Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Krótka opowiastka o styczniowym Egipcie.

Afryka jest drugim co do wielkości kontynentem. W Afryce są 54 kraje. Prawie jedna trzecia światowych języków jest używanych w Afryce. Jezioro Wiktoria w Afryce jest największym jeziorem i drugim co do wielkości jeziorem słodkowodnym na świecie. Nigeria ma najwyższy na świecie wskaźnik urodzeń bliźniąt. W Sudanie znajduje się ponad 200 piramid, czyli więcej niż w Egipcie.
aga_stella
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1312
Dołączył(a): 25.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) aga_stella » 06.04.2017 19:04

Super relacja. Aż odkurzyłam możliwość logowania na forum. Egipt chodzi mi bardzo delikatnie po głowie, ale wstrzymuję się ze względu na obawy. Nie bawi mnie siedzenie w hotelu. W styczniu byliśmy w Izraelu (indywidualnie, było przepięknie i ciekawie). Czekam na dalszą część.
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 06.04.2017 21:04

8O , klimaty prawie jak z relacji Gego :!:
Czytam i oglądam z wypiekami na twarzy :oczko_usmiech: .
pzdr. :wink:
Slavko1974
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 877
Dołączył(a): 17.12.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Slavko1974 » 06.04.2017 21:45

Eeeeechh, wracają fantastyczne wspomnienia....
Co do Edfu, to rzeczywiście jest tam piękna świątynia Chorusa, czy też Horusa, nie wiem, która forma jest poprawna. Powiedzmy, że taki mini Luxor. Poza tym Edfu to symbol biedy, w żadnym ze zwiedzonych miast egipskich nie była ona tak widoczna jak właśnie w Edfu.
Co do statków hotelowych pływających po Nilu - miałem przyjemność płynąć takim, fantastyczne przeżycie!

Czekam na dalszy ciąg relacji!
Ale korci mnie, żeby zacząć swoją :)
Magdalena S.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 921
Dołączył(a): 03.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Magdalena S. » 07.04.2017 14:56

aga_stella napisał(a):Super relacja. Aż odkurzyłam możliwość logowania na forum. Egipt chodzi mi bardzo delikatnie po głowie, ale wstrzymuję się ze względu na obawy. Nie bawi mnie siedzenie w hotelu. W styczniu byliśmy w Izraelu (indywidualnie, było przepięknie i ciekawie). Czekam na dalszą część.

Dziękuję bardzo :D
Mnie z kolei kusi Izrael. Tyle miejsc, które chciałoby się zobaczyć, i tak mało urlopu...

Slavko1974 napisał(a):Eeeeechh, wracają fantastyczne wspomnienia....
Co do Edfu, to rzeczywiście jest tam piękna świątynia Chorusa, czy też Horusa, nie wiem, która forma jest poprawna. Powiedzmy, że taki mini Luxor. Poza tym Edfu to symbol biedy, w żadnym ze zwiedzonych miast egipskich nie była ona tak widoczna jak właśnie w Edfu.
Co do statków hotelowych pływających po Nilu - miałem przyjemność płynąć takim, fantastyczne przeżycie!

Czekam na dalszy ciąg relacji!
Ale korci mnie, żeby zacząć swoją :)

Edfu to dla mnie takie wyobrażenie piekła. Zawsze myślałam o nim jak o pieczarze z gorącymi kotłami i rogatym diabłem, aż w Egipcie zobaczyłam, że piekło może wyglądać inaczej. Przerażająca bieda i beznadzieja.

A statek musi być super, płynie w nocy, goście śpią, a rano zwiedzanie.
Obawiam się tylko małej przestrzeni...

tiwa napisał(a):8O , klimaty prawie jak z relacji Gego :!:
Czytam i oglądam z wypiekami na twarzy :oczko_usmiech: .
pzdr. :wink:

Dzięki bardzo za miłe słowa, ale bez przesady... U Gego to była dzika Afryka, a u mnie to jednak szlaki turystyczne.

piekara114 napisał(a):To teraz czekamy na Luksor.

Jedziemy do Luksoru 8)
Magdalena S.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 921
Dołączył(a): 03.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Magdalena S. » 07.04.2017 14:58

Krótko przed czwartą idziemy do recepcji. W jej drzwiach zaparkował bus. Ładują się do niego jacyś Ukraińcy.
Czekamy na nasz transport. Czekamy i czekamy. Aż coś nas tknęło, pytamy kierowcę i okazuje się, że czeka na troje Polaków.
Ukraińcy widząc busa o nic nie pytali, tylko wiedli.
Następuje zamiana. Oni wysiadają. My rozlokowujemy się w środku. Ja i Kuba bliżej tyłu. Paulina ma chorobę lokomocyjną, siada więc z przodu, obok kierowcy.
Kierowca jest młody i narwany. Najpierw ,,torturuje" nas muzyką. Litości, jest czwarta nad ranem.
Potem ogrzewaniem. Ratunku, jesteśmy w Egipcie, a on ma na sobie ciepłą bluzę.
Na koniec okazuje się, że Haram był statecznym kierowcą. Teraz wiezie nas istny kamikadze.
Mamy przejechać z nim 170 km w kierunku północnym, do Safagi. Tam przesiądziemy się do autokaru wiozącego turystów z Hurghady na południe (ci mają do Safagi 60 km). Mam cień nadziei, że może w autokarze będzie Mostafa...
Po przesiadce, przed nami będzie jeszcze 245 km na zachód.
Kamikadze pędzi. Droga jest bardzo wyboista. Zwyczajnie się boję tej jazdy.
Ale lęk, lękiem. Niewyspanie bierze nad nim górę. Zasypiam. Głowa lata mi na wszystkie strony. Budzę się z okropnym bólem głowy. Przez dwa dni będę wspomagać się ibupromami, saridonami i innymi tego typu środkami.

Świta gdy przesiadamy się do autokaru. Przy drodze, na takim niby wielkim, w tej chwili pustym rondzie. Bardzo wieje, jest chłodno. Ja w sukience. Ale nie martwię się, jest dopiero szósta rano.
Autokar jest pełen. Czekają na nas 4 miejsca z przodu. Mówimy dzień dobry. Odzewu brak.
Wsiadamy i jedziemy. Tym razem, jak na dużą wycieczkę przystało, nieco spokojniej.
Kierowca co chwilę pali. Uchyla przy tym lekko okno. Opiekun, bo zawsze takowy jedzie, milczy. Mostafy nie ma.
Paulina zasypia. Kuba zasypia. Pani siedząca za Kubą też zasypia. Obejmuje ramionami jego zagłówek i chrapie jak armata.
Śpi cały autokar. Z wyjątkiem mnie i kierowcy, który bez konsultacji odpuszcza postój na toaletę.
Rozpędzony mija ,,toaletową" wioskę, którą pamiętam z poprzedniego razu. Była tam wtedy gromada, chcących nam coś sprzedać dzieci.
Wstaje słońce. Mamy piękny dzień. Dojeżdżamy do doliny nilu. Zieleń jest miła dla oka.
Asfalt do Luksoru jest gładki. To dobra droga.
Po kilku godzinach dojeżdżamy.
Okazuje się, że w autokarze są Polacy. Są Rosjanie i Ukraińcy. Są Niemcy. I grupa anglojęzyczna.
W czasie jazdy przez miasto wyłapujemy z ulicy czterech przewodników. Wszyscy witają się ze swoimi grupami. Z nami wita się Ashraf. My Polacy, przez cały dzień będziemy poruszać się tym autokarem. Możemy zostawić w nim niepotrzebne w danej chwili rzeczy. Pozostałe grupy przesiądą się do busów. Spotkamy się z nimi wieczorem.
Przejeżdżamy nad aleją sfinksów. Spaceru po niej nie ma niestety w programie. Jeszcze nie wysiedliśmy, a ja już planuję sobie jakieś indywidualne, dłuższe zwiedzanie Luksoru na przyszłość.

Parkujemy przed wejściem do Karnaku. Parkingi są wielkie. Kręcą się tam dość natrętni naganiacze. Idziemy do toalety. W cywilizowanym, czystym budynku muzeum w toaletach brak wszystkiego, łącznie z wodą w spłuczkach 8O
Oglądamy makietę obiektu. Tz. powinniśmy ja oglądać, ale kiepsko to wychodzi, bo jest nas zwyczajnie za dużo.
Nikt nie słucha Ashrafa. Wszyscy biegają wkoło z aparatami. Istny sajgon.
Stajemy u wrót Karnaku.
920 (Kopiowanie).JPG
923 (Kopiowanie).JPG
926 (Kopiowanie).JPG
928 (Kopiowanie).JPG
930 (Kopiowanie).JPG
936 (Kopiowanie).JPG
939 (Kopiowanie).JPG
941 (Kopiowanie).JPG
942 (Kopiowanie).JPG
950 (Kopiowanie).JPG
Aleja sfinksów.
952 (Kopiowanie).JPG
Przedmieścia Luksoru.
Slavko1974
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 877
Dołączył(a): 17.12.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Slavko1974 » 10.04.2017 07:53

Czekamy na kolejny dzień :)
Wkrótce zacznę swoją relację umieszczać, to będzie okazja do porównania jak było kiedyś a jak jest teraz.
Magdalena S.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 921
Dołączył(a): 03.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Magdalena S. » 12.04.2017 22:59

Karnak to starożytne Teby, albo raczej ich część. Teby były kiedyś stolicą Egiptu.
Dziś, leżący na wschodnim brzegu Nilu, Karnak przylega do Luksoru. Jest to ogromny kompleks.
W Karnaku znajdują się świątynie wzniesione na przestrzeni wieków. Rozbudowywane, ulepszane przez kolejnych faraonów. Zdarzało się też oczywiście zacieranie śladów po poprzednikach, próby wymazania ich z kart historii.
Największa z tamtejszych świątyń poświęcona jest Amonowi Ra.
Są tam miejsca kultu Amona, Ramzesa II, Ptaha i Chonsu -boga księżyca.
Do świątyni Amona Ra przylega imponująca sala kolumnowa. Takich kolumn nie ma nigdzie indziej.
Znajdują się tam również świątynie Montu -boga wojny i Mut -żony Amona Ra.
Trzeba chyba urodzić się Egipcjaninem, żeby połapać się w takiej ilości bóstw.
Wszystko w Karnaku jest wspaniałe.
Wspaniałe są pylony, bliźniacze wieże, strzegące wejścia do kolejnych świątyń.
Wspaniała jest, długa na 3 kilometry, prowadząca do Luksoru, aleja sfinksów o baranich głowach.
Wspaniałe są posągi Ramzesa II. Wspaniały jest trzydziestometrowy obelisk.
Hieroglify. Malowidła o intensywnych kolorach, które nie wyblakły od tysiącleci.
Możemy obejrzeć święte jeziorko.
Możemy pomyśleć życzenie, okrążając 7 razy posąg skarabeusza, w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara.
7 okrążeń to wystarczający czas, żeby sobie trochę zamarzyć :mrgreen:
O tym wszystkim usiłował opowiedzieć nam Ashraf.
Niespecjalnie mu się to udało. Ashraf mówił, wszyscy biegali wkoło z aparatami.
Ashraf prosił by go przez chwilę posłuchać, obiecywał czas wolny na zdjęcia, skutkowało na dwie minuty.
Ludzie ,,w stadzie" zachowują się nieładnie. Sami sobie szkodzą, potem oglądają, a nie wiedzą co.
Z resztą, to chyba nieważne, ważne że ma się zdjęcie z dobrym tłem :?

W naszej grupie jest dwoje dzieci. Zawsze interesuję się dziećmi w podróży.
Kiedyś chyba ,,dorobię się" swoich, więc aspekt wojaży z dzieckiem jest dla mnie ciekawy.
Tak więc mamy kilkuletnią Darię. Śliczną, rezolutną i ciekawą tego, co pokazują jej rodzice. Podoba mi się.
Mamy też parę z nastolatkiem i chłopczykiem w wieku Darii.
Mama jest drobna i nosi tego, dajmy na to pięciolatka, na rękach. Nosi go od zabytku do zabytku. Jest gorąco, ona ledwo go trzyma.
Próby postawienia go na ziemi, kończą się krzykiem, więc nie stawia go ani na chwilę.
Początkowo myślałam, że może on jest chory, ale gdzież tam. Zdrowy i tylko na ręce i na ręce.
Efekt tego noszenia w tłumie jest taki, że oberwałam butem w brzuch, a innym razem w ramię... :evil:
Młody ma energię i trochę się wierci.
W którymś momencie ojciec dziecka, wyciągnął ręce i powiedział:
-Daj mi go.
A ona syknęła:
-Nie!!!!
Tak donośnie, że drzemiące gołębie poderwały się do lotu.
Tak wiem, jestem wredna, czepialska i nietolerancyjna. I nie znam się na dzieciach. Ale swoje myślę :!:

W Karnaku jest tłoczno. 9 lat temu było tłoczno, dziś jest nas jeszcze więcej.
To bardzo ważne zabytki, większość gości odwiedzających Hurghadę jedzie je zobaczyć.
Teby położone były strategicznie, mniej więcej pośrodku kraju. Dziś są dość łatwo dostępne dla turystów.
To najczęściej jednodniowa wycieczka.
Takie zwiedzanie w tłumie nie podoba mi się. Żal mi tych wspaniałości, których mam przykrą świadomość,
mogę nigdy ,,nie poczuć". To nie południe kraju, za grosz tu kameralności.
Nasza trójka długo spaceruje pomiędzy kolumnami. Są niesamowite.
Ashraf czeka na nas przy wejściu. Razem idziemy do autokaru. Reszta grupy już tam jest.

Zapraszam na spacer po Karnaku. Moim ulubionym miejscu w Luksorze. Miejscu, które robi ogromne wrażenie.
I które, mimo niedogodności, naprawdę warto zobaczyć.
Zdjęcia nie oddają uczucia tłoku, ale zapewniam, że było nas tam sporo.
1411 (Kopiowanie).JPG
961 (Kopiowanie).JPG
963 (Kopiowanie).JPG
964 (Kopiowanie).JPG
965 (Kopiowanie).JPG
967 (Kopiowanie).JPG
969 (Kopiowanie).JPG
972 (Kopiowanie).JPG
974 (Kopiowanie).JPG
976 (Kopiowanie).JPG
977 (Kopiowanie).JPG
982 (Kopiowanie).JPG
986 (Kopiowanie).JPG
989 (Kopiowanie).JPG
1000 (Kopiowanie).JPG
1011 (Kopiowanie).JPG
1014 (Kopiowanie).JPG
Magdalena S.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 921
Dołączył(a): 03.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Magdalena S. » 12.04.2017 23:04

1025 (Kopiowanie).JPG
1029 (Kopiowanie).JPG
1030 (Kopiowanie).JPG
1044 (Kopiowanie).JPG
1045 (Kopiowanie).JPG
1049 (Kopiowanie).JPG
1051 (Kopiowanie).JPG
1052 (Kopiowanie).JPG
1053 (Kopiowanie).JPG
1055 (Kopiowanie).JPG
1056 (Kopiowanie).JPG
1057 (Kopiowanie).JPG
1058 (Kopiowanie).JPG
1059 (Kopiowanie).JPG
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 12.04.2017 23:09

Ciąg dalszy Egiptu pisany w Chorwacji :wink: :?:
Magdalena S.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 921
Dołączył(a): 03.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Magdalena S. » 12.04.2017 23:14

Janusz Bajcer napisał(a):Ciąg dalszy Egiptu pisany w Chorwacji :wink: :?:

Jakoś powoli mi to idzie...
Ale w Chorwacji dobrze się myśli :D
Laku noć :papa:
renatalato
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4919
Dołączył(a): 04.05.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) renatalato » 13.04.2017 22:44

Pięknie Ci to idzie Magda, miło powspominać afrykańskie ciepełko 8)
piekara114
Opiekun działu
Avatar użytkownika
Posty: 16236
Dołączył(a): 30.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekara114 » 14.04.2017 08:03

Magdalena S. napisał(a):Tak wiem, jestem wredna, czepialska i nietolerancyjna. I nie znam się na dzieciach. Ale swoje myślę :!:

Błagam Cię, bądź w przyszłości ta wredną matką i pozwól dziecku używać nóg :mrgreen: :wink:

Kiedyś gdzieś słyszałam czy czytałam, że w takiej sytuacji trzeba matki i dziecka zapytać na co syn/córka chorują i czy to coś bardzo poważnego, że nie może sam chodzić i czy nie bali się zabrać tak chorego dziecka na taką wyprawę... To podobno skutkuje przywróceniem normalności choć na chwilę...ale o to tylko wredne osoby się zapytają :mrgreen: Na razie nie jeżdżę na zorganizowane wypady, więc nie próbowałam, ale jak przyjdzie czas to pewnie sprawdzę tą tezę :mrgreen:
Magdalena S.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 921
Dołączył(a): 03.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Magdalena S. » 15.04.2017 17:30

renatalato napisał(a):Pięknie Ci to idzie Magda, miło powspominać afrykańskie ciepełko 8)

Dziękuję bardzo :D
Afrykańskie ciepełko zawsze miło powspominać.

piekara114 napisał(a):[i]Kiedyś gdzieś słyszałam czy czytałam, że w takiej sytuacji trzeba matki i dziecka zapytać na co syn/córka chorują i czy to coś bardzo poważnego, że nie może sam chodzić i czy nie bali się zabrać tak chorego dziecka na taką wyprawę... To podobno skutkuje przywróceniem normalności choć na chwilę...ale o to tylko wredne osoby się zapytają :mrgreen: Na razie nie jeżdżę na zorganizowane wypady, więc nie próbowałam, ale jak przyjdzie czas to pewnie sprawdzę tą tezę :mrgreen:

Metoda warta przetestowania :twisted: :mrgreen: Brzmi kusząco.
Magdalena S.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 921
Dołączył(a): 03.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Magdalena S. » 15.04.2017 17:37

Obowiązkowym punktem programu każdej wycieczki fakultatywnej są zakupy. Podejrzewam, że organizator lub przewodnik ma z tego jakieś profity i wybór sklepików nie jest przypadkowy.
I tak w Maroku odwiedziliśmy lokalną, naturalną aptekę. Byliśmy w fabryce wyrobów arganowych.
I w warsztacie wyrobów srebrnych.
W Turcji w wielkim magazynie galanterii skórzanej. To akurat, mimo że nikt nic nie kupił, było fajne. Prezentacjom towarzyszył fantazyjny pokaz mody. Potem były jeszcze sklepiki z mydłami, herbatą, słodyczami. A na koniec niezliczona ilość bazarków.
Przytargaliśmy do domu wspaniałą, tkaną kapę na łóżko. Okazała się trochę za mała, ale jest piękna.
Czasu na zakupu mieliśmy z pewnością więcej niż na zwiedzanie.

W Egipcie też musiał odbyć się handelek.
Zawieźli nas do manufaktury papirusu. Liczny personel już tam na nas czekał.
Jeden z pracowników, elegancki w garniturze, opowiedział nam jakim procesom poddawane są łodygi papirusu,
zanim posłużą jako papier. Pan mówił po arabsku. Ashraf tłumaczył.
Staliśmy zwartą grupą. Nikt o dziwo nie robił zdjęć.
Moja ulubienica, zmęczona ciężarem syna, postanowiła że czas dać mu chwilę samodzielnie postać.
I postawiła go wprost na białe tenisówki Pauliny.
Dociera do niej, że coś poszło nie tak i mówi:
-Uważaj! Uważaj żebyś się nie potknął.
I tyle. Czy to tak wiele przeprosić za zmasakrowane buty?
Widzę, że Paulina się irytuje. Sama też jestem zła, bo sporo tego wszystkiego jak na jedno przedpołudnie.
Ale jesteśmy na wakacjach. Nie chcę się nakręcać, nic tej pani nie mówię.
Postanawiam omijać ich szerokim łukiem.
Prezentacja dobiega końca. Poczęstowano nas zimną herbatką z hibiskusa.
Czas na ewentualne zakupy.
Ściany obwieszone są papirusami. Nasz prezenter mówi, żebyśmy nie przejmowali się, przytwierdzonymi do nich, dość wygórowanymi cenami. On od każdej ceny z miejsca daje nam 50% upustu.
Mówi jeszcze, żebyśmy kupili tu, na miejscu, bo na ulicy nie będzie taniej i z pewnością nabędziemy nie papirus a bananowiec.
Przyznam się, że mam w domu i jedno i drugie. Papirus z Kairu. Bananowiec dostałam w prezencie w Tunezji.
Różnica na oko żadna.
Wzory niespecjalnie się przez te kilka lat zmieniły. Bóstwa staroegipskie. Motywy roślinne. Jest jedna nowość. A mianowicie, papirusy o tematyce katolickiej. Wjazd na osiołku do Jerozolimy. Ostatnia wieczerza. Byłyby jak znalazł na te święta.
Spacerujemy. Oglądamy. Niczym się specjalnie nie interesujemy. I niczego nie chcemy.
Przyczepiła się do nas jedna ze sprzedawczyń. Serdecznie jej dziękujemy. Mówimy, że niczego nie potrzebujemy, bo już takie cuda mamy. Ona na to, że nie szkodzi, że mamy, możemy mieć więcej.
I żebyśmy nie przejmowali się cenami, ona z miejsca daje nam 30% zniżki od ceny podanej na ścianie.
Po raz kolejny próbujemy ją spławić, jest uparta.
No to mówimy, że naprawdę nie chcemy, nawet jeśli zsumuje te rabaty. Wykrzykuje za nami coś w stylu:
-Jak sobie chcecie!
Uciekamy do autokaru. Wydaje mi się, że nikt z grupy nic nie kupił.
W autokarze Ashraf ma jeszcze jedną propozycję zakupów. Możemy kupić egipskie nieśmiertelniki :roll:
Wybrać wzór z ulotki, dodać swoje imię, a za godzinkę nieśmiertelniki będą gotowe. Kilka osób się decyduje.

Czas coś zjeść. Na obiad popłyniemy Nilem. Jedziemy nad rzekę. Jest tam mini porcik. Choć słowo ,,porcik" nie oddaje tego co tam jest. Jest bida i zaniedbanie. Czekają na nas łódki nr 2 i 3. Nadmienię jeszcze, że Ashraf przy wszystkich łódkowych przesiadkach asekurując powtarzał:
-Uwaga na głowę. Uwaga na głowę.
Nie wiem dlaczego, ale ten jeden raz nic nie powiedział.
Może myślał, że już to sobie zakodowałam, ile razy można mówić to samo... Uderzyłam głową tak mocno, że zobaczyłam gwiazdy.
Jakby mało mnie od rana ta głowa bolała...
Płyniemy. W 2008r. płynęliśmy egipską żaglówką -feluką.
Feluki wyglądały bardzo malowniczo i jakoś poznikały. Niewiele ich widzieliśmy.
Teraz płyniemy szybciej. Czuję przyjemny wiaterek od wody. To miłe, bo jest bardzo gorąco.
Przybijamy i ostrożnie wysiadamy.
Wspinamy się po brzegu, a potem po schodach do ,,restauracji".
Jest to lokal obsługujący takie nieszczęsne, zorganizowane, wycieczki jak nasza.
Przygotowano dla nas dwie ławy. Czeka na nas zimny bufet, bufet gorący i desery.
Napoje są dodatkowo płatne, ale kosztują grosze.
Podchodzimy do stosu talerzy, właściwie do trzech stosów i pojawia się problem. One są brudne.
Przerzuciliśmy kilkadziesiąt talerzy nim wyłuskaliśmy 3 czyste. Jakoś niemiło nakłada nam się tamtejsze papu.
Siadamy do stołu. I kolejny problem. Moje sztućce są po kimś 8O
Kubie i Paulinie trafiły się czyste.
Ashraf widzi moją minę, pyta o co chodzi. Za chwilę, ku zdziwieniu personelu, dostaję nowe. Tz. przynoszą mi je, ale nie rozumieją, co było nie tak z poprzednimi. Jemy, ale jakoś nie możemy.
W którymś momencie czuję, że ani kęsa więcej...
Jeszcze tylko makabryczna toaleta. Murowany budynek, centrum miasta, zagraniczni goście i co tu dużo mówić, syf.
Nie wracamy tą samą drogą. Jesteśmy już na zachodnim brzegu.
Pod ,,garkuchnię" podjeżdża autokar. Jedziemy do Doliny Królów.

Opowiem jeszcze anegdotkę. Będąc poprzednio w Luksorze, trafił nam się przewodnik, który od ośmiu miesięcy uczył się polskiego, a my byliśmy pierwszą grupą z Polski, którą oprowadzał.
Bardzo się starał. Nasz język nie należy do łatwych. Nieźle mu szło, sporo rozumieliśmy, ale on ciągle powtarzał coś jakby:
-Na paskudnym brzegu Nilu, na paskudnym brzegu Nilu.
Wprawiało nas to z zdziwienie. Naradziliśmy się między sobą i w końcu zapytaliśmy:
-Dlaczego nazywa ten brzeg paskudnym, przecież tu jest całkiem ładnie?
Okazało się, że miał na myśli brzeg zachodni.
Sama już nie wiem, czy on źle mówił, czy my źle słuchaliśmy. Pewnie jedno i drugie.
1060 (Kopiowanie).JPG
Ogródek restauracji nad Nilem.
1061 (Kopiowanie).JPG
1062 (Kopiowanie).JPG
1064 (Kopiowanie).JPG
1065 (Kopiowanie).JPG
1066 (Kopiowanie).JPG
megidh
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5148
Dołączył(a): 03.04.2014

Nieprzeczytany postnapisał(a) megidh » 16.04.2017 12:54

Magdalena S. napisał(a):Obowiązkowym punktem programu każdej wycieczki fakultatywnej są zakupy. Podejrzewam, że organizator lub przewodnik ma z tego jakieś profity i wybór sklepików nie jest przypadkowy.
[/attachment]

Też mam niemiłe doświadczenia w tym temacie.
W Jerozolimie zostaliśmy prawie na siłę wyciągnięci z kolejki do Grobu Pańskiego, bo trzeba było jechać na obiad do Palestyny, tak że niestety do Grobu Pańskiego nie weszłam, a było tak blisko.
A po obiedzie zawieziono nas na "obowiązkowe" zakupy do sklepu z pamiątkami, gdzie oczywiście każdy uczestnik wycieczki otrzymał rabat (o ile dobrze pamiętam, to było 30%). W sklepie pamiątki w typie tych spod Jasnej Góry. Myśmy nic nie zakupili, ale inni wyszli ze sklepu z naręczami różańców, które później święcili przy Gwieździe Betlejemskiej. Kiedy inni dokonywali zakupów w tym sklepie, my poszliśmy na krótki spacerek po ulicy, przy której był ten sklep. Po drugiej stronie ulicy zostaliśmy zaproszeni (po polsku) do innego sklepu i tam na wstępie zaproponowano nam 50% upust. Tam też nic nie kupiliśmy, ale porozmawialiśmy z właścicielem, który miał polskie korzenie.
Wniosek z tego taki, że nie warto kupować tam, gdzie nas zawiezie przewodnik.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Afryka

cron
Krótka opowiastka o styczniowym Egipcie. - strona 6
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone