napisał(a) Hercklekot » 04.12.2017 23:58
O cholera, nie wiedziałem, że tu taka dyskusja się rozpętała. Opisałem ten przypadek jako ilustrację faktu bezsprzecznej głupoty gościa ze Skody. Każdy normalny kierowca który jechał tą trasą czuł, że 40 - 50 km/h to max w tych warunkach plus odpowiednie odstępy między pojazdami - lód był pod śniegiem i każde mocniejsze naciśnięcie hamulca skutkowało poślizgiem. Mnie zdumiało to, że gość jeszcze na letnich popinkalał... No i skończyło się zgodnie z przewidywaniami, a gościa nic to nie nauczyło jak obrazuje rozmowa z nim już po... Ciekawe, że gość nie pomyślał, że nie jeden samochód jedzie powoli, tylko cała kolumna - z czegoś to musiało wynikać, prawda ?
A to że błyskał i trąbił ? No cóż, jego sprawa - pewnie mu się spieszyło - jakoś mnie to specjalnie nie ruszyło, tylko raczej zdumiało, że kretyn pcha się na siłę w takich warunkach. Prawo jazdy mam od 24 lat i pewnie z pół miliona kilometrów przejechane, i bardzo cenię swoje życie i zdrowie. Nie o mandaty chodzi ale o zwykły zdrowy rozsądek: swoją drogą, gość przy tych wyprzedzaniach mógł też spowodować niebezpieczeństwo dla innych (widoczność była słaba, ledwo co było widać z przeciwka, mogło go też rzucić na inny pojazd przy poślizgu).
Ogólnie - myślenie pt. "za co mógł dostać mandat" itp jest mi obce - jakby miał umiejętności, zimówki i doświadczenie - niech jedzie, Bóg z nim. Nieraz "za młodego" ćwiczyłem sobie z kolegami jazdę zimową na Kocierzu lub Przegibku - ale najczęściej przy znikomym ruchu i z pełną odpowiedzialnością za to co robię. Okazało się jednak, że typ był zwykłym głupim leszczem, którego kozakowanie skończyło się w najbliższym rowie, bez szkody na całe szczęście dla nikogo innego.