna nie widac...potem powtorka z rozrywki w ciagu dnia kolejne dziecko z tej grupy letnikow wola przez pol godziny bez ustanku ciocia, ciocia...ciocia siedzi w srodku i rozmawia z innymi letnikami z grupy...zero reakcji na wolanie, typu nie wolaj ciocia, ciocia nie ma dla ciebie czasu itp.
Po co ludzie przyjezdzaja nad morze z malymi dziecmi, dzieci na plazy sie bawia, moze sie bawia , moze pluskaja w wodzie, czesto tez placza i marudza, jak to dzieci ...ale siedzac w apartamencie nudza sie okropnie ...zero widocznego zainteresowania ze strony doroslych aby zorganizowac im jakos ten czas,np. porzucac pilka, przejsc sie na spacer, budowac cos z patyczkow itp....przykre jest takie sasiedztwo, dzisiaj znowu byly krzyki malej i wiekszej dziewczynki...jutro mysle, ze bedzie tak samo, nie mam zludzen.
Rodzice!, czy jadca z dziecmi na odpoczynek traktujecie je jako dodatkowy sprzet do spakowania?, gdzie zainteresowanie, aby wasi milusinscy tez mieli relaks? A jaki egoizm, nie myslicie o inny letnikach wypoczywajacych w waszym otoczeniu.
>W naszym apartamencie i obok, tez mamy letnikow z dziecmi, ale oni naprawde spedzaja czas rodzinnie, jedynie maly Czech plakal noca, ale ma niecaly roczek i pogryzly go okropnie komary,to co innego to kazdy zrozumie, ze dziecko chore i placze...echh