Re: Kryształowa Objazdówka Slo-Hr-I-A. Ostatni raz taki wyja
dobra, jak to mówią:
"kończ Waść wstydu oszczędź" Po ostatnim spojrzeniu na Velikankę trzeba jechać dalej w drogę, będziemy się wspinać na przełęcz Wurzenpass, omijamy tym samym korek i płatność w Karawanken.
Od strony Słowenii wjazd na przełęcz nie stanowi problemu; przełęcz to tylko 1073m npm, jednak po stronie Austriackiej wzniesienie jest potężne i przewyższenie poziomów określone jako 18%. Na szczęście my zjeżdżamy; nieco przed wyjazdem auto dostało nowe „hamulce”, ale pomimo hamowania silnikiem – co sugeruje również ustawiony znak, auto bardzo się rozpędza i w pewnym momencie hamowanie jest nie uniknione. W pewnym momencie po długim odcinku zjazdowym o tym nachyleniu przy zakręcie 180st ustawiono znaki, wskazujące, że w razie problemów wskazane jest wyhamowanie na specjalnie przygotowanej leśnej drodze usianej po bokach zużytymi oponami. Dobry pomysł.
- 906
Jadąc dalej napotykamy na poboczu stojący czołg, to zachęta do odwiedzenia Bunkermuseum; my jednak omijamy je skupieni na drodze, bo ten bardzo stromy zjazd jeszcze się nie skończył. I tym sposobem dojeżdżamy do Fuernitz, gdzie tankujemy na Shellu paliwo tańsze w przeliczeniu na PLN o 1,7zł w porównaniu z Shell Gralla
; trochę to trwa, bo przed nami sporo motocyklistów i jeszcze przy kasie jakaś roztargniona turystka z Italii.
Dalej nie wjeżdżamy do Villach, ani nie kierujemy się tradycyjną trasa do PL czyli Sudautobahn A2, ale kierujemy się na Salzburg A10. Autostrada jest bardzo malowniczo położona, a zadbane austriackie domostwa i łąki bardzo przypadają nam do gustu.
- 907
Na autostradzie tłoczno, Niemcy wracają z urlopów i weekendu, raz 130, raz 70km/h, a na wysokości Renweg am Katschberg, stawiane jest coś w rodzaju sztucznego tunelu, a droga jest poprowadzona obok. Tuż przed zatorem do bramek przy pierwszym z tuneli na Tauernautobahn, zjeżdżamy na krajówkę chcąc ominąć płatność. W ten sposób jesteśmy na Katschberg Strasse, która wiedzie na przełęcz Katschberg (1641m npm).
Niestety nie możemy za bardzo się rozpędzić, gdyż jadący przed nami kierowca ignoruje znak zakazu wjazdu dla osobówek z przyczepami i mimo posiadania zdecydowanie lepszej „furki”, jedzie baaardzo wolno
W pewnym momencie zjeżdża w zatoczkę, ale teraz wzniesienie znów ma 18%, więc powoli, baaardzo powoli wtaczamy się na przełęcz, końcówka na jedynce.
W międzyczasie po wyprzedzeniu tej Octawi z przyczepą widzimy z góry zjeżdżający patrol policji, ciekawe czy zainteresują się delikwentem, tak też się dzieje i zjeżdżają również w tę samą zatoczkę, będzie mandacik.
Przełęcz oglądamy z samochodu wolno przemieszczając się po drodze, tak by zaraz dojechać do 3km zjazdu o równie solidnym spadku, gdzie samochód mimo redukcji biegów, bardzo szybko nabiera rozpędu. Trzeba wspomagać się delikatnie przyhamowując, a przed jedną z szykan, trzeba zwolnić mocniej. Na końcu trasy w pustym miasteczku St. Michael im Lingau robimy przerwę dla samochodu, bo hamulce jednak dostały w kość i trochę je czuć.
Po krótkim namyśle i tym co było nam dane na dwóch poprzednich przełęczach, odpuszczamy jednak Obertauernpass i z powrotem wjeżdżamy na autostradę, płacąc już za drugi tunel. Kilometry szybko mijają, a ja zamyślony tuż przy wyjeździe z tunelu przegapiam zjazd na Eben; na szczęście niedługo potem jest Rastplatz, z którego można zjechać jakby awaryjnym zjazdem, wąską drogą i powrócić na właściwy kierunek. Dalej łatwa i przyjemna droga przez Annaberg i Gosau i dojeżdżamy do jeziora
Hallstatter. Mam w navi ustawiony namiar na parking bezpośrednio nad miastem i tam udajemy się ciekawie wyglądającymi tunelami.
Z chęcią bym zapłacił za parking (zgodnie z zapisem na znaku), bo jest blisko miasteczka, a do tego efektownie położony, przy wodospadzie z widokiem na okoliczne góry i jezioro. Niestety nie ma parkometru ani obsługi, tylko kamery. Pytam Austriaka o płatność, mówi, że powinna być gdzieś obsługa. Nikogo nie ma, dobra schodzimy po schodach, może natrafimy na obsługę lub parkometr. Niestety po przejściu znacznego odcinka ani śladu po parkometrach i obsłudze. Trochę niekomfortowa sytuacja.
Po kilkuset metrach jest w końcu parkingowy którego pytam: Do you speak English?
Ja Natuerllich! Słyszę, oho będzie wesoło. Coś tam rozumiem z jego łamanego niemiecko-angielskiego, że on jest tylko od tego odcinka, a tam powinien być inny parkingowy i on mi nie może pomóc ani przyjąć opłaty… ale beton. Jeszcze podchodzę do informacji, która jednak okazuje się być zamknięta, więc tylko chwilę spacerujemy po Hallstatt.
- 908
- 909
- 910
- 911
- 912 - wodospad przy parkingu nad Hallstatt
- 913
- 914
- 915
- 916
- 917
- 918
Niezwykłe, bajkowe miejsce, nieliczni miejscowi w typowo ludowo-alpejskich strojach, ale Hallstatt jest najlepiej do całodziennego zwiedzania również z górującą nam miastem platformą widokową i Waldbachstrub Waterfall. Na pewno nie spodziewaliśmy się tutaj Japończyków, jest ich chyba więcej jak miejscowych i innych turystów.
- 919
- 920
- 921
- 922
- 923
- 924
- 925
Szkoda że nie możemy zostać dłużej, a i brak opłaty parkingowej mnie martwi. Dochodzimy do wniosku, że nie chcemy zastać samochodu z blokadą, dlatego po mw. godzince zwijamy się stamtąd. Ten czas wystarczył, by nabrać przekonania o ponownych odwiedzinach Hallstatt na co najmniej 1 dzień cały dzień, przy okazji innego urlopu (na pewno z innym parkingiem). Podczas drogi rozmyślam, czy po przyjeździe do domu nie przyjdzie jakiś mandat. W końcu staliśmy na solidnie okamerowanym parkingu przez godzinę.