Blaugrana napisał(a):Czyli dla was głównym argumentem na "nie" jest to, że przeciętny Polak jest głupszy od przeciętnego Anglika, Hiszpana, Amerykanina, Niemca etc i nie potrafi odróżnić bezpiecznej, pustej ulicy i nie ma prawa wtedy przejść gdy jest czerwone. Czyli gdy SYTUACJA na to pozwoli...
Po prostu u nas pieszy ma być dla przejścia a nie przejście dla pieszych.
Ja myślę, że problem jest nie w głupocie Polaków lecz specyficznego podejścia i negowania większości przepisów prawa, które wykształciło się, w naszym narodzie, w trakcie wieloletniego uciemiężenia, najpierw przez zaborców a później przez okupantów i komunistów.
Przez te wszystkie lata bowiem znacząca większość stanowionego prawa była skierowana, nie na pomoc dla obywateli, jak to jest w tzw. "normalnym świecie" zachodu, lecz miała za zadanie tychże obywateli trzymać "krótko" aby za bardzo głowy nie podnosili.
Dlatego też, wykształciliśmy w sobie, oraz utrwaliliśmy w ciągu wielu pokoleń, wysoce lekceważący stosunek do obowiązującego prawa i wydaje mi się, iż musi minąć znowu wiele lat oraz przeminąć kilka pokoleń aby te negatywne nawyki u nas zanikły.
Najlepiej tę, nasza przywarę widać właśnie na drogach, kiedy to ci sami kierowcy, mający przepisy polskiego prawa za nic, i szalejący na polskich drogach, z chwilą przekroczenia którejkolwiek granicy naszego kraju, nagle potulnieją i potrafią jechać tak aby żadnego z obowiązujących, w danym kraju, przepisów nie naruszać.
Czyli jednak można, tych, tak pogardzanych, w naszym kraju przepisów przestrzegać. A takie zachowanie nie świadczy bynajmniej o głupocie lecz o wyrachowaniu i swoistej przebiegłości aby uniknąć kary za takie zachowanie.
Również można tu podnieść kwestię, tzw. obywatelskich donosów, tj. normalnej procedury, czy to np. w Niemczech lub Szwajcarii, która nikogo nie dziwi i jest to, wg. tamtejszych standardów, najnormalniejsze zachowanie na świecie, kiedy to ktoś, kto widzi łamanie obowiązującego prawa, natychmiast zgłasza, tenże fakt, do odpowiedniego organu. I to bez różnicy czy dana osoba jest mu znana czy też nie. Bywają tam bowiem donosy ludzi spokrewnionych lub zaprzyjaźnionych ze sobą. I nikt się na nikogo nie obraża, gdyż ludzie mają wpojone poszanowanie dla prawa.
U nas takie zachowanie postrzegane jest jako wysoce naganne i zasługujące na potępienie. A osoby takie określa się, "sympatycznym" mianem "kapusia".
Natomiast na tzw. "zachodzie" jest to wyraz obywatelskiego postępowania, zasługującego na szczególna pochwałę, gdyż zgłaszany jest fakt naruszania prawa, ustanowionego tylko i wyłącznie dla dobra i spokojnego życia wszystkich obywateli danego kraju.
Moim skromnym zdaniem, tu jest "pies pogrzebany" i musi jeszcze troszeczkę przysłowiowej wody upłynąć, nim się coś w tym zakresie zmieni.