W niedzielę 24.01.2010 o 4.00 nad ranem po prawie nie przespanej nocy ruszamy z domu na lotnisko. Jest -19 brrr.
Z Gdańska lecimy do London-Luton. Na miejscu temperatura jest już milsza bo +5. W Luton mamy zarezerwowany hotel.
W ciągu dnia kręcimy się trochę po mieście, robimy niewielkie zakupy, jemy obiad i wieczorkiem dosyć szybko po obejrzeniu jakiegoś filmu idziemy spać bo następnego dnia znowu wcześnie koło 5.00 trzeba zerwać się z łóżka.
W poniedziałek z Luton jedziemy pociągiem na lotnisko w Gatwick.
Lot mamy o 10.55 londyńskiego czasu. Na lotnisku jesteśmy dosyć szybko więc spokojnie odprawiamy bagaże. Znajdujemy sobie "miejscówkę" na jakiś fotelach i wyluzowani jemy śniadanko,pijemy kawkę, wykonujemy ostatnie telefony do Polski i żeby zabić czas serfujemy po internecie.
No i tak sobie błogo siedząc w pewnym momencie orientujemy się że zostało nam o zgrozo 20min do odprawy biletowej. W popłochu biegniemy do odpowiedniego wyjścia i aż mi sie prawie słabo zrobiło jak na monitorze zobaczyłam że nasza odprawa jest już zakończona.
Prawie sprintem przez długie korytarze wpadliśmy w odpowiedni rękaw do samolotu i okazało się że tam już przy wejściu wszyscy zniecierpliwieni nas szukali. Coś tam popsioczyli, ale ja już sobie nic z tego nie robiłam szczęśliwa, że wogóle zdążyliśmy ufff Padłam zziajana na fotel i dopiero do mnie dotarło, że tak mało brakowało, a przez naszą głupotę
samolot odleciałby bez nas
Zapłakała bym się chyba wtedy
Lot przebiegł bez problemów. Gdzieś tylko w połowie drogi nad Oceanem przez chwilę były lekkie turbulencje. Te 9h nawet dosyć szybko zleciały. Co rusz coś podawali jak nie kawę to soki,albo coś mocniejszego
dwa razy posiłek, były nawet jakieś lody. Każdy przed nosem miał monitorek na którym wyświetlane były filmy więc najgorzej nie było.
trasa samolotu :
jeden z posiłków jakim nas uraczyli
każdy sobie jakoś umilał czas lotu
niektórzy nawet w ten sposób
W Puerto Plata lądujemy o 16.40 czasu już dominikańskiego. U nas w Polsce jest godzina 21.40.Zakup wizy (10usd),odprawa i odbiór bagaży całkiem sprawnie poszło. Przed terminalem jak to przy takich wycieczkach stoją rezydenci z różnych biur i kierują do odpowiednich autokarów.
Radek stwierdza że jak na razie to wszystko odbywa się tak jak w Egipcie czy Turcji
Pakujemy bagaże do autokaru i czekając na resztę osób napawamy się ciepełkiem. Jest jakieś +28
Ja w końcu po 10h z przyjemnością puszczam pierwszego dymka.
jeszcze chwila i bedziemy lądować
pierwsze widoczki z samolotu
moje pierwsze słowa to: "ojej jak zielono"
w drodze do autokaru
mimo zmęczenia słoneczko sprawia że uśmiech sam pojawia się na twarzy