A ja myślę, że nic to nie zmieni. Z moich obserwacji, z dwóch skrzyżowań, jedno z chodnikami (nowymi) i wyznaczonym przejściem dla pieszych, drugie jak poprzednie, lecz z sygnalizacją na żądanie wynika co następuje: nie ważne, czy światło jest zielone, czy czerwone. Ludzie chodzą na skróty, przez trawnik, przez błoto (1/3 miesięcy w roku), bo: jest 10m bliżej, wszyscy i tak tędy chodzą.
Z punktu widzenia kierowcy wygląda to tak. Podjeżdżam do skrzyżowania, skręcam w prawo, upewniam się czy mogę kontynuować patrząc na ludzi na przejściu. Po wykonaniu skrętu i minięciu przejścia zonk, bo mi ktoś przebiega przed maską
To jest problem mentalnego zacofania, niestety. I opóźnień cywilizacyjnych. Nie zdajemy sobie sprawy
Panie, że to pędolino tak prędko leciało, aż mi czapke porwał wicher. A potem naleśnik zamiast czaszki.
Osiedle mieszkaniowe Ustronie, miasto Radom. W czasach Gierka powstało wielkie blokowisko z płyty, o tyle ciekawe, że projekt zakładał całkowitą separację ruchu pieszego od pojazdów!!! Na projekcie się skończyło, bo bloki wyrosły, mieszkańcy się wprowadzili i podnieśli socjalistyczne statystyki. Ale na budowę chodników zabrakło, a obecnie zniszczona infrastruktura jest w beznadziejnym stanie, do tego ilość pojazdów wzrosła wielokrotnie.
Brak obwodnic, nawet jednojezdniowych, brak chodników w miejscowościach przez które przebiegają drogi krajowe i gminne to brak m.in. separacji ruchu pieszego od pojazdów. A to oznacza większą liczbę wypadków.
Problemy natury emocjonalnej, czy też mentalnej (sorry nie jestem psychologiem) które utwierdzają właścicieli i kierowców pojazdów, że skoro jestem za kierownicą, to muszę jechać i muszę zawsze i wszędzie mieć miejsce do parkowania, to też nasz specyficzny klimat. U nas jeszcze osoby, które sobie radzą bez indywidualnych samochodów np. przemieszczają się komunikacją zbiorową, czy rowerami są postrzegane, jako
gorsze,
biedniejsze.