Lądem i morzem – Grecja 2022 (Agistri, rejs Cyklady, Ateny)

Takiego bakłażana i ośmiorniczkę jak na str. 13 to wszamałbym!

A w ogóle to marzy mi się tak dobrze zrobiona cukinia w panierce jak jedliśmy kiedyś na Krecie - cały wielki talerze za 3 czy 4 Euro - już po tym człowiek jak popił piwem czy winem miał dość
a gdzie danie główne? a gdzie deser? a gdzie arbuz czy lody i ouzo na koniec w gratisach

Kuchnia grecka to mistrzostwo świata

tony montana napisał(a):A w ogóle to marzy mi się tak dobrze zrobiona cukinia w panierce jak jedliśmy kiedyś na Krecie - cały wielki talerze za 3 czy 4 Euro - już po tym człowiek jak popił piwem czy winem miał dość

Taką cenę płaciliśmy w tym roku w lipcu w Nea Vrasna A to była przystawka więc

tony montana napisał(a):a gdzie danie główne? a gdzie deser? a gdzie arbuz czy lody i ouzo na koniec w gratisach

I to Grecja właśnie

tony montana napisał(a):Kuchnia grecka to mistrzostwo świata

Ja lubię włoską, ale grecka bardziej różnorodna, zwłaszcza pod kątem mięs więc dla mnie idealna, bo ja mięsożerna jestem

Ja z Grecji najlepiej wspominam kuchnię Rewelacja .
Czy lepsza włoska czy grecka to nie wiem. Inne są i tyle.

mysza73 napisał(a):Ale kawa chyba lepiej mi w Italii smakuje, , zwłaszcza z cannoli

Jeśli mówimy o kawie i dolci to Włochy są bezkonkurencyjne .

Drzewo rosnące ze stolika i kościółek - śliczne

Ja z kaw piję tylko wszelkie mleczne i to mega mleczne i jeszcze nie mogą być mocne, a latem tylko frappe, więc tu mi wszystko jedno czy Grecja czy Włochy... Ale Włochy wygrywają lodami, zwłaszcza jedna lodziarnia z Avoli Mój Pan M., który tylko loda mi podkrada, sam z przyjemnością tamte pistacjowe wspomina.

tony montana napisał(a): Kuchnia grecka to mistrzostwo świata

piekara114 napisał(a):Ja lubię włoską, ale grecka bardziej różnorodna, zwłaszcza pod kątem mięs

W obu kuchniach mam swoje ulubione potrawy, z tych mięsnych (jagnięcina i kozina) to jednak Grecja, a tak ogólnie, to jednak Sycylia . Jak dla mnie, wśród włoskich kuchnia sycylijska jest najlepsza, ale porównanie mam tylko z Alta Badią i Sardynią. Dania z ryb i owoców morza pasują mi i w Grecji, i we Włoszech. Jako że jestem fanką różnorodnych makaronów, pod tym względem Włochy nie mają konkurencji.

mysza73 napisał(a):Ale kawa chyba lepiej mi w Italii smakuje, , zwłaszcza z cannoli

marze_na napisał(a): Jeśli mówimy o kawie i dolci to Włochy są bezkonkurencyjne .

piekara114 napisał(a):Ja z kaw piję tylko wszelkie mleczne i to mega mleczne i jeszcze nie mogą być mocne, a latem tylko frappe, więc tu mi wszystko jedno czy Grecja czy Włochy...

Kawa… Piję zazwyczaj tylko jedną dziennie, więc kawoszką nie jestem i porównań zbyt wielu nie mam. Tak jak Beata, wybieram tylko te z mlekiem. Z ciepłych najczęściej cappuccino, a z zimnych freddo cappuccino (dla mnie zdecydowanie lepsze, od frappe). We Włoszech na freddo nie trafiłam (ale może słabo się starałam?) , więc …

Słodkości… Bardzo lubię, ale na wakacjach niezbyt często jadam. Wiem, że to dziwne, ale taka prawda. Wybieram owoce dojrzewające w śródziemnomorskim słońcu, na inne desery nie mam już wtedy miejsca. Ale jeśli już, to wolę włoskie dolci.

marze_na napisał(a): Czy lepsza włoska czy grecka to nie wiem. Inne są i tyle.

Ponieważ jest już ciemno, do Kosmosu lepiej iść szerokimi, dobrze oświetlonymi ulicami , aby nie kusić czyhających na nasze portfele .

Łuk Hadriana…





Pomnik Meliny Mercouri, aktorki i piosenkarki. Melina za rządów junty wojskowej wyemigrowała do Francji, po upadku dyktatury w 1974 r. wróciła do Grecji.





Centrum Kultury Onassis Steigi - już w Neos Kosmos .



Fundacja charytatywna założona w 1975 r. przez armatora Arystotelesa Onassisa, działająca na polach sztuki, edukacji, ochrony środowiska, zdrowia… Wspólnym mianownikiem wszystkich działań jest grecka kultura. Budynek Stegi został zbudowany w latach 2006 – 2011, centrum kultury działa tu od grudnia 2010.







Tuż za tym budynkiem jest nasza uliczka Leontias .

Szybka kąpiel, a łóżeczku winko, graviera i oliwki – można już śnić o morskim tygodniu .

Ciekaw jestem co się będzie w tym morskim tygodniu działo. Mnie od takiej formy zawsze odciągał koszt (żeglarsko-sterniczo patentów też u nas nie ma żadnych) i to, czy od bujania się bebechy nie zbuntują

Raphael napisał(a):smMnie od takiej formy zawsze odciągał koszt (żeglarsko-sterniczo patentów też u nas nie ma żadnych) i to, czy od bujania się bebechy nie zbuntują

Z buntem bebechów to loteria, ale na szczęście to nie one wygrywają. Ten rejs był moim piątym (poprzednie trzy w Chorwacji, jeden po Wyspach Liparyjskich), daniny Neptunowi nie oddałam ani razu, chociaż dwukrotnie było lekkie zagrożenie .

Z kosztami niestety gorzej, nie da się tego uniknąć. Opłata czarterowa taka, że za część przypadającą na naszą dwójkę moglibyśmy wynająć na ten tydzień naprawdę wypasione spanko, a takich potrzeb nie mamy. Żeglarstwo też nie jest naszą wielką pasją, ale raz na jakiś czas miło spędzić część wakacji w taki sposób, więc "zaciskamy pasa" i staramy się nie myśleć o wydatkach.

Sobota, 24 września

W kuchni zjadamy na śniadanie absolutne resztki tego, co zostało z Agistri. Był plan, aby uzupełnić to tyropitą w kafejce, ale resztek było tyle, że dodatkowe jedzenie byłoby już obżarstwem .



Pakujemy się… Pokój mamy opuścić do godziny 11-tej, ale zbieramy się prawie godzinę wcześniej – lepiej dłużej posiedzieć przy kawce .





Miejsce kawkowe wypatrzyliśmy już poprzedniego dnia – to „Naif”, na rogu naszej uliczki, zaraz po wyjściu z budynku, w którym mieszkaliśmy.



Tuż obok jest „Afrato”, ale tam było o wiele mniej klientów, niż w „Naif”. Jakiś powód tego być musi, ale nie mamy czasu na dociekanie, trzeba byłoby pomieszkać w Kosmosie nieco dłużej. W tej dzielnicy jest trochę knajpek z bardzo dobrymi opiniami , może jeszcze kiedyś uda się je samemu zweryfikować?











Do mariny mamy bezpośredni autobus B2, do przystanku bardzo blisko .

Marina Alimos

(fotka z netu: https://greek-marinas.gr/en/marinas/alimos-marina/ )

Łódkę odbieramy w Marinie Alimos, Kapitan wyczarterował ją od Anemos Yachting.





Z Kapitanem i resztą Załogi jesteśmy umówieni na 12-tą. Jest bowiem spora szansa, iż jacht odbierzemy wcześniej , niż o godzinie 17-tej podanej w umowie czarterowej. Odbiór jachtu trochę czasu zajmie, a przed odpłynięciem trzeba też zrobić większe zakupy .

Jako że nasze miejsce noclegowe było najbliżej mariny ze wszystkich trzech lokalizacji, jakie miała Załoga, na miejsce zbiórki dotarliśmy pierwsi. Upał był „właściwy”, toteż z zimną kawką przysiedliśmy w cieniu .



Tu trzeba troszkę na marinę ponarzekać . Przydałyby się jakieś ławeczki, niestety żadnej nie widzieliśmy . Czystość w WC i pod prysznicami również nie jest plusem tej mariny, w każdym bądź razie kiepsko było w sanitariatach najbliższych naszego pirsu nr 3. No cóż, ostatnią noc rejsową trzeba będzie tu spędzić, ale dziś na szczęście odpłyniemy tak szybko, jak to będzie możliwe.

Przejmowanie jachtu jest tylko ciut lepsze od zdawania Oba momenty paskudne ale trzeba się przemęczyć aby potem być w raju

Nasza łódka to Oceanis 50 o wdzięcznej nazwie Sueño (Marzenie)…





Musimy trochę poczekać, gdyż ekipa sprzątająca nie uporała się jeszcze z porządkami po poprzednikach.



Nasza ekipa zaopatrzeniowa będzie więc miała sporo czasu na zrobienie zakupów i przywiezienie ich wózkiem na keję. Ja mam luz, tylko pilnowanie maneli .

Kapitańska Baba napisał(a):Przejmowanie jachtu jest tylko ciut lepsze od zdawania Oba momenty paskudne ale trzeba się przemęczyć aby potem być w raju

Dokładnie tak