napisał(a) fire » 03.07.2013 08:17
Jestem w podrozy i jakies lichy sygnal lapie.
Problem zostal zgloszony przez letnikow z apartamentu obok i z sasiedniej parceli, ja bylam 3 osoba, ktora poprosila godpodarza o rozmowe, zapytanie, czy mozna sprawdzic co sie dzieje, dlaczego dzieci tak placza, krzycza.
Z tego co sie dowiedzialam, ale dodaje mnie juz ten problem nie dotyczyczy, bo jestem w tej chwili w podrozy do kolejnego miejsca naszych wakacji.
Placza, bo tata idzie sam codziennie na plaze, potem dolacza mama, a ciocia niby ma zajac sie dziecmi, ale widocznie dzieci nie sa do niej przyzwyczajone, bo ta opieka wyglada tak, ze ciocia siedzi w apartamencie( to nie jest ich prawdziwa ciocia, tylko turystka, ktora mieszka na ten samej parceli) ,bo na dworze jej nie widac, a dzieci na dworze placza za rodzicami. Rodzice wiedza, ze dzieci placza, ale codziennie i tak na plaze ida, bo mowia, ze chca odpoczac.
Tata dzieci ponoc byl bardzo w rozmowie agresywny, a do swoich dzieci tez ladnie sie odzywa, przyklad co k....zesrlas sie znowu!, kur... gdzie pampersy ,kur... to co drugie slowo mu tak schodzi....to slyszalam na wlasne uszy jak mowil do tej malej corki....dlatego napisalam wczesniej , ze niektorzy nie dorosli do roli rodzica i przerastaja ich obowiazki zwiazane z wychowywaniem dzieci.
Tyle odemnie w temacie.
Jeszcze raz dodam, ze nie placzacze czy krzyczace dzieci w tej sytuacji sa problemem, tylko i wylacznie ich opiekunowie.
Co do skandynawi i zdarzenia z zabraniem Nikoli, to rodzina miala ogromne klopoty, a dziecko samo chcialo isc do innego domu odpoczac od klopotow rodzicow, byl alkohol, byly klotnie, wyrzucanie w nocy z domu. a nawet przemoc fizyczna miedzy rodzicami, gdzie dziewczynka musiala na to patrzec i tak zyc, zwierzyla sie w szkole, ze nie juz nie wytrzymuje, ze nie ma zyciai odpowiednie sluzby zareagowaly w taki a nie inny sposob. Rodzina od ponad 2 lat wczesniej korzystala z opiekie panstwa w formie pomocy rzeczowej i finansowej, wiec sila rzeczy byli obserwowani jak sobie radza, a gdy doszly te problemy inne, to panstwo nie zostawilo tak dziecka bez opieki, gdy rodzcie toczyli miedzy soba klotnie i bojki...porwanie Nikoli to jedna wielka zenada...matka i Nikola nigdy nie moga wrocic do Norwegii, ojciec z tego co wiem dalej tam jezdzic do pracy. Nikola bardzo lubiala mieszkac w Norwegii, tamtejsza szkole i przyjaciol, niestety jej rodzicie zniszczyli jej ten swiat, teraz musi sie po tylu latach odnalezc w Polsce, gdzie nie ukrywajmy ciezko bylo jej na poczatku, a do tego pretensje matki, ze przez jej zwierzenia w szkole do nauczycieli, zniszczyla im tak fajne zycie w Norwegii. Pisze to wszystko co wyczytalam na roznych gazetach i portalach norweskich, na jednym z nich udziela sie matka Nikoli, Helena Rybka.