napisał(a) Marsallah » 03.08.2018 12:49
ODCINEK 3, cz. I
poniedziałek, 2 VII
- "Here comes the sun..."
- pakowanko ranną porą
- Poranny prom w drodze do Preko.
- Czy kiedyś tu skręcimy? Póki co, raczej się na to nie zanosi...
- Wspinamy się do poziomu autostrady.
Budzik wyrywa nas ze snu o 5:30 – kolejna niedospana noc. Tylko ja jestem w stanie o tej porze wrzucić w siebie szybkie śniadanie, pakujemy rzeczy do auta i ruszamy w dalszą drogę. Całe szczęście, że tak niedługą, bo prowadzę już na powiekach na zapałki. Wyjeżdżamy w kierunku węzła Zadar II, mijając port, z którego odpływają promy na pobliskie wyspy. Następnie suniemy stromo pod górę kierunku autostrady nową drogą na palach, po drodze zostawiwszy lotnisko. Na autostradzie mijamy zjazdy na Sukošan, Biograd, NP. Krka, Trogir, Kaštele i jesteśmy w Dugopolje. 5 minut stania na bramkach i sru w dół do Splitu! Zjazd niby tak podobny do tego w Zadarze, ale widać, że tu ruch większy, bo asfalt bardziej pozapadany, krawężniki bardziej osmolone niż w stolicy Północnej Dalmacji. Na zjazdach w kierunku miasta i przeprawy promowej napotykamy na poranne korki (dochodzi 9:00), ale potem już sprawnie mkniemy w dół ku portowi.
- bramki przy zjeździe na Split
- Wjeżdżamy do portu w Splicie. Ale zaraz, czy nas oczy nie mylą?
- Nie! To Petar Hektorović! Rok temu płynęliśmy nim na Vis, w tym promem Korčula udamy się...na razie na Korčulę :-)
- Bilecik w dłoni, można wjeżdżać na pokład! Ta dodatkowa karteczka jest jednocześnie biletem wstępu na prom do Ubli, na którego przesiądziemy się w Velej Luce.
- Kolejka do wjazdu na prom. Najpierw wjadą ci z lewej, po zewnętrznej.
- Wjeżdżamy!
Tam znaki na elektronicznym wyświetlaczu i dalej ustne wskazówki od chłopców z obsługi portu pokierowały nas na...ostatni pirs, a w sumie przedostatni – z tego najostatniejszego w ub. roku płynęliśmy na Vis. Po ustawieniu się w kolejce (w trzecim kolejnym rzędzie) udałem się do budynku portowego po bilety. 668 kun za prom do Ubli („Będzie się Pan musiał przesiąść na Korčuli” „Wiem, a za ile załadunek?” „Za 10 minut!”). OK, szybko do bankomatu po większą ilość gotówki (na wszelki wypadek, w końcu jedziemy na koniec świata) i po pizzę na prom. Ostatecznie wjeżdżamy na pokład po jakiejś półgodzinie, stresując się delikatnie, czy się zmieścimy (warto zauważyć, że obsługa portowa pilnowała kolejności wjazdu). Niepotrzebnie – w środku okazało się, że choć prom „Korčula” ma tylko 1 pokład dla samochodów, to z 7 rzędów zapełniło się raptem 5. Idziemy (jedziemy – ruchomymi schodami!) na górę, miejsc do wyboru sporo na zadaszonym, klimatyzowanym 2. pokładzie oraz na półodkrytym 3. pokładzie, gdzie udało mi się na chwilę zdrzemnąć. Tu uwaga: restauracja nie działała (a bar oferował poza napojami i lodami jedynie chipsy), a pokład samochodowy jest na czas podróży zamykany i niedostępny dla pasażerów. Dla nas to nowość – płynąc na Vis, wielokrotnie odwiedzaliśmy auto – no i nasza margarita kisiła się przez 3 godziny rejsu do Velej Luki w samochodzie, a my głodowaliśmy…
- Zmieścili się wszyscy i jeszcze zostało miejsce!
- Udające się docelowo na Lastowo pojazdy dostają taką kartkę za wycieraczkę. Razem z karteczką z biletu zabierze ją obsługa przy wjeździe na drugi prom.
- Tu można odpocząć w przyjemnym chłodzie - klimy nie żałują! (me gusta!)
- Pokład górny - dla wielbicieli świeżego zraka :>
- W tym momencie przypomniałem sobie o piwku zakupionym wczoraj na Węgrzech. Mmmm, zimne :)
- Żegnamy budzący się do życia Split :)
- Takie cudo spostrzegliśmy, mijając...
- ...Hvar.
- Wysepka Pokonji Dol w okolicach Milny na Hvarze.
c.d.n.