napisał(a) woojtekg » 08.10.2021 11:16
O ile trasa tam była w mojej głowie znana od samego początku to musze przyznać, że z powrotem miałem duży problem i praktycznie do samego końca nie wiedziałem jak to zaplanować.
W grę wchodziły noclegi w różnych miejscach: termy na Węgrzech, Belgrad, Nowy Sad, Riwiera Olimpijska, Widyń, Rasnov, Sofia. Coś mi jednak nie pasowało. W ostatnich dwóch tygodniach nawet pojawił się pomysł odpuszczenia Rumunii i Bułgarii i zamiast tego kilka dni w Albanii i powrót przez Chorwację. Sarejewo i Bosnia niestety odpadało przez konieczność zrobienia testów dla naszych dzieci.
Na tydzień przed wyjazdem odwołujemy dwie rezerwacje na bookingu i zgodnie z poradami z innego forum mamy już wyznaczoną właściwą trasę. Okazało się to tzw. strzałem w dziesiątkę.
W odwodzie miałem też opcje rezerwową: kilka dni na Peloponezie, nocleg przed granicą macedońską i powrót na strzał do domu. To na wypadek zaostrzenia sytuacji wirusowej.
Trzy tygodnie przed planowanym wyjazdem jedziemy naszym 4,5 letnim samochodem na przegląd do autoryzowanego serwisu. Mamy jeszcze pół roku gwarancji, taki przegląd wakacyjny mamy za darmo. Jak się okazało mechanicy zgłaszają przepocenie silnika, niby wiedzą co zrobić. Przyjeżdżam za tydzień, miało trwać godzinę, za chwilę okazuje się, że to grubsza sprawa i trzeba rozebrać skrzynie biegów i potrwa to dwa dni. Mija kolejne 15 minut, zmiana decyzji. Boją się, że przy rozebraniu okaże się, że trzeba będzie coś jeszcze wymienić, nie będą mieli tej części i nie zdążą przed planowanym wyjazdem. Sugerują, że to nic poważnego i żeby przyjechać po wakacjach.
Z duszą na ramieniu ufamy im, ale na wszelki wypadek dokupujemy ubezpieczenie ze zwiększoną ilością kilometrów. Jak się okazało mechanicy mieli rację, bo nic się wydarzyło.
Usterkę usunęli po powrocie, przy okazji wymienili olej i rozrząd w ramach gwarancji. Brawa dla nich.
Przed wyjazdem ogarniamy jeszcze dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne, kupujemy winiety ( Czechy, Słowacja, Węgry, Bułgaria, Rumunia ) wszystko elektronicznie bez naklejania.
Drukujemy oczywiście milion dokumentów, rejestrujemy się na greckich stronach i na wszelki wypadek słowackich, bo nie zamierzaliśmy wracać korytarzami tranzytowymi.
Potem tylko pakowanie, to idzie bezproblemowo. Wiemy jak pakować naszego Tucsona, nawet żaden bagaż nie wystaje poza roletę bagażnikową.
W następnym odcinku wyjeżdżamy, ale to już raczej w poniedziałek. Muszę wcześniej ogarnąć temat wrzucenia zdjęć na jakiś serwer, bo jest to mi zupełnie obce.