szoków jest więcej (dla tych, którzy porównują knajpy i speluny z Polski).
1) dzieci siedzące w knajpie razem z rodzicami. Najczęściej po prostu latają między stołami, ale nikomu to nie przeszkadza (w Polsce już by była afera). W wielu widziałem specjalne krzesełka dla maluchów
2) liczne psy jako osoby towarzyszące. Czasem piją piwo nawet z miski
W Polsce do wielu lokalów nie wejdziesz ze zwierzakiem.
3) powszechne dosiadanie się do innych. U nas raczej mało praktykowane, ludzie się dziwią, a część w ogóle jest niechętna. Tam jest to podstawową zasadą, nie ma problemu braku miejsc.
4) knajpy nawet na największych zadupiach. W Polsce na wielu wsiach dawno zamknięte, w miasteczkach zostały jakieś śmieszne puby lub pizzerie. Bo osoby, powiedzmy, po 35-ce, przestały chodzić. Wolą przed telewizorem. W Czechach chodzenie do knajpy nadal jest formą cechy narodowej.
5) godziny otwarcia. Często knajpę na wsi zamykają np. o 21-szej. Ale trudno się dziwić, jak towarzystwo siedzi tam np. od razu po pracy od 16-tej
6) knajpy działające na dworcach. Niekiedy to jedyna knajpa we wsi. Masz kwadrans przerwy, wyskakujesz na piwo między pociągami albo borowiczkę. Piwo kupisz też w kiosku na peronie. W Polsce przepisy zabraniają sprzedaży na dworcach. Wiadomo - wypijesz i cię przejedzie...
Jeszcze kilka innych pewno bym znalazł - w każdym razie czeska spelunka to jest odrębny świat, który kocham
Pozwolę sobie wrzucić taką ciekawostkę knajpianą:
Szumawa, zagubiona stacyjka Cerny Kriz. W pobliżu jest jeden dom. O 8 rano przyjeżdżamy tam motoriczką, razem, jak się okazuje, z facetem od baru, który działa we wnętrzu stacyjki.
Lokal jest dla turystów, którzy korzystają z niego podczas przesiadek z jednego pociągu do drugiego. Wyobrażacie sobie coś takiego w Polsce na takim odludziu?
Przepraszam, za zaśmiecenie, ale nie mogłem się powstrzymać