Tak, zielona fasola szparagowa, a raczej jej chińska odmiana to częsty gość na stole. Tutaj jak zwykle smażona na woku, z dodatkiem ostrego chili, czosnku i sosu sojowego.
To w Chinach wynaleziono wiele produktów, których używamy codziennie w naszych kuchniach m.in. sos sojowy, tofu, makaron. To także w Chinach odkryto lecznicze zastosowanie jedzenia i niektórych potraw np. pekińskie zupy lecznicze kiedyś gotowane tylko dla Cesarzy – są to zupy gotowane bez przerwy kilka tygodni, na mięsie m.in. żółwim z różnymi przyprawami. Chińczycy uważają, że tak przygotowana zupa ma odpowiednią ilość energii życiowej Chi, dlatego podaje się ją w celu wyrównania Yin i Yang w organizmie ( a więc osobom chorym).
Jesteśmy na południu Chin. Tu panuje dość tropikalna pogoda, jest bardzo gorąco i wilgotno. Kilka fotek z samego Gulin i okolic...
Na pierwszy ogień skała zwana Słoniem...
Wchodzimy na jedną z gór wokół miasta, z widoczkiem i miejscem widokowym...
I co wy na takie miejsce widokowe???
Kuchnia chińska jest tak zróżnicowana jak sam kraj, smak potraw, techniki ich przygotowania uzależnione są od miejsca z którego się wywodzą, dlatego można ją podzielić na 4 regiony: północną kuchnię Pekinu, wschodnią kuchnię Szanghaju, zachodnia kuchnię Syczuanu i południową kuchnię kantońską.
Kuchnia Południowa (Kantońska- należy do miejsca gdzie sie obecnie znaleźlismy) to najbardziej znana i lubiana kuchnia chińska. Tutejsze dania są kolorowe i mniej pikantne. W Kantonie jest pod dostatkiem tropikalnych owoców, ryb, skorupiaków, egzotycznych warzyw. Stąd pochodzi metoda Stir – fry – króciutkie smażenie sprawia, że jedzenie zachowuje cały aromat, warzywa pozostają chrupiące i nie tracą koloru, mięso jest soczyste i mięciutkie. Kuchnia kantońska to także znane na całym świecie przekąski Dim Sum – najczęściej w formie najprzeróżniejszych pierożków faszerowanych warzywami, mięsem i gotowanych na parze lub smażonych.
Kantońskie dania są przeważnie podawane w malutkich porcjach –można jeść i jeść bez uczucia sytości. Dlatego Chińczycy tak wiele czasu spędzają w restauracjach i nie chodzą tam solo, rzadko też w parach. Najczęściej widuje się grupę co najmniej 6 osób, a pośrodku stołu stoi karuzela z mnóstwem dań. Każdy dla siebie dostaje tylko malutki talerzyk na sos.
Zamawianie w knajpie wiąże się z pewnym szokiem. Poza samym Pekinem lub Szanghajem w kartach menu nie ma języka angielskiego. Dobrze że w części takich przybytków są namalowane dania, a o samej zawartości trzeba się po prostu domyślać...
Odwracamy stronę...
Pozdrawiam, smacznych wrażeń, Grzegorz.