napisał(a) Skimir » 29.07.2023 21:24
Ale się porobiło. Pytanie o mandaty a tu dyskusja światopoglądowa o filozofię przekraczania dopuszczalnej prędkości oraz wpływ koloru skóry kierowcy na wykroczenia drogowe. Ludzie!!! Ogarnijcie się!
Swoją drogą. Już kilkanaście tras PL - HR. Jeżdżę na zasadzie - jak widzę ograniczenie to noga z gazu ale nie od razu po hamulcach aby przypadkiem za znakiem nie mieć +10. Nie przesadzam ale też bywa, że te +10, +20 się jedzie, oczywiście w zależności od miejsca - w terenie zabudowanym staram się
.
Kiedyś z kumplem na ogonie przelecieliśmy obwodnicę Wiednia lewym pasem wyprzedzając 90% samochodów, kumpel mnie trochę nastraszył o restrykcyjnym podejściu do prędkości w Austrii więc jak autor wątku czekałem z niepokojem… nic nie przyszło. Z żadnego wyjazdu nic nie przyszło… Tegoroczny to otwarty temat ale też nie przesadzałem.
Myślę, że jak ktoś jeździ z głową i nie przegina to te +5 czy +10 nie jest traktowane jako zbrodnia.
Natomiast irytują mnie „świecący przykładem”. Praktycznie codziennie jeżdżę dosyć szybką trasą dwupasmową gdzie niestety są przejścia dla pieszych i zawsze około 150m przed przejściem jest ograniczenie do 70 a bezpośrednio przed nim do 50. W niektórych miejscach przed „pięćdziesiątką” stoi fotoradar, zaraz za nim jest znak 50. Jednak ten fotoradar stoi w obszarze obowiązywania 70. Problem w tym, że kierowcy widzą 70, w odległości 100m, fotoradar a 5-10m za nim znak 50… i co? Leci taki 100 na godzinę, nagle łup po hamulcach aby zaraz za 70-dziesiątką zejść do 45… Bo widzi fotoradar i znak 50…