napisał(a) Buber » 02.10.2016 06:32
...
Stolica … mam mieszane uczucia.
Ruch samochodowy potężny i powolny, co chwilę światła, samochody zatrzymujące się znienacka na ulicy, żeby ktoś wsiadł, albo wysiadł.
Dużo aut z dawnej epoki … tyle maluchów co w Belgradzie, to pewnie w całej Małopolsce już nie ma
.
Ale królują oczywiście rodzime Zastavy.
Stan techniczny parku komunikacji miejskiej nie budzi zaufania - autobusy, wydalające chmury spalin, rdzewiejące tramwaje, szczytem techniki są chyba stare węgierskie Ikarusy.
Auta stoją wszędzie, na każdym wolnym skrawku terenu, zastawiając się nawzajem (jak jedziecie do Belgradu wynajmujcie kwaterę z gwarantowanym miejscem parkingowym, a nie z "bezpłatnym parkingiem publicznym na sąsiednich ulicach" - ha, ha, ha
).
Piesi nie mają za dobrze.
Przejść podziemnych nie uświadczysz, musisz śmigać przez pasy.
Sytuację ratują nieco liczniki oczekiwania na zmianę świateł.
Symbolem ruchu kołowego w Belgradzie jest rondo Slavija – zacytuje tu bloga
cafe Serbia:
Ruch drogowy w Belgradzie to coś, co wzbudza przyjemny dreszcz podniecenia w każdym amatorze hard-core’u, a samą esencją tej magicznej właściwości dwumilionowej stolicy jest rondo na placu Slavija (Trg Slavija).
Znajduje się ono w centrum miasta, u zbiegu pięciu dużych arterii.
Co jest na tym rondzie?
Przejeżdżają przezeń tramwaje w trzech kierunkach, trolejbusy w dwóch, kilka linii autobusowych, tysiące aut osobowych, ciężarówek i jednośladowców dziennie oraz przechodzą tamtędy tłumy ludzi.
Czego tam natomiast nie ma?
Nie ma tam żadnych świateł, oznaczeń kierunków, znaków drogowych, ani namalowanych pasów ruchu. Zaliczyłem, przeżyłem … hardcore był
.
Ostatnio edytowano 03.10.2016 05:59 przez
Buber, łącznie edytowano 2 razy