Casa de la musica i Casa de la trova to miejsca, w których można posłuchać muzyki
na żywo i potańczyć salsę. Spacerując w dzień po Baracoa trafiliśmy na malutką
Casa de la trova, w której tańczyła jedna para "mieszana" - Kubańczyk z turystką
.
Postanowiliśmy wrócić tu wieczorem i warto było. Spotkaliśmy w parku naszego nowego
kubańskiego znajomego oraz ojca z córką z Izraela. Pewnie wcześniej wspominałem, że dzięki
temu, że spędziliśmy tyle czasu na lotnisku poznaliśmy sporo fajnych ludzi.
Kubańczyk mieszka w Baracoa, a Izraelka uczy się od kilku miesięcy salsy, więc wszyscy chętnie
ruszyliśmy do lokalu. Znalazły się dla nas krzesełka. Tak to śmiesznie wygląda, że pod ścianą
są poustawiane rzędy krzeseł, w narożniku gra zespół a po środku się tańczy. Trochę jak na
dyskotece w podstawówce
.
Hmmm.... Po kilku minutach zostałem z 3 piwami w ręku, a dziewczyny zostały porwane
przez lokalnych tancerzy. Kubańczycy i oczywiście Kubanki
mają taniec we krwi.
Impreza rozkręca się również na ulicy. Duże okna lokalu są otwarte i towarzystwo na ulicy
również się bawi. Na zewnątrz spotkaliśmy sporo mieszanych par.
Okazuje się, że sporo dziewczyn (m. innymi z Kanady) przylatuje tu aby "miło spędzić czas"
z miejscowymi chłopakami a trudna sytuacja ekonomiczna sprzyja takim kontaktom.
Generalnie muzyka i atmosfera były super i miło spędziliśmy noc.