No dobra, na początek poszły strony 1-6
Tak sobie czytam zaproszenie do relacji, a zwłaszcza dysput z żoną o terminie rezerwacji i pomijając pierdołowatość rzuconej na odczepkę w czasie oglądania meczu odpowiedzi (tu następuje mój wewnętrzny – chichot – ale cię żona bez mydła wyportkowała) powiem ci, że Chorwaci są ci coś winni. „Zawiozłeś” im wszak puchar!!!
A propos liczby 46 w opisie Lastowa. No cóż, Chorwaci to naród katolicki, może to odniesienie do liczby kanonicznych ksiąg Starego Testamentu…
A to stąd wrzuciłeś mi do relacji foto swojej Navi… Kiedyś tak jeździłem. Ale mam teraz pewien komfort opierający się o asertywność. Po prostu nastawiam gogle maps i jadę. Narzekam jedynie, gdy stanie się coś na jakiejś bocznej drodze niebezpiecznego. Ale gdy na przykład przejeżdżam granicę Chorwacja Słowenia nawet bez budki celników to mi się japa cieszy.
Karczma Pod Baranią… Tym razem zanotuję…
Czubówna, ach co to był za głos…
Swoją drogą mając taki poradnik trasowy to ja nie wiem, czemu jeżdżę przez Czechy. No dobra wiem. Rodzeństwo moich kołpaków straciło kiedyś jednego z braci, a felgę pogiąłem w trzy de w Słowacji na powrocie z pierwszego urlopu w Cro i od tego czasu się nie lubimy…
A a propos trasy… Ania sama robi te fotki czy ty komenderujesz, tu zrób, to sfoć etc?
4,5 h- no to jest dużo czasu na konsumpcję piwa, czy to madziarskiego, czy z Zadaru…
Marsallah napisał(a): Hercklekot napisał(a):Zdjęcia konoby i posiłków innym razem - tego dnia byliśmy tak zmęczeni, że nawet zapomnieliśmy sfocić stół (niewychowani my, wybacz, Hercklekot!).
Eeeee tam bez przesady, jak to niewychowani??? Czasami ciężko pamiętać o tym, by sfocić stół, a niektórzy mogą pomyśleć, że to już przesada... Ja tam mam korbę na punkcie jedzenia i picia i lubię bardzo, jak się dzielimy też takimi informacjami...
No właśnie, a ja zwykle jak już siadam do żarełka to jestem tak głodny, że aparat przypomina mi się w pół dania. Ale mnie zawsze nosi po jakichś dziurach i dopiero żona przypomina słowami, a to dziś jedzenia nie ma w planach?
Cwane… zarżnąć syna w czasie pierwszego biegania i voila… można potem już codziennie samemu..
Fumari od pierwszych zdjęć widać…
Już od pierwszych słów o Lastovie widać, że dobrze, że to Ty pojechałeś tam na Lastowo. Będzie niezły opis, niezły przewodnik! A ktoś mi kiedyś coś w zeszłorocznej relacji napisał o bedekerach, a to Bartek za Karla będzie robił.
Zdjęcie Lastova w otoczeniu pól… Fajne…
Waszą dyskusję z Maslinką na temat spojlerowania przeczytałem któryś raz i wiecie co. Bardzo mi się podoba sposób w jaki to rozwiązaliście. Dla mnie jest to oznaka, że macie wobec siebie szacunek. Mieć szacunek wobec kogoś to dla mnie wielka sprawa. Na szacunek nie zasługuje się ot tak. Chylę czoła i ja przed wami…
Mając do wyboru różowe sandałki i klej też wybrałbym klej… Zresztą Adam Słodowy zawsze w domu musi być. U mnie czajnik kupiony na e-bay nie przecieka już po zastosowaniu… Chorwackiego plastra wodoodpornego ha, ha, ha.
My mężczyźni mamy jedną zaletę. Zawsze przy nas jest najlepsza z żon… Bo co mamy napisać wiedząc, że pewnie to przeczyta (hi,hi)
„Na Lastovie to nawet coli nie ma” - trzeba być asertywnym, żeby nie zrobić oczu….
Takie zwiedzanie/ wycofywanie się z podwórek, oj jak ja to lubię…
Kiedy piszesz o spadku populacji a przypominając sobie słowo Pueblo… jakoś tak nieodzownie przypomina mi się wers z Tercetu Egzotycznego
„…Już tylu chłopców odchodziło z naszego puebla
i wszyscy przysięgali swym dziewczynom,
że wkrótce je do siebie zabiorą - żaden nie przysłał listu...”
Ceny no, no – jeżyny!!!!!! Mniam… Ileż to ja się ich na dzikich miejscach nazbierałem…
Kilometr autem…
Piwa San Servolo – zapisano – spróbować…