Poniedziałek, 19 września
Chociaż dojazd na lotnisko miejską komunikacją mamy dość dobry, to jednak moglibyśmy nie dotrzeć na czas. Zawiózł więc nas syn, a że jakimś trafem korków po drodze nie było, to nawet musieliśmy trochę poczekać na boarding, a opóźnienia nie było.
Mieliśmy jedno miejsce przy oknie, ale nocą nie jest to zdecydowanym plusem podniebnej podróży…
Wylądowaliśmy planowo. Była już noc (przecież w Grecji godzina + 1 do naszej)...
Już w domu zdecydowaliśmy, iż nie będziemy szukać żadnego pokoju na ten pierwszy nocleg, bo zanim byśmy dotarli do łóżeczka, byłoby po północy (albo i później), a rano trzeba byłoby szybko wstać, aby zdążyć na zaplanowany prom. Nie chcieliśmy też nocować na portowej ławeczce w Pireusie, tak jak przed pandemią uczyniliśmy przed odpłynięciem na Koufonissi, a potem przed powrotem na lotnisko. Taka opcja była jednak w rezerwie , gdyby nic nie wyszło z ławeczki lotniskowej. Udało się jednak zająć cały ciąg bez podłokietników , więc źle nie było, zwłaszcza gdy o północy wyłączyli muzykę (ponownie zabrzmiała o 4-tej ).
Niestety, świateł nie zgasili . Trzeba było jakoś sobie z tym poradzić .