Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Lastovo - mundialowo 2018

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5004
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 18.10.2018 10:14

Magda O.
Jakbym czytała o sobie :oczko_usmiech:


A mój mógłby być ten cytat...
Marsallah
Druga sprawa, sam lot - ja nie lubię latać i już.

Uczciwie postawiona sprawa :papa:
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 18.10.2018 13:21

Magda, Katerina - no to się rozumiemy 8)

W ramach nie tyle kolejnej części odcinka, co uzupełnienia do wpisów o Lučicy i Mihajli, pokażę drogę (w górę) ścieżką. Przejście nie zajmuje więcej niż 10 minut od rozwidlenia dróg na dole (tam ścieżka się zaczyna) do ulicy Pjevor w górnym Lastovie. Łącznie max kwadrans (pod górę). A jutro dorzucę ostatnią część odcinka nr 12 :papa:

01.jpg
02.jpg
03.jpg
04.jpg
05 (1727 x 1295).jpg
06.jpg
07.jpg
08.jpg
09.jpg
Hercklekot
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1270
Dołączył(a): 23.10.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Hercklekot » 18.10.2018 18:29

Marsallah napisał(a):Tomek

Na pewno zastaniecie na L. (względną) dzikość i niepełne ucywilizowanie. Więcej kasy na pewno się przyda, o ile nie chcecie jeść wyłącznie w Pece lub w Amforze. Warto też rozważyć wzięcie lodówki i zaopatrzenie się w Splicie w jakieś rybne cosie do przygotowania na miejscu, ewentualnie zaplanować krótki wypad do VL (porannym kursem o 4:30 - peškarija jest oddalona od przystani promowej o 5 minut spaceru).

Myśmy na 2019 rozważali zdradę Chorwacji. Z Dalmacji zostały nam (oczywiście bierzemy pod uwagę tylko wyspy) jedynie Hvar i Elafiti. Mljet w sumie też, ale nie spodobał się nam specjalnie - choć jednodniowa wycieczka to za mało, to 2 tygodnie to za dużo, a my się przemieszczać nie lubimy. Do Hvaru byliśmy zawsze nastawieni jak pies do jeża, no ale jakoś tak wyszło, ze w 2019 Hvar...zobaczymy.

Myśleliśmy o zdradzie na rzecz Grecji, Hiszpanii, czy Włoch, ale ilość minusów przerosła plusy. Najważniejsza rzecz - tam już trzeba lecieć samolotem (no, do płn. Włoch może nie), więc w 4 osoby to drogo. W miarę tanio jest jedynie jak lecisz na all in czy inny half board, w każdym razie z noclegami w hotelu. NONONONONO :x Druga sprawa, sam lot - ja nie lubię latać i już. Trzecia - "cywilizowane", tj. zależakowane i zahotelowane wybrzeża Włoch czy Hiszpanii. NONONONO :x Najlepszą opcją wydawała się Grecja - czytaliśmy o wyspach (tych mniej turystycznych), ale wracaliśmy do punktu 1. Poza tym, większość greckiego wybrzeża wygląda jak Pag (w innej skali, ofkors). A na Pagu to ja też sobie urlopu nie wyobrażam. Zresztą czytałem ze dwie relacje z Grecji na naszym forum i nie podobały mi się krajobrazy - sucho, bez roślinności, nieciekawie. Dla samych plaż nie będę tam jechał. Koszt wakacji (lot, wynajem domku - to akurat można upolować niedrogo, samochodu, wyżywienia, etc.) BARDZO GRUBO przekraczał 2 dyszki, które puściliśmy z dymem na Lastowie. Do tego skandale (niekompetentna obsługa, uchodźcy, susza i zagrożenie pożarem) nie kuszą jakoś dodatkowo.

Wychodzi więc na to, że prędzej będziemy wracać do Chorwacji (może nawet zaryzykujemy Lošinj?) niż gdziekolwiek indziej. Bo przecież na Morzu Czarnym nie ma wysp. Chyba, że klimat dalej się będzie ocieplał, to może wyspy Bałtyku? :lol:


Hmmmm... Dwie dyszki... Ja się w jednej planuję zamknąć, ale dzieci nie mamy - do tej pory 8500 za dwa tygodnie to był max. Co do Grecji, to pojedziemy na bank, w grę wchodzi jeszcze Thassos. Za to Włochy kocham bezwzględnie i przed 2010 byłem tam parę razy (w tym 2 razy służbowo jak zajmowałem się handlem wienem), Toskania, Rzym, tylko autem. Szwagrostwo lata z dzieckiem w 3-kę na Sycylię we wrześniu/czerwcu i zamykają sie w 10 -12 tys. za tydzień. Miejscówki znajdują mało oblegane a i zakwaterowanie niehotelowe (pd-zach. Sycylia). No i to włoskie jedzenie... Nie ma lepszego. Zobaczymy... I wielkie dzięki i pozdrowienia: uwielbiamy z Weroniką Wasze relacje.
P.S. Hvar powinien Wam przypasować. Wprawdzie Hvar miasto zatłoczone, ale za to twierdza i widoki super. Jelsa przeciętna ale Stari Grad, Pitve cudowne, no i cała zatunelowa część. Vrsnik, Vrboska: no jest gdzie łazić. Jedyne co, to ludzi dużo w sezonie... Zresztą od 2010 zmieniło się pewnie sporo... Ja to bym może i pojechał jeszcze na jakąś robinsonadę w tych zatoczkach na południe od Gdinj czy Bogomolje, albo do Gromin Dolca. Tymczasem pora się szykować na fatalną zimną polską jesień... Fuj!
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 19.10.2018 06:43

Wiesz, dużo z ceny robi sam apartman - my bierzemy tylko takie z salonem i dwoma sypialniami, Wam zapewne wystarczy od biedy i jedno pomieszczenie - pokój z aneksem kuchennym. W dodatku ostatnio rozbestwiliśmy się i szukamy nie tyle apartmanów, co całych domów, więc wiesz... A jeśli mowa o locie, to również koszty x2. Do tego jedzenie "na mieście" praktycznie codziennie (bo wakacje nie są po to, żeby stać przy garach, ba - nawet przy grillu częściej niż 2-3 razy) i masz...

Co do tłoku na Hvarze w sezonie, to jest dość zabawne w sumie, że jedni twierdzą, że owszem, jest tam tłoczno (ja również się na to nastawiam), a hvarowi bywalcy są wręcz zdumieni, jak im się mówi, że na Hvarze jest tłoczno. Cóż, prawdopodobnie jest to kwestia różnego postrzegania zjawiska tłoku (może np. dla kogoś tłok występuje, kiedy nie ma gdzie wcisnąć się z dwoma ręcznikami na plaży, podczas gdy np. dla mnie plażowy tłok oznacza, że nie mamy z rodziną 10 m2 "otuliny" oddzielającej nas od sąsiadów.

Dobra, zadzieram kiecę i wrzucam ostatnią część odcinka, bo weekend za pasem, a w weekend ja nie rabotaju... :papa:
Rysio
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13051
Dołączył(a): 23.07.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) Rysio » 19.10.2018 08:50

Marsallah napisał(a):Cóż, prawdopodobnie jest to kwestia różnego postrzegania zjawiska tłoku (może np. dla kogoś tłok występuje, kiedy nie ma gdzie wcisnąć się z dwoma ręcznikami na plaży, podczas gdy np. dla mnie plażowy tłok oznacza, że nie mamy z rodziną 10 m2 "otuliny" oddzielającej nas od sąsiadów.


Dla mnie tłok oznacza, jeśli na tej samej plaży co ja jest ktokolwiek oprócz mojej Rodzinki 8) Mam nadzieję że te 46 wysepek w otoczeniu Lastova pozwoli na znalezienie właśnie takich "plaż"*

*- wystarczy możliwość zakotwiczenia :wink:
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 19.10.2018 09:07

Rysio napisał(a):
Marsallah napisał(a):Cóż, prawdopodobnie jest to kwestia różnego postrzegania zjawiska tłoku (może np. dla kogoś tłok występuje, kiedy nie ma gdzie wcisnąć się z dwoma ręcznikami na plaży, podczas gdy np. dla mnie plażowy tłok oznacza, że nie mamy z rodziną 10 m2 "otuliny" oddzielającej nas od sąsiadów.


Dla mnie tłok oznacza, jeśli na tej samej plaży co ja jest ktokolwiek oprócz mojej Rodzinki 8)


To jest w ogóle ideał, ale nie chciałem przeginać - na Lastowie jest to na pewno do osiągnięcia bez trudu, nawet w sezonie...

Rysio napisał(a):Mam nadzieję że te 46 wysepek w otoczeniu Lastova pozwoli na znalezienie właśnie takich "plaż"


...nie mówiąc o mniejszych wysepkach :D
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 19.10.2018 09:11

ODCINEK 12, cz. III (ost.) - JASTOG
środa, 11 VII


Czas nas nagli, bo na 15 jesteśmy umówienie w Konobie Pece w Ubli na jastoga i pekę z ośmiornicy. Nasza wczorajsza kelnerka przynosi nam na starcie złe wiadomości: nie ma ośmiornicy – nigdzie nie udało się im jej dostać (co nie zdarza się często na Lastowie), a że zapomniała wziąć od nas telefonu, nie miała nas jak poinformować... No cóż, dobrze, że jest homar, a zamiast peki domawiamy inne, prostsze dania – tuńczyka dla nas i pizze dla dzieci.
01.jpg
Zaparkowane, miejsce z widokiem zajęte...
02 (1575 x 2800).jpg
...i czekamy :)

Nasz jastog prezentuje się całkiem, całkiem, chociaż szybko przekonujemy się, że to danie „jedzie” na wrażeniu wzrokowym – poza oczywistą autoprezentacją, dochodzi kwestia niełatwego dobrania się do mięsa (sympatyczna kelnerka objaśnia nam, jak to zrobić przy użyciu szczypczyków). Co do samego mięsa, to cóż...smakuje jak krewetka – bo to w końcu duża krewetka (bądź też, raczej, krewetka jest małym krabem). Tak więc, na pytanie „Czy warto?”, odpowiadam: „Oczywiście!” – pod warunkiem, że nie rozczarujemy się smakiem, niczym nie różniącym się od tego, który doskonale znamy z konsumpcji mniejszych sióstr jastoga.
03.jpg
Jest i główne da...przystawka :) W sam raz do spróbowania :>
04.jpg
05.jpg
Reszta dań może nie prezentuje się tak efektownie, ale hmmm...można się w końcu najeść :D
06.jpg

W drodze powrotnej z Ubli zahaczamy o sklepik z pamiątkami w Lastovie, gdzie zakupuję sobie koszulkę z wyspy (przebierając w t-shirtach z grafiką wykonaną techniką naprasowywania, które zapewne zacznie odpadać po trzecim praniu), kolejny magnes, tym razem na pracową lodówkę (masochista ze mnie – każde miejsce po powrocie będzie mi przypominać o wakacjach, które już za mną), udaje się nam też wynegocjować z synem kupno mniejszej niż zakładał miniatury lastowskiego fumara.

Po odpoczynku w kwaterze oraz w przylegających do niej wodach Skrivenej Luki kierujemy swe kroki (ja pełen obaw o wynik – przyznaję, miałem złe przeczucia) do Konoby Porto Rosso, gdzie przed południem rezerwowaliśmy stolik z widokiem na telewizor. Chętnych na oglądanie zmagań Vatrenich jest znacznie więcej niż podczas ćwierćfinałowego meczu przeciwko Rosjanom – dla mnie rzecz niepojęta, no ale widocznie poznasz laika po tym, że podniecać się zaczyna turniejem dopiero w jego końcowej fazie...
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że mając jeszcze nieprzetrawiony obiad z Pece, musimy coś do jedzenia zamówić (stoliki tylko dla pijących znajdują się na zewnątrz w górnej części tawerny). Przeciągamy tę chwilę w nieskończoność, złopiąc zimne piwo, aż w końcu decydujemy się na zapiekany owczy ser oraz małe krewetki (kozice) w sosie chili-koniakowym (chili jest dość ostre, pyszne, koniak za to wyparował :P). No, ale daniem głównym jest oczywiście mecz. Mecz, który zaczyna się dla Chorwatów fatalnie – od bramki straconej z rzutu wolnego, przed którym nie tylko ja mówiłem: „Będzie gol!”. Cała pierwsza połowa to męczarnia przegrywających Chorwatów z Anglikami, którzy wydawali się być zadowoleni z jednobramkowego prowadzenia i kontrolowali przebieg gry w pierwszych 45 minutach. Czyżby mający w nogach dwie dogrywki (w 1/8 i ¼ finału) Chorwaci opadli z sił pod koniec turnieju?

Nic z tych rzeczy! Druga połowa była już w ich wykonaniu znacznie lepsza, a strzelona w ekwilibrystyczny sposób bramka wyrównująca zapoczątkowała trwającą do samego końca dominację Vatrenich, przypieczętowaną zwycięską bramką w drugiej części dogrywki, kiedy już wszyscy (tylko nie ci dzielni piłkarze znad Jadrana) pogodzili się z trzecią kolejną serią jedenastek. Co się działo, kiedy zgromadzeni w Porto Rosso goście wykrzyknęli „Gooooooooooooooooooooooooooooooooooool!!!”, nie muszę chyba mówić. Kucharze i kelnerzy przybiegli z zaplecza takim pędem, że mało nie połamali nóg na schodach. A radości nie było końca...
Hercklekot
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1270
Dołączył(a): 23.10.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Hercklekot » 19.10.2018 13:58

Kurde, a ja tu głodny bez obiadu... No nic... Przeżyję jakoś weekend bez relacji, na osłodę gra Legia.
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5004
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 19.10.2018 19:09

No to ja zademonstruję mój magnes - nowy nabytek z Komiży, mając nadzieję, że mieszczę się w temacie odcinka i offtopa nie popełniam :oczko_usmiech: 8)

IMG_20181019_194222_1.jpg

IMG_20181019_194222_2.jpg


Jest dość duży i trzęsie się cały przy otwieraniu i zamykaniu lodówki :mrgreen: 8)

Marsallah
Nasz jastog prezentuje się całkiem, całkiem, chociaż szybko przekonujemy się, że to danie „jedzie” na wrażeniu wzrokowym – poza oczywistą autoprezentacją, dochodzi kwestia niełatwego dobrania się do mięsa (sympatyczna kelnerka objaśnia nam, jak to zrobić przy użyciu szczypczyków). Co do samego mięsa, to cóż...smakuje jak krewetka – bo to w końcu duża krewetka (bądź też, raczej, krewetka jest małym krabem). Tak więc, na pytanie „Czy warto?”, odpowiadam: „Oczywiście!” – pod warunkiem, że nie rozczarujemy się smakiem, niczym nie różniącym się od tego, który doskonale znamy z konsumpcji mniejszych sióstr jastoga.

Moim zdaniem mięso jastoga jest delikatniejsze , krewetka ma "bardziej zwartą" konsystencję, pewnie zależy to od sposobu przyrządzenia. Ja, jeśli miałabym jeszcze raz pokusić się o wydanie fortuny na homara, to zrobiłabym to tylko u Gordana w Lovište. On podaje w postaci sałatki - przepysznej :P , szczodrze serwuje bez ściemy, można się tym najeść , no i odpada kwestia przedzierania się przez pancerz do mięska.Ale jak pomyślę, że za cenę jastoga popłynęliśmy w tym roku w najpiękniejszy rejs życia - całodniowy, z cudownym posiłkiem i winem do oporu, to już nie chcę tych skorupiaków :lol:
Ty tam sobie w takich okolicznościach te mecze oglądałeś, a my tu w większości co chwilę do kompa i komentowaliśmy na żywo w różnych relacjach :lol: Ale były emocje 8)
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 22.10.2018 08:12

Hercklekot napisał(a):Kurde, a ja tu głodny bez obiadu... No nic... Przeżyję jakoś weekend bez relacji, na osłodę gra Legia.


No, było to całkiem bogate danie na koniec łikendu, hmm? :D

Katerina napisał(a):Ty tam sobie w takich okolicznościach te mecze oglądałeś, a my tu w większości co chwilę do kompa i komentowaliśmy na żywo w różnych relacjach :lol: Ale były emocje 8)


Fajny magnes! Myśmy też kupili w tym roku jeden, z lastovskim fumarem - ale na lodówce go nie przykleimy, bo w zabudowie ;/

Ja co do meczów jestem zasadniczy - nie komentuję w trakcie - nie lubię się rozpraszać. Nie jesteś w stanie naprawdę oglądać meczu - rozumieć grę, nie tylko uaktywniać percepcję przy sytuacjach podbramkowych, jeśli odwracasz wzrok od TV i klepiesz. Ja jestem z tych, którym przed ekranem się nie przechodzi, których podczas oglądania meczu się nie zagaduje (chyba, że na temat - komentując wydarzenia boiskowe).
01zasady_podczas_mundialu_sa_proste.jpg

Pod tym względem mogę powiedzieć, że w Porto Rosso oglądało się dobrze - bo kibicowsko to już raczej tam nie było zbyt ciekawie - ot, cisza, spokój, kopią piłkę, popatrzymy, ale bez większych emocji. Sześćdziesięcioletni wodniacy to jednak spokojni ludzie... :oczko_usmiech:
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 25.10.2018 10:02

ODCINEK 13, cz. Ia - HOM
czwartek, 12 VII


Po wczorajszych emocjach wstawało się baaardzo leniwie. Po śniadaniu długo nie mogliśmy się wygramolić z piżam, domu i obejścia. W końcu, koło 12 ruszyliśmy do Lastova, gdzie dziewczyny wzięły tobołek z rzeczami i udały się na plażę pod falochronem, a męska część rodziny udała się w dalszą drogę w kierunku Ubli. Po zatankowaniu do pełna zawróciliśmy, skręcając przy sklepie w prawo za znakami na Górę Hom.
01 palagruzA (450 x 600).jpg
Obraz przez szybę fatalny, ale musiałem wykonać to zdjęcie: Lastowo, łapy precz od Palagružy! Ona należy do Visu - przecież to Općina Komiža!
02 paliwo.jpg
Tankowanie w Chorwacji nie jest w tym roku tanie...
03 droga pod gore.jpg
Pniemy się pod górę. Niezbyt szybko, ale bez wysiłku, no i nie ma żadnego ruchu.
04 zakret.jpg
Na zakrętach "przebijamy" się przez malownicze skały.

Jazda tam była przyjemnością samą w sobie – droga, pomijając miejsca, gdzie przebija się przez skały, jest komfortowo szeroka, a asfalt na całej jej długości cechuje się dobrą jakością. Stopień nachylenia drogi jest nieprzesadnie duży, za to widoki po drodze... Przyznam, że najbardziej zapadły mi w pamięć miejsca, gdzie droga, zwężając się do szerokości dwóch samochodów, przebijała się przez skały (wojsko musiało tu kiedyś zużyć trochę dynamitu), gwałtownie skręcając i pnąc się pod górę. Po dosłownie kilku minutach dojechaliśmy do rozstai: w lewo makadamski put na Hom, w prawo teren wojskowy, wstęp bron, prosto Heliodrom. Podjechaliśmy najpierw na heliodrom – lądowisko dla helikopterów mieszczące się na spłaszczonym wierzchołku najniższej z czterech położonych obok siebie szczytów; na kolejnym mieści się jednostka wojskowa, ale – w przeciwieństwie np. do Visu, nie jest to najwyższy punkt na wyspie. Ten najwyższy, na który za chwilę się udamy (Hom – 418 m n.p.m.), dał schronienie antenom nadawczo-odbiorczym. Nieco od niego niższy Veji Greben (416 m) straszy łysymi skałami i nie wiedzie na niego żadna droga ni szlak.
05 dziwne drzewo.jpg
Fantazyjnie wyprofilowane przez wiatry drzewo :)
06 Hom z oddali.jpg
Cel naszej podróży - Hom.
07 heliodrom.jpg
Drogowskaz na lądowisko dla helikopterów, które dawniej służyło głównie celom wojskowym, ale przydaje się i obecnie, głównie w sytuacjach, gdy konieczna jest szybka hospitalizacja - wtedy szpital w Splicie wysyła helikopter, który pokona dystans dzielący wyspę od lądu szybciej niż prom czy katamaran.
08 wojskowe.jpg
Na tym wierzchołku wciąż urzęduje wojsko.
09 kamulce.jpg
10 drogowskaz.jpg

Widoki z lądowiska są wspaniałe, szkoda tylko, że widoczność jako taka nie jest dziś oszałamiająca – pasemka chmur zacierają ostrość powietrza, nie ma dalekiej perspektywy, a i widoki w stronę najlepiej stąd widocznej Skrivenej Luki są mocno zamglone. Z tego powodu też zdjęcia z heliodromu pokażę w innym odcinku, kiedy widoki będą lepsze i aparat również :) Wsiadamy do samochodu i zjeżdżamy do rozstai dróg, gdzie zostawiamy samochód i wędrujemy (300 m) do przełęczy, gdzie szlak – częściowo także rowerowy – rozwidla się na prawo (w stronę Skrivenej Luki) i w lewo (na Hom i do drogi w okolicach Zaklopaticy). Na upartego można by i do tego miejsca dojechać autem, ale bez przesady.
11 elektro.jpg
Mijamy budynek rozdzielni elektrycznej.
12 bobki raz.jpg
Baranek Shaun tu był ;)
13 ostatni parking.jpg
Punkt widokowy na przełęczy i ostatnie miejsce na parking.
14 droga w bok.jpg
Tędy dotrzemy do okolic SL.
15 ławeczka.jpg
Ławeczka w końcu pusta! Usiądź i spocznij, wędrowcze!

Maszerujemy niespecjalnie forsowną kamienistą drogą o szerokości jednego samochodu (auto z przeciętnym lub dużym prześwitem pokonało by tę drogę bez problemu, ale byłoby to już czyste chamstwo). Dopiero przed samym szczytem droga ta przechodzi w strome podejście o stopniu nachylenia coś koło 30%, które zajmuje jednak nie więcej niż 2 minuty. Cała droga od rozwidlenia to 15 minut marszu, więc luzik.
16 droga małe wysypisko.jpg
Przy drodze prowadzącej do SL dostrzegamy coś wyglądającego na małe wysypisko śmieci (duże jest przy głównej drodze z Ubli do Lastova) i zabudowania nieopodal. Ktoś tam chyba mieszka.
17 SL.jpg
Zoom na "naszą" SL.


c.d.n.
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5004
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 25.10.2018 13:04

Marsallah
Obraz przez szybę fatalny, ale musiałem wykonać to zdjęcie: Lastowo, łapy precz od Palagružy! Ona należy do Visu - przecież to Općina Komiža!

Powiększ (rzeczywiste wymiary: 1771 x 1328)

Podpisuję się !!Przynależności Palagruży do Visu będę bronić jak niepodległości :mrgreen:

Czekam na tę widoczność, bo widzę,że potencjał widokowy w trakcie wycieczki jest ogromny :) 8)
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 26.10.2018 09:43

Katerina napisał(a):Czekam na tę widoczność, bo widzę,że potencjał widokowy w trakcie wycieczki jest ogromny :) 8)


Na heliodrom wrócimy za dwa dni, w sobotę 14 VII i w tym odcinku pokażę trochę panoram ze szczytu. A póki co...


ODCINEK 13, cz. Ib - HOM
czwartek, 12 VII


Na szczycie, jak wspomniałem, mieści się słup z antenami i osprzętem. Z klimatyzatora schładzającego aparaturę kapie zimna woda, wszędzie walają się też owcze bobki, których widok towarzyszył nam zresztą przez całą drogę. Powyżej zabudowań technicznych stacji, w najwyższym punkcie całej wyspy stoi stosowny cokolik z tabliczką potwierdzającą wysokość szczytu oraz kamienny, częściowo zawalony domek. Obok niego, na ziemi, leży spora ilość rudawych dachówek – chyba planowany jest remont.

01 reling (1310 x 1747).jpg
Wyżej pojawia się barierka ochronna. Widać, że czasem coś tu jeździ.
02 drzewko (1310 x 1747).jpg
Lastowskie bonsai ;)
03 żyzna dolina.jpg
Żyzna dolina w centrum wyspy...
04 Lastovo.jpg
...a gdzieś w oddali majaczy stolica :)
05 szlak idzie dalej w dół.jpg
Szlak prowadzi dalej w dół w kierunku północnym...
06 ostatnie podejście.jpg
...a w lewo odbija strome podejście pod sam szczyt.
07 wosjkowe.jpg
Widać stamtąd zabudowania wojskowe tam, gdzie był zakaz.
08 Ubli.jpg
Na zachodzie majaczą wysepki u wejścia do portu w Ubli, ale dziś niewiele widać.
09 maszt (1310 x 1747).jpg
Maszt na szczycie.
10 bobki stacja meteo (1310 x 1747).jpg
No i kozie bobki na wysokości.
11 domek.jpg
Jakbyście szukali apartmana z wysokim standardem, to na Lastowie wyżej się nie da ;)
12 słup (1310 x 1747).jpg
No i potwierdzenie "wzrostu" Homu :>
13 tabliczka.jpg


c.d.n.
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2295
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 30.10.2018 11:38

ODCINEK 13, cz. II - AMFORA
czwartek, 12 VII

01 Mihajla.jpg
Żaglowiec sfocony przez dziewczyny w trakcie ich pobytu w Mihajle.

Za chwilę jesteśmy z powrotem w samochodzie i prujemy w dół do głównej drogi i z powrotem do Lastova, gdzie spotykamy się z naszymi paniami w Konobie Amfora, do której od początku pobytu na wyspie podchodziliśmy jak pies do jeża, a to z powodu jej obciachowego wyglądu, jawnie wskazującego na przeszłość w słusznie minionym systemie politycznym. Okropny, nowoczesny (w sensie kilkudziesięcioletni) budynek ze sporymi przeszkleniami, psujący wygląd całemu uroczemu przecież miasteczku, w środku zaduch i mrok, jaki pamiętam z peerelowskich restauracji (z których co druga nazywała się „Adria”). Dlaczego więc w ogóle zaszliśmy do Amfory? Otóż chodziło wyłącznie o widoki z tarasu, na którym zresztą siedzieli wszyscy klienci konoby – całe cztery stoliki. A widok – obłędny, na Lastovski Kanał i rozciągniętą za nim Korculę. Przy lepszej widoczności dojrzelibyśmy z tej wysokości także Hvar, Brač i masyw Biokova, no ale dzisiaj tak daleko nasz wzrok nie sięgnie.
02 Amfora inside.jpg
Tak wygląda Amfora w środku...
03 Amfora taras.jpg
...a tak na zewnątrz. Nie dziwota, że w "porze karmienia" wszystkie stoliki na tarasie mogą być zajęte, a w środku - puchy.
04 widok z tarasu.jpg
Domki widoczne w dole to Lučica. Po lewej, za wzgórzem, znajduje się Mihajla. A w oddali majaczy Hvar i - chyba - prawie niewidoczny Brač (po prawej).

Wertujemy kartę dań, choć nakarmić w Amforze zamierzamy tylko dzieci – na 19 mamy umówioną pekę w OPG przy drodze do SL. Zgodnie z moimi oczekiwaniami, ceny przebijają nawet te z Konoby Pece w Ubli – np. ćevapčići po 39 Kn, litr wina domowego – 58 Kn. Dzieci zamawiają pizze hawajskie (tu noszące podobnie brzmiące miano „Tropik”), my bierzemy jedynie przystawki, m.in. pyszne slane srdele (marynowane) oraz większe sardynki, pieczone na ruszcie, podawane na gorąco bez głów. Wszystko pięknie, tylko że te ostatnie przyciągają do naszego stolika całą chmarę os. Jakoś udaje się nam spożyć większość posiłku i odstawić talerz na sąsiedni stolik. Próbujemy wina – niespecjalne, chyba najsłabsze z wszystkich „domačich”, jakie piliśmy na Lastowie. Czyli tu akurat cena prawdę mówi.
05 rybki na szpadzie.jpg
Gorące sardynki z rusztu - wabik na osy ;/
WP_20180712_15_00_26_Pro.jpg
Tak wygląda wnętrze studenca w górnym Lastovie. Chaos na małej przestrzeni, ale coś jednak można tu kupić bez potrzeby jeżdżenia do Ubli.

Mamy jeszcze trochę czasu do kolacji, wracamy więc na kwaterę schłodzić się w morzu (i klimatyzowanym apartmanie)...


c.d.n.
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 30.10.2018 16:45

Gdyby mnie wołali Bartek to musiałbym sobie zanucić "Bartoszu, Bartoszu, oj, nie traćwa nadziei..." w sensie, że siędę sobie i dam radę. Aliści, że to mnie Zdzisławowski, a Ciebie Bart, Bartek libo też Bartolini jakowyś - rzekę tedy... Aleście Waść napłodzili. Tego się z jednym Big Chmielowskim American Pale Ale, Ibu 29 nie da rozebrać, ale zasiadam z wolna...
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Lastovo - mundialowo 2018 - strona 16
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone