boboo napisał(a):Nic*.Dalej trzymać kurs, jeśli nie była to droga ekspresowa albo autostrada.
Jak rąbiesz drewno i jakiś kretyn słodzi: "dziabnij się w rękę albo nogę", to co? Dziabniesz się, czy dalej spokojnie rąbiesz?
*Może nie całkiem nic. Jeśli to miganie z tyłu by mnie wnerwiało, to przekręciłbym lusterko, żeby nie szło w oczy i... nie wykluczam załączenia tylnych przeciwmgielnych (przeciwmgłowych?).
Pääkäyttäjä napisał(a):Nic bym nie zrobił. Ewentualnie zwolniłbym do 70 i dał się wyprzedzić, przysuwając się do linii krawędziowej. Za kółkiem trzeba myśleć a nie dać się paraliżować Z drugiej strony, mając jednego ciężarowca w rodzinie, oni często chcą zdążyć przed przerwą. Nie ma nic gorszego niż utknąć gdzieś parę km od domu.
Za jaką (ewentualną) cenę?Pääkäyttäjä napisał(a):(...) oni często chcą zdążyć przed przerwą. Nie ma nic gorszego niż utknąć gdzieś parę km od domu.
Fanka napisał(a):endryu napisał(a):W opisanej sytuacji jedziesz dalej zgodnie z przepisami ruchu drogowego.Fanka napisał(a):...Pytanie co zrobić kiedy dojeżdża do ciebie ktoś komu się spieszy trąbi, miga światłami, abyś zjechał, a jest linia ciągła, noc ? Ja miałam taką sytuacje. I co wtedy robić ? Zjechać i ryzykować, że potrąci się kogoś ? Jak wtedy się zachowujesz?
No, i tak właśnie jechaliśmy, prowadził mój mąż. Nie zjechał, bo bał się, że może kogoś potrącić na poboczu. Tylko, że jest jedna sprawa, ten samochód migający światłami, abyśmy zjechali był TIR-em...My jechaliśmy 90-tką, na ogonie mielismy TIR-a, któremu się spieszyło i co byście zrobili ?
boboo napisał(a):Za jaką (ewentualną) cenę?
Patrząc na to z innej strony: wszystko to są jakieś umowy.
Umowa o pracę (wie, że istnieje niezerowe prawdopodobieństwo, iż tachograf mu powie "stop" 10 km od domu/bazy/celu),
umowa o korzystaniu z dróg (wie, że może 70/80 kmh)...
I co?
I nic.
Fanka napisał(a):endryu napisał(a):W opisanej sytuacji jedziesz dalej zgodnie z przepisami ruchu drogowego.Fanka napisał(a):...Pytanie co zrobić kiedy dojeżdża do ciebie ktoś komu się spieszy trąbi, miga światłami, abyś zjechał, a jest linia ciągła, noc ? Ja miałam taką sytuacje. I co wtedy robić ? Zjechać i ryzykować, że potrąci się kogoś ? Jak wtedy się zachowujesz?
No, i tak właśnie jechaliśmy, prowadził mój mąż. Nie zjechał, bo bał się, że może kogoś potrącić na poboczu. Tylko, że jest jedna sprawa, ten samochód migający światłami, abyśmy zjechali był TIR-em...My jechaliśmy 90-tką, na ogonie mielismy TIR-a, któremu się spieszyło i co byście zrobili ?
Fanka napisał(a):My też nic nie zrobiliśmy, w końcu nas wyprzedził, podczas wyprzedzania próbował nas zepchnąć z drogi, że i tak wylądowaliśmy na poboczu, dobrze, że nie w rowie,lub na drzewie, ale mój mąż to dobry doświadczony kierowca. Prawie się zatrzymaliśmy, albo może i zatrzymalismy. To była zemsta kierowcy tira, chyba myślał,że my mu złośliwie nie zjeżdżamy. Drogo może kosztować jazda przepisowa. Gdybyśmy na przykład wylądowali na drzewie nawet nie odnaleziono by sprawcy.
Ja do końca życia nie zapomnę tłumaczenia kierowcy ciężarówki, który wjechał mi w bagażnik, gdy zatrzymałem się na STOP'ie.Miril napisał(a):(...) W jednym z odcinków "stop drogówka" kierujący złapany na przekroczeniu prędkości (wyprzedzał) tłumaczył się że "wlókł się" od kilku km za zbyt wolno jadącymi wg niego (...)
fly napisał(a):Cze!
No padło wreszce z"ust" kolegi coś co można by podpiąć pod stan wyższej konieczności, sam miałem tego typu przypadek,
na przysłowiowym zadupiu spadł kolega z drabiny tak niefortunnie iż nabił się nogą na wystający z ziei kołek, nie wdając się w szczegóły- czas dojazdu karetki był okolo 18-20 minut, więc wsiedliśmy w żuka i na "bombach" żeby skrócić czas oczekiwania pojechaliśmy na spotkanie ambulansu....ale nie o tym w sumie chciałem napisać.
Fanka jeśli to współczesna historia,|(czyli era telefoni komórkowej) to Ty jako współpasażer dzwonisz na alarmowy policji, i nawet jeśli będzie słabe zainteresowanie, to na wypadek "W" jakieś zgłoszenie będzie zarejestrowane.
Anyway...trzeba być czujnym jak pies podwójny.
pozdro
fly
Co to znaczy stan wyższej konieczności?fly napisał(a):No padło wreszce z"ust" kolegi coś co można by podpiąć pod stan wyższej konieczności, sam miałem tego typu przypadek, na przysłowiowym zadupiu spadł kolega z drabiny tak niefortunnie iż nabił się nogą na wystający z ziei kołek, nie wdając się w szczegóły- czas dojazdu karetki był okolo 18-20 minut, więc wsiedliśmy w żuka i na "bombach" żeby skrócić czas oczekiwania pojechaliśmy na spotkanie ambulansu
boboo napisał(a):Co to znaczy stan wyższej konieczności?fly napisał(a):No padło wreszce z"ust" kolegi coś co można by podpiąć pod stan wyższej konieczności, sam miałem tego typu przypadek, na przysłowiowym zadupiu spadł kolega z drabiny tak niefortunnie iż nabił się nogą na wystający z ziei kołek, nie wdając się w szczegóły- czas dojazdu karetki był okolo 18-20 minut, więc wsiedliśmy w żuka i na "bombach" żeby skrócić czas oczekiwania pojechaliśmy na spotkanie ambulansu
O ile nie mam problemu przy niebieskich światłach i odpowiednim sygnale, to dlaczego mam się domyślać, że jakiś trąbiący i/lub migający "cywil" znajduje się akurat w owym stanie?
Dlaczego czyjaś nabita na kołek noga ma mieć większą wartość od (ewentualnego):
- rozjechanego na poboczu pieszego/rowerzysty;
- rozbitego mnie i moich pasażerów
?
Sorry, gdy tylko widzę/słyszę ambulans (lub inny uprzywilejowany pojazd) wkładam cały kunszt prowadzenia na ułatwienie mu przejazdu, gdy jednak widzę jakiegoś cywilnego mrugającego/trąbiącego buca, to przede wszystkim dbam o swoje bezpieczeństwo. W takich przypadkach bezpieczeństwo buca nie ma dla mnie żadnego znaczenia, a jego życie jest dla mnie tyle warte, ile przed chwilą warte było dla niego moje życie.
Nie jest mi przykro z tego powodu, ale wyrosłem z ideałów o "najwyższą wartość ma życie ludzkie".
Powrót do Samochodem - trasy, noclegi, przepisy, uwagi