Abakus68 napisał(a):No dobra, na początek poszły strony 1-6
powiem ci, że Chorwaci są ci coś winni. „Zawiozłeś” im wszak puchar!!!
Eee, nie ja jeden
Abakus68 napisał(a):A to stąd wrzuciłeś mi do relacji foto swojej Navi… Kiedyś tak jeździłem. Ale mam teraz pewien komfort opierający się o asertywność. Po prostu nastawiam gogle maps i jadę. Narzekam jedynie, gdy stanie się coś na jakiejś bocznej drodze niebezpiecznego.
Ja kilka razu jechałem z użyciem nawigacji w telefonie i nie było chyba razu, żeby nie poprowadziła mnie jakoś dziwnie, nie tak jak chciałem. A ja chcę jechać DOKŁADNIE tak, jak sobie zaplanowałem. Trzymanie się planu satysfakcjonuje mnie, to raz, ale nie to jest najważniejsze. U podstaw leży powód stworzenia planu i nie będzie mi jakiś automat mówił, żeby tu skręcić. A, właśnie, nie lubię, jak mi ktoś mówi "jedź tu a tu, skręć tu a tu". Ja tu rządzę!
(Jasne, navi może się przydać w przypadku wystąpienia niespodziewanych zdarzeń skutkujących zatorem, ale to inna sprawa.)Abakus68 napisał(a):A a propos trasy… Ania sama robi te fotki czy ty komenderujesz, tu zrób, to sfoć etc?
To drugie. A część fotek z trasy wykonywałem sam (bo np. wszyscy poza mną spali). Telefon do prawej i sru. Inaczej nie byłoby dokumentacji niektórych miejsc.
Abakus68 napisał(a):7-9
Powiem tak. Moja matula często jako tanie jedzenie serwowała w domu mamałygę. Nawyki jej mamy to tereny Suczawy i Czerniowiec – obecnie Rumunia i Ukraina.
Czyli masz rodzinne korzenie bliżej tego drugiego morza...fascynujące! Czytałem kilka artykułów o rumuńskiej Polonii, do tego książki Kaplana i Stasiuka, dla mnie to magiczne opowieści o magicznych miejscach, Ty pewnie inaczej patrzysz na mapę.
Abakus68 napisał(a): kibicowanie bez innych kibiców to nieco lipa.
E, mam to na co dzień - mimo, że mieszkam w zasięgu (dłuższego) spaceru od stadionu mojego ukochanego klubu, to jakoś się nie wyrywam, żeby tam chodzić i cierpieć dyskomforty stadionowego współprzebywania z kibicowską bracią... Zazwyczaj po prostu oglądam i kibicuję sam, na własnej kanapie, przed własnym TV, z pilotem pod ręką, a szklaneczką whisky pod drugą... Słowem, przywykłem
Abakus68 napisał(a):
Słońce na tej ławeczce to piekło od góry czy podpalało wydech?
Na której, bo nie mogę skojarzyć?
Abakus68 napisał(a): Starszy o 21 lat od latarni Struga jest Svjetionik Rt Savudrija.
Dzięki za to
A więc sama północ chorwackiego wybrzeża...
Abakus68 napisał(a):10 - do końca na dzień 2018-11-04
Łapanie kominowych pokemonów – brzmi fajnie… Bartek, tak sobie pomyślałem, my dzieci nawykłe do wymyślania zabaw na dworze… Co myśmy swoim dzieciom z takich idei sprzedali? Azaliż są one równie kreatywne?
Ja to niewiele, cały czas w piłkę grałem...
Abakus68 napisał(a):Lucica… Gdy w tamtym roku padło u ciebie coś o Lastowie puściłem sobie kilka filmików na YT i to było jedno z dwóch miejsc, jakie pościło w pierwszych polecanych filmach… Drugie – dopowiem gdy zobaczę je w Twojej relacji…
Jestem już bliżej końca niż początku, więc...coś czuję, że koło Mikołajek dopiszesz mi o tym drugim miejscu, bo nie przypuszczam, żebyś je tu zobaczył, cokolwiek to jest (takie przeczucie, ot co)
Abakus68 napisał(a):Za kwestię o tym, by nie zdradzać Cro na rzecz Grecji, Szwecji czy innej Pizdecji to ci bardzo dziękuję. Już teraz zawołałem żonę i mówię czytaj, co mądrzy ludzie, światowcy piszą, czytaj i Wujowi Zdzisiowi dziękuj, że on cię od Amfor, Wezuwiuszów i torreadorów odwodzi. Miód na moje uszy ta wstawka!
Hehe, cieszę się, że - nieświadomie - mogłem Cię wesprzeć
Inna sprawa, że jak ostatnio kolega z pracy Kanarów wrócił i mówił, że to, tamto, owamto, a na tydzień wydał na rodzinę 5 tausenów, to przez chwilę pomyślałem sobie, że może by tak... Ale tylko przez chwilę, bo szybko do mnie dotarło, że to all-in/hb w hotelu, a plaże zastawione leżakami i parasolami. Chrzanić to...
Abakus68 napisał(a):Primo, na razie na dzień relacji wszyscy wierzą, że puchar wygra Cro – ja zresztą też miałem taką nadzieję.
Secundo. Myślę, że cokolwiek by nie mówili to to jest taki naród, że dla nich już sam finał był niebywałym osiągnięciem pomimo tych problemów i w federacji i w kadrze.
Primo - czy ja wiem? Do finału nadzieje były rozpalone, także dlatego, że rywale byli w zasięgu. Dopiero Francja - dla mnie już przed mundialem faworyt nr 1 do zdobycia tytułu (w sumie była to jedyna sensownie zbudowana, mocna drużyna i zwycięstwo kogokolwiek innego byłoby niespodzianką, niewiadomą było tylko, czy utrzymają formę przez cały turniej, ale poszli po rozum do głowy i zastosowali stary, dobry niemiecki Reinheitsgebot na sukces - grać na wynik na minimalnym wysiłku, reagować bardziej niż kreować) była drużyną przez "D".