Katerina napisał(a):
przekroczenie (przejechanie) granicy nie kojarzy mi się obecnie z komfortem
Dlaczegóż
Bo tu duszno - od oparów absurdu i ciasno - od zawężonych horyzontów
Marsallah
To w końcu wiem, kto te przydrożne grzyby kupuje... Nie rozumiem tego procederu , wyjaśnisz mi, dlaczego nie wolisz zebrać ich sama? Chyba mieszkasz w grzybnych okolicach, czy się mylę?
Jest pytanie - jest odpowiedź.
Powody mam co najmniej trzy.
1. Zauważ, że wracamy w ostatnich dniach września po ponad 3-tygodniowym urlopie.
Od razu po powrocie następuje kocioł w pracy, żeby nadrobić tak duże zaległości..A na grzyby to jest jednak wyprawa, wymagająca trochę czasu. Poza tym, zdarzyło się w ubiegłych latach, że tych grzybów w październiku prawie już nie było.
2. Kupuję od lokalsów na Kaszubach, żeby im pomóc, tak samo jak jagody zbierane przez dzieci w lecie. W niektórych gospodarstwach na Kaszubach nie przelewa się.
3. Uwielbiam zbierać grzyby i mogłabym to nawet robić nieopodal domu ( 10 min piechotą)w przymorskich lasach, bez potrzeby większej wyprawy na Kaszuby, ale...od kilku lat mamy plagę dzików, które są bardzo asertywne...W tym roku było jakieś apogeum Nadleśnictwo nie nadąża z wyłapywaniem ich. Po prostu boję się sama wchodzić do lasu...Ten na przykład zeżarł nam wszystkie wiktuały na ognisko wraz z plastikową torebką i nie chciał odejść za cholerę, potem przyszli jego ziomale, więc ewakuowaliśmy się... Nie wiem, czy zniosłabym taką inwazję , gdybym była sama