Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Kuća Prsuta 2011 - czyli jak Odojak z Hobotnicą Jadran'iły

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Arooo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 305
Dołączył(a): 08.08.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Arooo » 06.09.2011 20:06

michael_tureck napisał(a): póki co rozpakowane i wietrzone automobile: Cytryna i Kura


No pięknie, widzę że zacząłeś z kopyta :D
Cytryna nie jest trudna do rozszyfrowania bo sam jeżdżę :P
Ale skąd przydomek "kura"???
Czekam z utęsknieniem na c.d. mojej ukochanej Istrii. :hut:
michael_tureck
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 100
Dołączył(a): 22.06.2008
Dzień Drugi

Nieprzeczytany postnapisał(a) michael_tureck » 06.09.2011 20:11

DZIEŃ DRUGI

Następnego dnia rano wyjechaliśmy na pierwszą plażę - była to plaża na końcu nieodległej miejscowości Banjole o nazwie Centinera. Oto zdjęcie przedstawiające charakterystyczne miejsce plaży - rzeźbę foczki:
Obrazek
W cieniu drzew rozbiliśmy namiocik dla malutkiej Mai bowiem 3 miesięczne dzieci nie powinny przebywać w upale i słońcu, a i człowiek czasami rozpalony promieniami szedł z chęcią do "strefy niemowlęcej" żeby ochłonąć w namiociku z dzieckiem.
Obrazek
Bardzo ładna plaża, niestety brakuje trochę infrastruktury, no i wejście do wody jest dość.... trudne tak bym to nazwał, po wczorajszej wichurze wciąż mocno wiało, co znosiło nawet ponton, tak że kąpiel była trochę utrudniona, ale dno urozmaicone, rybki oglądane podczas snoorkowania wesoło pląsały, na boku plaży gdzie zastopowaliśmy sporo jeżowców, niektóre przyklejone do boku skały więc trzeba uważać i stopami i nogami.
Obrazek
Plaża tak czy inaczej bardzo fajna, i wreszcie porządnie poplażowaliśmy leżąc na kocach i popijając Radlera.
Obrazek
Malutki uczestnik wycieczki też był wesoły, i mimo tego że żyje na tym łez padole dopiero od 3,5 miesiąca całą wycieczkę był zdrowy i wesoły:
Obrazek
Tego dnia rozpocząłem też korzystanie ze startera TOMATO - tego samego jaki ktoś ładnie opisał na tym forum: puszka jak po pomidorach, z pomidorową obwolutą, w środku SIM i kody, oraz rozmów za 50 Kn - starczyło na cały pobyt, i świetnie zabezpiecza przez zapłaceniem wielkich rachunków na wakacjach - wystarczy znajomym podać swój "nowy" chorwacki numer.
Ale to co miało być najistotniejsze miało dopiero nastąpić !
Tu gwoli wyjaśnienia: zarówno ja jak kolega Arkadiusz jesteśmy zaprzeczeniem standardowego modelu chłopa, co to na gotowaniu zna się jak niedźwiedź na gwiazdach a przypalenie wody nie sprawia mu najmniejszego problemu... Wręcz przeciwnie obydwaj to my gotujemy w domu, a spod naszych rąk od wielu lat wychodzą - raz rzeczy lepsze, raz gorsze - ale zawsze chętnie jadane przez nasze rodziny. Odwiedziliśmy zatem targ, naszego Plodine'a Medulinie i nabyliśmy dużą porcję prosiaka (który dostępny jest bez problemu w cenie 25 kn/kg oraz olbrzymi udziec jagnięcy (75 kn/kg) z zamierem zamarynowania powyższych na najblisze grile. Oto kila zdjęć przedstawiających te wiekopomne momenta :D
Obrazek
to oczywiście pyszna papryka oraz czosnek do jagnięciny
A oto malutka 1,3 kg porcja żeberek z Odojaka - a więc Prosiaczyna:
Obrazek
I wymarzone przez nas porcje Jagnięciny - którą marynowaliśmy przez wiele dni w mieszaninie czosnku, ziół, zbieranego po polu rozmarynu i istarskiej oliwie.
Obrazek
Tymczasem Arkadio obierał cierpliwie warzywa, racząc się wraz z autorem tej relacji pysznym białym winem i pogryzając kawałki Prsuta (przepraszam za brak pisowni chorwackiej)
Obrazek
KILKA SŁÓW O KUĆA PRSUTA
Każdy cromaniak doskonale wie że tą nazwą określa się miejsce w którym wyrabia się boską w smaku szynkę suszoną - która według mnie jest smaczniejszym (!) odpowiednikiem parmeńskiej - wdłg starych receptur; na tym forum poruszano już wielokrotnie że język chorwacki daje pole do popisów słowotwórczych i pewnego rodzaju neologizmów, nam określenie Kuća Prszuta skojarzyło się odrobinę seksualnie :D (jakby Kuciapa i Prącia) stąd nie wiadomo skąd Kuća Prszuta zaczęło królować podczas wyjazdu :D Zaczeliśmy mawiać "O kuća prszuta !", Kucia prszuta... coś tam a nawet ponieważ dobry humor nas nie o opuszcza, i skojarzenia mamy bądź co bądź "dorosłe" faceci idąc pod prysznic komentowali: "idę wymyć Prszuta" a do Pań mawialiśmy "Idź obmyć Kucią Prszutę i spać :D" ot takie żarty językowe
Pomijając powyższe - Prsut jest bardzo smaczny (nawet ten sklepowy) do oryginalnego dotarliśmy w Kuciej Prszucie w miejscowości Vodnjan/Dignano, ale o tym w późniejszej cześci relacji. Póki co kroiliśmy Prsut....
Obrazek
grilowaliśmy warzywka i popijali pysznym winkiem.
Obrazek
W tym miejscu chcę się trochę wytłumaczyć z poświęcania dużej uwagi czynnościom gotowania - ale trochę w tym mojej pasji którą jest gotowanie, zwłaszcza poznawanie nowych kultur kulinarnych, a moim ulubionym programem TV którego nigdy nie opuszczam są: "Kulinarne podróże Roberta Makłowicza". Ten "etnograficzny program kulturalno-gastronomiczny" jest czymś co ja lubię robić w życiu: podróżować i smakować danego kraju - i to smakować w sensie dosłownym....
Zapadał zmrok.... na termometrze wciąż 26 st C, to skłoniło nas do wypoczynku na kocu rozłożonym na ziemi, nawet padł pomysł drzemania w namiocie, ostatecznie jednak okazało się że jest na to ... za ciepło :D (w namiocie był skwar w porównaniu z klimatyzowanym domem z kamienia)
Obrazek
a zmrok zpadał....
Obrazek
i zapadał...
Obrazek
i zapadał.......
Obrazek
Ostatnio edytowano 06.09.2011 22:01 przez michael_tureck, łącznie edytowano 13 razy
michael_tureck
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 100
Dołączył(a): 22.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) michael_tureck » 06.09.2011 20:13

Arooo napisał(a):
michael_tureck napisał(a): póki co rozpakowane i wietrzone automobile: Cytryna i Kura


No pięknie, widzę że zacząłeś z kopyta :D
Cytryna nie jest trudna do rozszyfrowania bo sam jeżdżę :P
Ale skąd przydomek "kura"???
Czekam z utęsknieniem na c.d. mojej ukochanej Istrii. :hut:
\
Nie znasz ? Niektórzy mówią że logo SKODY to skrzydlata strzała, ale złośliwi twierdzą że przypomina grzebień kury :D stąd Skody określa się mianem kury :D
slawekewa
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 364
Dołączył(a): 07.05.2006
ChodzieŻ TeŻ Czeka Z NiecierpliwoŚciĄ - Pozdrawiam

Nieprzeczytany postnapisał(a) slawekewa » 06.09.2011 20:13

Arooo napisał(a):
viltob08 napisał(a):
Arooo napisał(a):Chciałem zauważyć że 2 osoby z Żor już oczekują 8)

Witam Krajana :papa:

Witam :papa:
Arooo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 305
Dołączył(a): 08.08.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Arooo » 06.09.2011 20:18

michael_tureck napisał(a):
Arooo napisał(a):
michael_tureck napisał(a): póki co rozpakowane i wietrzone automobile: Cytryna i Kura


No pięknie, widzę że zacząłeś z kopyta :D
Cytryna nie jest trudna do rozszyfrowania bo sam jeżdżę :P
Ale skąd przydomek "kura"???
Czekam z utęsknieniem na c.d. mojej ukochanej Istrii. :hut:
\
Nie znasz ? Niektórzy mówią że logo SKODY to skrzydlata strzała, ale złośliwi twierdzą że przypomina grzebień kury :D stąd Skody określa się mianem kury :D


Hehe dobre :D
O strzałce słyszałem ale żeby kura...nie wpadłbym na to.
Ale cytrynki i tak lepsze.Nawet moja 10-cio letnia Xsarunia :twisted:
Zaraz się odezwą kluby "strzałkowe" :twisted:
No dobra Skodziaki to też całkiem fajne fury, ale czuć w nich taki jakiś niemiecki chłód... :wink:


Ja tu o autach a chłopaki powyżej sobie nieźle kulinarnie dogadzają :P
Arooo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 305
Dołączył(a): 08.08.2011
Re: Dzień Drugi

Nieprzeczytany postnapisał(a) Arooo » 06.09.2011 21:43

michael_tureck napisał(a):Pomijając powyższe - Prsut jest bardzo smaczny (nawet ten sklepowy) do oryginalnego dotarliśmy w Kuciej Prszucie ...


Mniam mniam
:P
A dla mnie najsmaczniejszy podany z zimnym melonem. 8O
Ale się rozmarzyłem, a gęba pełna śliny
michael_tureck
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 100
Dołączył(a): 22.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) michael_tureck » 06.09.2011 22:20

NADSZEDŁ DZIEŃ III
Ponieważ poprzedniego dnia odwiedziliśmy plażę dość "ucywilizowaną" więc nasze myśli pobiegły ku plażom bardziej dzikim. W tym celu wybraliśmy fachową pomoc córki Arcadio - Marysi, z którą wujek Michał planował podróż na następną plażę.
Obrazek
Wybór padł na inną plażę, ale tam nie doszło dojechać :D więc ostatecznie skończyliśmy na plaży, która nie wiem jak się nazywa więc trochę opiszę jak do niej dojechać. Jest to plaża 2,5 km na wschód od Sziszan najpierw wąską drogą asfaltową a potem 1,5 km szutrem nad taką zatoczkę - pokażę 2 zdjęcia z panoramio, a potem moje. Chodzi o tą plażę:
Obrazek
ewentualnie takie piękne ujęcie i fajny pomościk z którego skakałem:
Obrazek
Z wody zaczęły z wolna wypełzać kraby...
Obrazek
takie śmieszne kwadratowe odwłoki miały
Obrazek
SUPER-TATA nie opuszczał córki na krok wyławiając jej muszle z krabami, które wychodząc bawiły Marysię - oczywiście wracały z powrotem do morza !
Obrazek
i ta krystaliczna woda....
Obrazek
Ogólnie - pięknie
Obrazek
Wieczorem po zejściu ze słońca pojawił się dylemat
Obrazek
Jedyna osoba nie tracąca rezonu to Odojaczek, który coraz to bardziej nabierał wigoru (bo dwie pierwsze doby przespał) - moje wytłumaczenie tego niezwykłego zjawiska :D jest takie, że nachapał się świeżego chorwackiego powietrza i tak to na nią podziałało, zresztą nie tylko na nią bo wszyscy spali jak zabici.
Obrazek
I tak to na Istrii bywało, coraz bardziej opaleni wsmarowywaliśmy ochładzacze w ciało.... po pobycie na plaży sziszan już byliśmy tak popaleni, że kryliśmy się w Tshirtach (z wyjątkiem mojej żony która ma - mówiąc językiem TV - "parcie na słońce") i nie traci ni chwili żeby się nie opalać.... cóż wieczór już dość późny, a popijana do relacji rakija coraz bardziej daje o sobie znać, jeszcze tylko kęs prsuta... tak przedłużam sobie wakacje, smakując smaki wakacji - ale pora już spać.
A dalej - obiecuję, że nie będzie nudno: więc małe zdjęcie wyprzedzające przebieg wydarzeń, które można potraktować jako naszą "rodzinną faksymilkę" pod relacją.
Obrazek
Dobranoc.
Ostatnio edytowano 06.09.2011 23:03 przez michael_tureck, łącznie edytowano 1 raz
michael_tureck
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 100
Dołączył(a): 22.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) michael_tureck » 07.09.2011 22:34

NADSZEDŁ DZIEŃ IV
Nerwową nocną ciszę przerwał o 5:50 dźwięk budzika nastawiony w komórce Nokii :D JEZU ! Kto to nastawił ?? No tak - ja :D Przecież wczoraj wieczorem zaoferowałem się że pojade na targ rybny do Puli, zakupię jakieś rybki i liginje, oprawimy je i zrobimy na grillu.... Jezu ! Przecież jest ciemno.... Nastawiam drzemkę... z łózka ściągam się o 6:15. No niestety "ludzie sowy" tacy jak ja lubią posiedzieć do 3:00, ale poranne pobudki ich zabijają. Ale jak to mawiał Pawlak w znanej komedii "U mnie słowo droższe piniendzy" więc o 6:20 oczom moim ukazał się ten widok
Obrazek
Przecierając zaspane oczy mamrotałem: przecież rybę zjemy w knajpie... lignije też są na każdym kroku... Michał wracaj do łóżka... :D Ale sam widok porannych chwil napawał mnie jakimś pozytywnym nastawieniem do świata; co więcej ponieważ do wczorajszej plaży trochę kluczyliśmy, miałem postawione zadanie dodatkowe: przejechać się wokół Puli i znaleźć jakąś ładną cywilizowaną plażę. Tymczasem jarzył się brzask
Obrazek
Dwie krzyżówki, parę prostych i jestem w Puli. Gdzie tu jest jakiś targ. Pytam Chorwata - odpowiada krótko: po drugiej stronie ulicy jest targ warzywny, za nim w pawilonach rybny, łatwo trafić....
Trafiam na parking - o 6:45 pusty - i dostrzegam targ warzywny
Obrazek
Piękne miejsce
Obrazek
nie wiem czemu nie robiłem zdjęć w samym rybnym - być może dlatego że nie rzucił mnie na kolana: spodziewałem się więcej; tymczasem lezało sporo ryb, ale tylko 2 gatunków: Dorady i Brancina pokategoryzowane wdłg wielkości w cenie od 60 do 100 Kn/kg; lignije ok. 60-80 Kn/kg w sumie średnio należało przyjąć około 80 Kn za kg morskich zakupów... cóż nie jest to na naszą polską kieszeń tanio, bo za 2 rybki i 4 lignije zapłaciłem ponad 170 Kn więc niemało... Ale Chorwacja ogólnie wydaje mi się dość drogim krajem (i to nawet w sensie zwykłych zakupów - nie hulaszczego życia knajpowo-nocnego) ale do tego jeszcze dojdę w tej relacji.
Tak czy inaczej po zakupach na targu rybnym, warzywnym i mięsnym wracałem do domu - tak jak zapowiadałem rekonensując po drodze plaże
Pierwszy wybór padł na tą
Obrazek
Verudela to niewielka plaża na płd od Puli, ale świetnie zorganizowana, z leżakami, parkiem wodnym, pięknym cienistym laskiem, oraz WC, całość gdy przeludniona, trochę trąci brakiem spokoju i czystości - ale tak to już jest że cywilizowane plaże mają prysznice, WC, i łatwo do nich dotrzeć, ale jest tam zupełnie inaczej niż na takich przyrodo-dzikich. Oto zdjęcia z porannego rekonesansu
Obrazek
Plaża odznaczona mianem błękitnej plaży faktycznie zasługuje na to miano
Obrazek
Następna była plaża w miejscowości Pjescana Uvala
Obrazek
Ale tego poranka miałem się zmierzyć z czymś - czego kompletnie do tej pory nie znałem (oprócz opisów na Youtubie) a czego koniecznie chciałem doświadczyć - przywiozłem do domu 4 lignije, opis obierania znałem tylko z powyższej platformy, położyłem na stole....
Obrazek
... i zacząłem rozbierać: wbrew pozorom to jest prostsze od czegokolwiek na świecie. Można to podzielić na 3 etapy: wyrywamy głowę wraz z środkiem wnętrzności (dokładnie żeby z środka tuby powyrywać wszystko - ja np w środku jelit znalazłem 4 cm sardynkę :D) odrywamy długie czułki obcinamy wianuszek za głową, głowę wyrzucamy; po drugie wyjmujemy kręgosłup w postaci cienkiej płytki pleksi i wyrzucamy; po trzecie zdejmujemy skórkę kozikiem i mamy czyste tuby i wianuszki z głowy a dalej to już obrabiamy termicznie, jak kto woli :D Arkadio dzielnie poobierał kalmarki tak że były czyste jak dziewica.
Ale potem wszystkim, obraniu morskich plodovia i rybek podniosłem ciśnienie reszcie wycieczki pokazując im zdjęcia w aparacie, że ja już to co chciałem zobaczyć.....
Obrazek
to już zobaczyłem...
Obrazek
i do Puli nie ma po co jechać :D; Nie nie nie to oczywiście dowcip, nikogo bym nie naraził na taką sytuację, że sobie o świcie zobaczyłem amfiteatr i już starczy - to tak piękne miejsce że koniecznie chciałem wrócić do niego na poważnie później z rodziną i znajomymi - ale jakąś niekrytą radość sprawiło mi to że widziałem go o świcie, jako pierwszy z wycieczki i tak mimochodem... po prostu jechałem autem i JEZU KOLOSEUM, zatrzymałem się i zrobiłem 2 zdjęcia... Tak to było, włóczyłem się rano po mieście (nie ma korków) i nagle przejeżdżałem pod amfiteatrem który jest starszy niż polska Państwowość.... to piękne uczucie - pojechać na targ na zakupy i wjechać pod Rzymski Amfiteatr.
Dosyć tych przeżyć - nie wszyscy muszą wiedzieć że jestem historykiem z wykształcenia i że mnie takie rzeczy bardzo ruszają....
Wczesny poranek i poszukiwanie plaży sprawiło że podjąłem decyzję że może odwiedzimy ....plażę na której mieszkamy, czyli Premanturę; pomysł ochoczo przyjęty stał się ciałem i wylądowaliśmy wreszcie na naszym Kamieniaku.
Obrazek
Mieszkaliśmy w ostatnich domach Premantury na południu, więc od bramki wjazdowej na Kamjenjak dzieliły nas dosłownie metry. To co mi się podoba na kamieniaku, to silny wiatr chłodzący (nie czuje się temperatury), możliwość schowania w lesie iglastym (nie czuje się temperatury) i nagle wypełzamy na słońce i do ciepłej wody. To jest piękne miejsce - zwłaszcza dla rodzin z małymi niemowlaczkami bo gdzieś trzeba je ukryć, i zauważyliśmy że takich ukrywających się w tych lasach było wielu.
Obrazek
Znów stanął namiocik w którym można było ukryć Pannę Dziedziczkę.
Choć odwiedzaliśmy inne plaże - tą 500 metrów od naszego domu uznaliśmy za bardzo ładną, choć trochę za nudną - a i nie chcieliśmy być podczas tak krótkiego pobytu (tylko 6 dni plaż) częściej niż raz na danej plaży.
Obrazek
Obrazek
zatoczka - piękna
Obrazek
Czasem jakiś silny podmuch może nawet wyrwać drzewo
Obrazek
Tymczasem w lodówce - jagnięcina wciąż dojrzewała przechodząc smakami ziół i czosnku, postanowiliśmy wyjąć jej część do duszenia w warzywach
Obrazek
Tymczasem Arcadio sprawnie obierał mięsko przed włożeniem na grilla
Obrazek
Pomysł na zrobienie jagnięciny był taki: zdjąć cząstki marynaty z mięsa, żeby palone na grillu nie nadały jej węglanego smaku (zdjąć do naczynia). Następnie obsmażyć mięso na dużym żarze:
Obrazek
Następnie po obsmażeniu pakowaliśmy mięsko z warzywami (głównie papryką, cebulą, i warzywami rosołowymi) w folię aluminiową i zapiekali na grillu.
Obrazek
Smak - wspaniały, choć nie da się ukryć "mocno barani" - osobom nie nawykłym, to jak ze smakiem flaków: lubiący mówią że wyśmienity, nienawykli twierdzą że śmierdzi... nie powiem czym - to już proszę sobie w domach dokończyć. Samo mięso delikatne i ma się ni jak do tego co znamy. Do tego w trakcie przygotowania znów wino białe (to wbrew konwencji - ale to wino pite do przygotowania a nie konsumpcji jagnięciny :D) To wino, jedno z lepszych jakie piliśmy - koniecznie schłodzone
Obrazek
I tak znów w 26 st C kończył się wieczór z przekonaniem jechania nazajutrz do Puli... o czym opowiem jutro i jutro też opowiem jakie to niezwykłe danie dane mi było smakować w Puli:
Obrazek
.... to oczywiście żart - bo to chyba najpopularniejszy nadmorski smakołyk - czasem aż się boję, że my wyjemy tego jamochłona z Jadranu i dzieciom będziemy go pokazywać na obrazku :D Tak czy inaczaj znowu było bez pudła - bardzo smaczny. Dobranoc
Ostatnio edytowano 08.09.2011 22:56 przez michael_tureck, łącznie edytowano 21 razy
Aneta.K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2422
Dołączył(a): 11.05.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aneta.K » 08.09.2011 06:44

...i taka poranna cisza.... :)
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008
Re: Dzień Drugi

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 08.09.2011 07:03

michael_tureck napisał(a): jest czymś co ja lubię robić w życiu: podróżować i smakować danego kraju - i to smakować w sensie dosłownym....
Oooo, i dla mnie to bardzo przyjemna wakacyjna czynność :D

Widok Chorwacji o 6-tej rano - bezcenny :wink: :D

A tak poza tym - fajnie się czyta :)

pozdrawiam
:D
michael_tureck
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 100
Dołączył(a): 22.06.2008
Re: Dzień Drugi

Nieprzeczytany postnapisał(a) michael_tureck » 08.09.2011 23:02

Tymona napisał(a):
michael_tureck napisał(a): jest czymś co ja lubię robić w życiu: podróżować i smakować danego kraju - i to smakować w sensie dosłownym....
Oooo, i dla mnie to bardzo przyjemna wakacyjna czynność :D

Widok Chorwacji o 6-tej rano - bezcenny :wink: :D

A tak poza tym - fajnie się czyta :)

pozdrawiam
:D

Miałem też fajną przygodę tamtego poranku - bo podjechałem na plażę w pjesacnej gdzie stał radiowóz policji, który aresztował jakiś 2 ancymonków, którzy zakuci w kajdanki stali przed bokiem radiowozu; podjechałem obejrzeć plażę, zaparkowałem i wysiadam - a tu podchodzi do mnie chorwacki tajniak o wyglądzie Pana z siłowni (Kark 140 kg w obcisłej białej koszulce) i powiedział żebym sobie odjechał z tego parkingu pokazując mi coś w rodzaju jakiejś blacho-legitymacji. I to było zasadniczo moje pierwsze i jedyne spotkanie z chorwacką policją (choć widziałem ich jeszcze 2 razy z radarkiem)
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 09.09.2011 07:20

Ale tu smakowicie. :)
Roxi
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5097
Dołączył(a): 06.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Roxi » 09.09.2011 09:05

Gratuluję odwagi wyjazdu z takim maluszkiem :!:

Uwielbiam relacje z brzdącami w tle, albo nawet na pierwszym planie.
michael_tureck
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 100
Dołączył(a): 22.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) michael_tureck » 10.09.2011 22:11

NADSZEDŁ DZIEŃ PIĄTY
A więc uderzyliśmy na wcześniej ujrzaną przeze mnie plażę w Verudeli - tutaj na zdjęciach jeszcze w ciszy i spokoju, ale proszę mi wierzyć po 11.00 jak dotarliśmy tam była tłoczna. Zwykliśmy mawiać na takie zjawisko "Mielno" czyli synonim dużego ruchu i gwaru. Więc trochę mielno było ale plaża jest bardzo ładna, dno bez Jeżowców usłane okrąglutkimi kamykami (jeżowce dopiero na wielu metrach - wiem bo sprawdziłem snoorkując ;-), czysta, ma prysznice ze słodką wodą (ważne dla wszystkich którym sól z Jadranu szczypie ciało) oraz toalety - czyli w sumie to wszystko co powinno być standardem na każdej zorganizowanej plaży.
Obrazek
Bardzo fajne urządzenia morskiego Aqua parku włącznie z tzw IceBerg czyli górą lodową - dmuchańcem o wysokości kilku metrów, który zacumowany "mocno w morze" sprawiał że można było na niego wspiąć się i oddawać naprawdę efektowne skoki "na banię"
Obrazek
Wspomniane elementy infrastruktury plaży
Obrazek
Ale dalej idąc w kierunku hoteli nadmorską promenadą w kierunku hotelu Brioni, wzdłuż lasku, jest już bardziej dziko co pokazuje to zdjęcie.
Obrazek
A oto nabrzeże tego hotelu - bardzo ładne (choć plaży tam nie ma - wejście do wody jak na basenie pływackim: po drabince)
Obrazek
i jeszcze jedno ujęcie
Obrazek
Ale tak naprawdę plaża w Verudeli została wybrana przez bezpośrednie sąsiedztwo Puli, a co za tym idzie po południu zamierzaliśmy odwiedzić to miasto; może odwiedzić Pulę to za dużo powiedziane - z maluszkami trudno chodzić po rozgrzanym centrum (raczej przemykaliśmy chłodnym cieniem) stąd dużo zdjęć nie będzie: nie chcę też zamieszczać pokazywanego do znudzenia Pulańskiego Koloseum :D stąd tylko 3 jego zdjęcia i już przechodzę do dalszej części relacji:
Obrazek
Obrazek
a oto SUPER-TATA i jego rodzina we wnętrzu amfiteatru
Obrazek
Jeszcze tylko słynna fontanna:
Obrazek
i widok w kierunku portu z uliczki w której jedliśmy....
Obrazek
rzut oka na znaną kotwicę
Obrazek
Potem - jak juz wzmiankowałem na koniec poprzedniodniowej relacji - kalmarki, swoje w wersji grillowej już Państwo widzieliście, tutaj wersja Kasi, czyli smażone (swoją drogą bardzo dobre i bardziej "przystępne" dla nie lubiących owoców morza)
Obrazek
i tak skończył się ten dzień, niestety wieczór był tak upojny, że nie robiliśmy zdjęć. (Chyba że SUPER-TATA coś znajdzie i mi dośle :D) tak czy inaczej temat następnego dnia omówiliśmy szybko: JEDZIEMY NA WIELKROTNIE OMAWIANĄ TUTAJ PLAŻĘ RABAC
michael_tureck
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 100
Dołączył(a): 22.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) michael_tureck » 10.09.2011 23:14

NADSZEDŁ DZIEŃ SZÓSTY
Skoro mieliśmy się udać na legendarną wśród CRO-Maniaków plażę w Rabacu (swoją drogą uważam, że nie bez kozery to miejsce jest tak często "chwalone" - jego położenie geograficzne i plaże są naprawdę boskie) to musieliśmy ubrać najmłodszego uczestnika Maję w coś odświętnego :D Zielona kreacja miała pasować do zimnej zieleni wody w tej zatoce.
Obrazek
Droga do Rabacu nie była łatwa - po drodze przedzieramy się przez pasmo górskie na którym trwa rekonstrukcja drogi - znowu jedziemy jakby w kamieniołomie po sprasowanej kredzie kurzącej się niczym cement na wietrze. Do Rabacu docieramy chyba po 1 h 40 min co jak na dystans około 55 km z naszej Premantury, jest wynikiem gorszym niż w naszej - jak mawia Donaldinio - "POLSCE W BUDOWIE" :D. Na miejscu zastaje nas piękny widok
Obrazek
ale niestety pogoda jest bardzo dziwna tego dnia - na północy zebrały się ciemne chmury, jakby za chwilę miała być burza. Oczywiście ponieważ nigdy nie wierzyłem w jakieś załamania pogodowe w Chorwacji, więc uspakajałem wycieczkę że powieje, postraszy i pójdzie.
Tak też się stało i choć w wietrze, bawiliśmy w Rabacu i nurkowali w pięknych zatoczkach a małej Majuni postanowiłem urządzić "Zaślubiny z morzem" jak gen. Haller.... a co.... niech chociaż swoje małe goloneczki zamoczy na moment
Obrazek
bardzo lubię plaże w Chorwacji które składają się z tych bielutkich otoczaków na których można się położyć i leżeć w ciepłej wodzie - dla wszystkich miłośników białego piaseczku nad Bałtykiem od razu komunikuję, że to ich zdaniem jakaś tragedia - ale jak umoczą palce w ciepłej wodzie, położą się na gorących kamykach i będą mieli 7 dni pogody na 7 dni urlopu - to szybko zmienią zdanie i na urlop nad Bałtyk już nigdy nie pojadą :D :D :D
Obrazek
i już mamusia przyniosła naszego Skarbka nad brzeg morza
Obrazek
Obrazek
I nadszedł ten MOMENT - nagle bryzgła fala i pokryła Majusiowe Golonki wodą z Jadranu
Obrazek
co prawda nastąpił płacz :D ale trzeba oswajać malutkiego podróżnika z wodą morską. Dla uspokojenia odojaczek wrócił do namiociku - a my dalej pląsaliśmy w Jadranie.
A oto 2 h chmur w naszym tygodniowym pobycie
Obrazek
Jeszcze tylko moja żona postanowiła zapozować na tle morza
Obrazek
i już wyjeżdżaliśmy dalej.
Kiedy opuściliśmy plażę i udali się na zwiedzanie pięknego miasteczka Labin / wł. Albona nagle powróciło słońce, które oczywiście nie opuszczało nas do końca dnia. Moja wiara w to że na urlopie na płd Europy pogoda jest 100 % gwarantowana: nie upadła.
W Labinie pięknym jest spacer po murach miasta i widok z jego załamań w stronę Rabacu co też postanowiłem przedstawić na kilku zdjęciach.
Obrazek
Żona siadała na murku twierdzy, co budziło mój sprzeciw, bo za nim znajdowała się kilkudziesięciometrowa przepaść, ale jak to mówią potem dotarło do mnie że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i już pozwoliłem jej tam siadać :D
Obrazek
Obrazek
Miasteczko składa się z wielu ciasnych uliczek i ma piękną architekturę
Obrazek
Miłą niespodzianką tego dnia była pizzeria w której kończyliśmy pobyt w Labinie (rynek) w której podano mi wyśmienitą pizzę "Alpina" z serem, pieczarkami, Prsutem, i rucolą w rewelacyjnej jak na Chorwację cenie 40 Kundli - śmiało może ona konkurować z moją ulubioną włoską pizzą w pizzerii w Częstochowie (adres do wiadomości redakcji :D), zresztą niezmiernie podobna w wykonaniu do tej serwowanej w naszej włoskiej.
Obrazek
I znów zapadł wesoły wieczór podczas którego nasi Przyjaciele obchodzili rocznicę ślubu, stąd na stole pojawił się szampan (nie wiem dlaczego nie znicze, bowiem rocznicę ślubu należy przeżywać przy zniczach, pogrzebowych kwiatach i w milczeniu - bo tu się naprawdę nie ma z czego cieszyć :D)
Obrazek
A super tata pokrywał swoje ciało anty-komarem; cóż stworzeń tych choć niewiele było na Istrii - zwłaszcza w wietrzne wieczory - to jednak, jak użarły to użarły (bardziej jadowite niż nasze :D) a ponieważ nie dało się wieczorem okutać w dresy (śr temp po 23.00 to 28 st C !) więc woleliśmy siedzieć półnadzy i popsikani.
Obrazek
Nadchodził ostatni dzień plażowania - na którą wybraliśmy sąsiadującą z Brijuni - Fażanę
Ale ponieważ tutaj mi się pojawia wyrwa w foto-materiale i muszę użyć foto-supportu Super-Taty na tym na chwilę skończę swą relację.
Jak naprawdę było w Fażanie
Obrazek
i czego szukał ten człowiek w przezroczystej wodzie słoweńskiego jeziora Bohinj
Obrazek
tego dowiecie się już wkrótce.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Kuća Prsuta 2011 - czyli jak Odojak z Hobotnicą Jadran'iły - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone