Środa, 21 wrześniaPospaliśmy dłużej, niż zwykle... Pora więc na śniadanie, aby zdążyć na autobus
.
Nasza wersja greckiej sałatki, do tego obowiązkowo retsina
(w tym jedynym szkle, jakie było w aneksie).
Na kawkę przed odjazdem autobusu czasu już nie będzie, ale to żaden problem, wypijemy ją już po dojechaniu na plażę
. Dlaczego
wybieramy autobus?
Otóż, dreptanie w dużej mierze asfaltem, na dodatek w obie strony, jakoś mi się nie podoba. Owszem, można byłoby próbować odszukać na dotarcie (lub powrót) jakieś nieznakowane ścieżki prowadzące przez las w najwyższych partiach wyspy, ale dzień pod koniec września jest za krótki, aby ryzykować ewentualnym zabłądzeniem
.
Moglibyśmy wypożyczyć skuter lub rowery (mają tu elektryki), wolę jednak polegać na własnych nogach
. Skoro więc do wyboru jest autobus, to nim pojedziemy, a
pieszo wrócimy, odwiedzając po drodze kilka miejsc
.
(
fotka z netu:
https://www.kavas.com/places/agistri-yacht-charter.html )
W sezonie oczywiście rozkład jest inny, gdyż większa liczba turystów potrzebuje takiego transportu.
Jak nie na tablicy, to można sobie rozkład sprawdzić w internetach, konkretnie
tutaj.
Jedziemy pierwszym kursem, jaki jest dziś do Aponissos. Chętnych sporo, już na starcie cały autobus zapełniony, a jeszcze kilka osób dosiądzie po drodze (jest przystanek w pobliżu tawerny, w której byliśmy wieczorem, a potem w porcie Myli w Megalochori). Płacimy po 2 euro od głowy, udaje nam się zająć jedne z ostatnich miejsc siedzących.
Poza jednym panem, który wysiadł na przystanku ponad plażą Dragonera, wszyscy wysiadają przy Aponissos. Hmmm… Nie będzie luźno w wodzie
, na dokładkę za godzinę kolejnym kursem znów dojedzie (nad)komplet pasażerów.