napisał(a) FMJacket » 17.05.2010 17:45
W 2007 roku jadąc do Chorwacji z Ostrzeszowa i mając za towarzyszy pordóży żonę i 10 letnią córkę postanowiłem pokazać im coś po drodze. Przypadkiem w jakimś programie telewizyjnym usłyszałem o wyżej wymienionym parku. Z domu ruszyliśmy około 10-tej w piątek mając wolny ten dzień również.
Nie mając zupełnie pojęcia o trasach, autostradach, winietach, bez GPS-a pojechaliśmy Wrocław-Kudowa- jakieś wioski po czeskiej stronie , jakieś na terenie Austrii. Dobrnęliśmy w końcu do Wiednia, gdzie koniec języka za przewodnika i trafiłem na pożądaną autostradę. A co tam, nie idzie wszak o deptanie pedału, ani ja kogut, żeby deptać, ani tym bardziej słowo pedał jakoś mi nie pasuje.
Wyjechaliśmy w stronę Klagenfurtu i koło 19-tej znalazłem jakieś może 15-18 km przed motel przy jakiejś stacji. Kosztowało nas to wtedy 80 EUR, ale co tam. To w końcu urlop i "Zagramanica" musi kosztować.
Przespaliśmy się, rankiem wyjechaliśmy z motelu i po 2 km trafiliśmy na 2 godzinny korek. Uroki podróży. Była sobota, piękna pogoda, 14 lipca, żar z nieba. Do Minimundus wchodziliśmy koło 10.30 Z tej racji, że straciliśmy sporo czasu w korku musieliśmy w szybkim tempie, bo tego dnia chcieliśmy jeszcze zobaczyć co nieco w Lubljanie.
Potwierdzam. 2 godziny na tę atrakcję to tak po japońsku, pstryk fotka, pstryk fotka, kupić katalog obiecując, że się doczyta co to za obiekty w pomniejszeniu widzieliśmy i chodu. Uważam, że na Minimundus, znajdującą się na lewo od bramy wejściowej atrakcję z dinozaurami (szczegółów nie znam nie byliśmy), znajdujące się opodal jezioro, gdzie można popłynąć stateczkiem czy znajdujący się na prawo od jeziora bardzo ładny park można spokojnie zarezerwować jeden dzień.
Ostatnio edytowano 30.05.2010 11:32 przez
FMJacket, łącznie edytowano 2 razy