Kultura jazdy

weldon napisał(a):Cyferki to jest to samo co żółte światło i nie zmieni tego, że komuś się nie chce ruszyć na światłach.

Blaugrana napisał(a):Mnie poprawił humor. Dawno się tak nie uśmiałam, zwłaszcza z jego poczucia niewinności i niesprawiedliwości Mandat słuszny, ma szczęście, że to wyprzedzanie tak sie skończyło.

Blaugrana napisał(a):Rozśmieszył mnie swoją gadką i tłumaczeniem. Nazwał to - niefartem, a ja uważam że jest dupą nie kierowcą.

Bocian napisał(a):

Blaugrana napisał(a):Rozśmieszył mnie swoją gadką i tłumaczeniem. Nazwał to - niefartem, a ja uważam że jest dupą nie kierowcą.

Jak policja złapie to zawsze jest niefart. Ale głębszej refleksji brak.

Bocian napisał(a):

Blaugrana napisał(a):Rozśmieszył mnie swoją gadką i tłumaczeniem. Nazwał to - niefartem, a ja uważam że jest dupą nie kierowcą.

Jak policja złapie to zawsze jest niefart. Ale głębszej refleksji brak.

baunty napisał(a):Jej odpowiedź brzmiała "gówno"
-Czy Pani się spieszy do toalety?
-Spier...aj-odpowiedziała

marze_na napisał(a):We Wrocławiu mamy sekundniki na wielu newralgicznych skrzyżowaniach. Pierwsze pojawiły się jakieś 2 lata temu. To się naprawdę sprawdza. Stojąc na czerwonym zamiast zabijać czas rozglądając się po sąsiednich pasach, szukając po schowkach i torebkach czy grzebiąc w telefonie większość wpatruje się w sekundnik.

mszkudlarek36 napisał(a): Żółte światło czasami zapali się w momencie, w którym przykładowy kierowca akurat kopie w schowku i po zakończeniu owej czynności orientuję się, że jest już zielone. Widząc licznik ma świadomość, że w 4 sekundy nie zdąży nic ciekawego tam znaleźć i może przygotować się do jazdy

jara napisał(a):

baunty napisał(a):Jej odpowiedź brzmiała "gówno"
-Czy Pani się spieszy do toalety?
-Spier...aj-odpowiedziała

Brak argumentów i przekonanie o swojej zajebistości

Bocian napisał(a):Nie wiesz ile potrwa żółte światło ...

Nie żartuj
No chyba, że trafisz na migające to i owszem - nie wiadomo ile będzie migało

Przed chwilą była dyskusja na temat kultury jazdy i korków i Hołek potwierdził, że warszawiacy dużo lepiej sobie radzą w ruchu miejskim.
Szybsze ruszanie spod świateł, postrzegane jako jazda brawurowa przez innych, powoduje, że, jak to stwierdził: "uważa się warszawiaków za dżigitów, a dla odmiany oni postrzegają innych za zawalidrogi".
Coś w tym jest, bo faktycznie spotyka się na ulicach sporo osób jadących tak, jakby robili to dla zabicia czasu, a nie dla sprawnego przemieszczenia się.

W takim przypadku może faktycznie niektórzy zamiast zwykłych świateł potrzebują tego odliczania do startu?

Widocznie co miasto, to inne zwyczaje - jedni potrzebują dodatkowych bodźców dla zdyscyplinowania, inni nie