Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Krótka opowiastka o styczniowym Egipcie.

Afryka jest drugim co do wielkości kontynentem. W Afryce są 54 kraje. Prawie jedna trzecia światowych języków jest używanych w Afryce. Jezioro Wiktoria w Afryce jest największym jeziorem i drugim co do wielkości jeziorem słodkowodnym na świecie. Nigeria ma najwyższy na świecie wskaźnik urodzeń bliźniąt. W Sudanie znajduje się ponad 200 piramid, czyli więcej niż w Egipcie.
Magdalena S.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 921
Dołączył(a): 03.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Magdalena S. » 24.04.2017 20:33

095 (Kopiowanie).JPG
101 (Kopiowanie).JPG
103 (Kopiowanie).JPG
109 (Kopiowanie).JPG
128 (Kopiowanie).JPG
132 (Kopiowanie).JPG
134 (Kopiowanie).JPG
135 (Kopiowanie).JPG
136 (Kopiowanie).JPG
139 (Kopiowanie).JPG
159 (Kopiowanie).JPG
160 (Kopiowanie).JPG
168 (Kopiowanie).JPG
IMG_6262 (Kopiowanie).JPG
IMG_6266 (Kopiowanie).JPG
IMG_6273 (Kopiowanie).JPG
IMG_6297 (Kopiowanie).JPG
IMG_6348 (Kopiowanie).JPG
IMG_6436 (Kopiowanie).JPG
IMG_6437 (Kopiowanie).JPG
piekara114
Opiekun działu
Avatar użytkownika
Posty: 16236
Dołączył(a): 30.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekara114 » 24.04.2017 21:08

Piękną wiosnę zastaliście :D
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 24.04.2017 21:16

Ale mi smaka zrobiłaś na te kalmary :hearts: My tydzień temu jedliśmy w Piranie čevaby :D

Czekam na relację z wiosennej Chorwacji :D
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 24.04.2017 21:36

Egipt doprawiony Chorwacją :wink:
Magdalena S.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 921
Dołączył(a): 03.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Magdalena S. » 27.04.2017 22:01

piekara114 napisał(a):Piękną wiosnę zastaliście :D

To prawda. Pogoda udała mam się zdecydowanie bardziej, niż w zeszłym roku w maju.
Wtedy padało i padało...

.
maslinka napisał(a):Ale mi smaka zrobiłaś na te kalmary :hearts: My tydzień temu jedliśmy w Piranie čevaby :D

Nie ma takiej siły, żebyśmy wracając z Cro nie zatrzymali się w Piran. To jedno z moich ulubionych miejsc :D
A tam w konobie Pirat zawsze jemy kalmary.
I mimo że to ostatnie, że już kilka porcji wciągnęliśmy w Chorwacji, te są najpyszniejsze.

.
maslinka napisał(a):Czekam na relację z wiosennej Chorwacji :D

To byłoby bardzo nudne. Przez tydzień tylko książki, spacery, kawa i wino. Mały, nudny raj :mrgreen:
A zdjęcia pokazałam już wszystkie, które zrobiłam.
Ale może jak uporam się z Egiptem, pokażę trochę Sycylii. Jeśli będą jacyś chętni...
Sycylii już trochę było na forum.

Janusz Bajcer napisał(a):Egipt doprawiony Chorwacją :wink:

Bo lepszej przyprawy jak Chorwacja, nie ma :D
Magdalena S.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 921
Dołączył(a): 03.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Magdalena S. » 27.04.2017 22:06

Czas na wycieczkę fakultatywną, na wycieczce fakultatywnej :roll: .
Już w Karnaku Ashraf zapytał, czy są chętni na krótki rejs po Nilu, na wyspę, na której uprawia się owoce.
Jedyna taka okazja, jedyne 10 euro.
Wszyscy chcą płynąć. Osobiście wolałabym spacer po mieście. Ale jak wszyscy, to wszyscy.
Jedziemy nad rzekę.
W autobusie dostajemy swój, zamówiony wcześniej, suszony, czysty hibiskus. Kosztuje 5 euro za pół kilo.
Jest tego pokaźna paczka. Można go gotować -wersja dla mniej leniwych.
Albo wrzucać 3 kwiatki do półlitrowej butelki wody i po pół godzinie mamy wodę smakową -wersja dla leniwych.
To naprawdę smaczny napój. Oczywiście Ashraf proponuje go też innym.
Usadawiamy się na łódce. Pozwalają nam nawet usiąść na daszku, skąd mamy lepsze widoki.
Powiewa miły wiaterek. Płyniemy.
1121 (Kopiowanie).JPG
1122 (Kopiowanie).JPG
1124 (Kopiowanie).JPG
1125 (Kopiowanie).JPG
1126 (Kopiowanie).JPG
1129 (Kopiowanie).JPG
1134 (Kopiowanie).JPG
1135 (Kopiowanie).JPG


Miejscami woda jest płytka. Jest w niej trochę śmieci. Widzimy sporo ptactwa wodnego. Rozglądam się za naszymi boćkami.
Mogłyby już wracać z tej Afryki... Ale ich nie ma.
Na wyspie spacerujemy po plantacji bananowca. Ashraf pokazuje nam różne rośliny. Krzewy i zioła.
Jest to niewątpliwie atrakcja w suchym Egipcie. Ashraf jest zachwycony. Ja trochę mniej.
Na środku jest ogromne ,,terarium" z pupilami, sporymi krokodylami. Jezioro Nasera jest daleko.
Te biedaki raczej nie wrócą na wolność.
Jeszcze tylko kilka psów na łańcuchach i możemy usiąść przy przygotowanych dla nas ławach.
Będziemy jeść lokalne owoce.
Mandarynki -chowają się przy chorwackich. Rekordzistka miała 32 pestki.
Guawę -interesująca, raz zjeść można. Polecam za to jej sok. Pyszny.
Miniaturowe banany -bardzo słodkie, bardzo smaczne.
1136 (Kopiowanie).JPG
1138 (Kopiowanie).JPG
1140 (Kopiowanie).JPG
1141 (Kopiowanie).JPG

Sąsiad przy stole zamawia w barze filiżankę parzonej w tygielku kawy. Chwali ją. Zamawiam i ja.
Kuba chyba się jej obawia. Paulina pije tylko mleczne latte. Będę piła sama.
Marzę o dobrej kawie. W hotelu podają lurę z proszku. Od tygodnia pijemy w pokoju, a właściwie na balkonie, zalewajkę.
Nie jest rewelacyjna. Ale gdy się nie ma co się lubi... W egipskich hotelach, w pokojach zawsze są czajniki. Goście miewają problemy brzuszne, parzą sobie herbatki.
Ok. Kawa zamówiona. I Zapomniana :!: Ashraf zaczyna nas popędzać.
Czy ja już wspominałam, że ciągle nas poganiał? Oczywiście grzecznie, ale jednak.
To stały element zorganizowanych wycieczek. Najpierw wymyślają różne czasochłonne, dodatkowo płatne ,,pierdoły".
Potem okazuje się, że na to co ważne (zabytki, kawę, atmosferę) brakuje czasu.
Mojej kawy jak nie było, tak nie ma.
Grupa powoli wraca na łódkę. Ashraf pokrzykuje na chłopaków w barze. Faktycznie zapomnieli.
Ale po chwili przynoszą mi maleńką filiżankę gęstej, gorącej, słodkiej, doprawianej kolendrą kawy. Jest doskonała :D
Płyniemy z powrotem.

Teraz o tym, co w krajach arabskich mnie wkurza. Tam rzadko ktoś robi coś za darmo. Oczywiście w relacjach między sobą zdają się być bardzo życzliwi. Ale nie wobec turystów.
W Maroku (tam przeważają Berberowie) na ulicy przyplątał się do nas pan z tacą precli. Szedł za nami powtarzając, że wita nas w swoim pięknym kraju. I strasznie chciał ,,poczęstować" mnie tym powitalnym preclem.
Nie lubię precli, ale chciałam mu zrobić przyjemność. Niemądra ja! Potem lazł za nami żądając zapłaty za to, co skonsumowałam.
Nie chodzi o ten grosz, tylko o niemiłe podejście.
Wszyscy znamy chorwacką gościnność. Nikt nie chce od nas zapłaty za drobne prezenty.
A my dobrze ugoszczeni, chętnie się odwdzięczamy.
Wracam na naszą łódkę.
Przewoźnik o poczciwej twarzy bardzo nalegał abyśmy spróbowali posterować.
Ani ja chcę tam włazić, ani chcę tam siadać, ani macać ten ster. Ale on robił taką smutną minę...
1142 (Kopiowanie).JPG
1150 (Kopiowanie).JPG
1151 (Kopiowanie).JPG
1154 (Kopiowanie).JPG

A potem brzęczał kieszenią stojąc nad Kubą długo i skutecznie. Znów dałam się wziąć na litość. Durna ja!
A tak mi dobrze szło :evil:

Dobijamy do brzegu.
Kierowca autokaru ma do nas sprawę, Ashraf tłumaczy. Chodzi o to, że kilka osób nie wraca dziś do Hurghady. Pojedzie z nami za to jakaś rodzina kierowcy. Dziewczyna z trójką dzieci. I chodzi o to żebyśmy przesiedli się do tyłu.
Tu moja siostra musi odmówić. Tłumaczy się chorobą lokomocyjną. Już w pierwszym rzędzie czuje się fatalnie.
Siadamy tak jak przyjechaliśmy. Za nami ta dziewczyna z maluszkiem na kolanach. Obok kilkulatek.
Z tyłu drugi, starszy chłopiec.
Żegnamy się z Ashrafem. Wymieniamy nazwiskami żeby znaleźć się na facebooku.
Wracamy.
Szybko odkrywamy trzecie dziecko tej dziewczyny. Tego starszego chłopca. Kuba proponuje mu miejsce obok siebie.
Początkowo są zaskoczeni. Po chwili jedziemy w kombinacji: Paulina i ja, a obok chłopiec i Kuba.
Po drugiej chwili Kuba i chłopiec oglądają nasze zdjęcia w telefonie. W tym czasie młodszy wspina się nad fotelem i zagląda do nich. A potem przechodzi do przodu. I przynosi siostrzyczkę.
Chłopcom najbardziej podobały się zdjęcia trzciny cukrowej -aspekt lokalny :wink: . I balonów w Kapadocji.
Mała szybko się nudzi. Przeskakuje na moje kolana. No to jedziemy.
Robię jej różne ,,patataj" i ,,bonanza". Mój błąd. Zmęczę się tą zabawą szybciej niż ona.
Ale w końcu zrobiła się senna. Zdrzemnęła się u mnie. Jej mama w tym czasie też się zdrzemnęła.
Mała budzi się, nie wie co się dzieje, jest zaniepokojona.
Wtedy przejmuje ją brat. Trochę ją ,,podrzuca" i przekazuje mamie.
To były rewelacyjne dzieciaki. Chłopcy troskliwie opiekowali się siostrą. A co najważniejsze, słuchali mamy.
Kiedy mama mówiła, że nie wolno słodyczy, którymi częstował Kuba, to nie wolno.
Kiedy mówiła, że mają być ciszej... To ciszej!
Fajna rodzina.
1159 (Kopiowanie).JPG
1157 (Kopiowanie).JPG
1161 (Kopiowanie).JPG
Niby mała, ale swoje ważyła.


Po drodze jedna przerwa na makabryczną toaletę. Obok sklepik.
Jestem pewna, że ceny idą w nim w górę x3 na czas postoju turystów.
Powoli dojeżdżamy do Safagi. Żegnam się z dziewczyną. Chcę pożegnać się z grupą, ale nikt mi nie odpowiada.
Widzę, że ta moja ,,integracja z ludnością tubylczą" nie przypadła naszym do gustu.
To przykre. Do tematu wrócę za chwilę.

Wysiadamy. Rozglądam się za kamikadze. Ale zamiast niego, czeka niespodzianka. Przyjechał Mostafa :D
Mostafa rano był w Kairze. Wrócił do domu. Odświeżył się. I przyjechał do Safagi, żeby wypić z nami herbatę w przydrożnym barze. To bardzo miłe :mrgreen:
Napisałam, że się odświeżył. Tego jestem pewna. Oni w domu, po kąpiel, używają perfumowanych olejków do ciała.
I on i Fatma wspaniale pachną.
Teraz w lokalu pachnie Mostafą. Nasza trójka, no cóż, ani nie pachnie, ani nie prezentuje się najlepiej.
W barze przy kilku stolikach siedzą Egipcjanie. Są razem, ale siedzą osobno. Przy dwóch połączonych stolikach panowie.
Przy dwóch panie. Są w trakcie spotkania. Dyskutują, śmieją się.
Na nasz widok miny im rzedną, wstają i bez słowa wychodzą.
To jest to samo, co przed chwilą w autokarze.
Teraz im nie podoba się integracja Egipcjanina z nami.
Jakieś to wszystko chore. Co tu więcej pisać... Pobawić się z dzieckiem, źle. Pogadać przy herbacie, źle.
Pomyślę o tym później.
Na razie cieszymy się spotkaniem.
Mostafa pokazuje zdjęcia synów. Ma już dwóch. My poznaliśmy tylko starszego.
Opowiada, że chłopcy uczą się w egipskiej szkole. A oprócz tego w internetowej szkole polskiej. W nauce pomaga im mama.
Raz do roku przylatują do Polski na egzaminy.
Wycieczkowy interes idzie nieźle. Ostatnio popularne są tz. rejsy z gwiazdą, które organizuje.
Taki rejs z Luksoru do Asuanu trwa tydzień, a wśród gości na statku jest ktoś znany.
Płynęła z nimi między innymi żona byłego prezydenta.
Wycieczki z celebrytą cieszą się dużym zainteresowaniem.
Fatma przekazała dla nas upominek. Daktyle nadziewane migdałami.
I chałwę :D . Jedliśmy chałwę ukraińską, grecką i turecką. Ale tak pysznej jak egipska, wcześniej nie jedliśmy.
Prezent jest w ilości niemal hurtowej.
Pora się żegnać. Zawsze, na wszystko, tak mało czasu...

Podjeżdża po nas kamikadze. Wracamy równie dynamicznie, jak rano przyjechaliśmy.
Zmęczenie i wrażenia robią swoje. Nie chcę spać w busie, ale po chwili zasypiam.
Głowa lata mi na wszystkie strony...
Przed północą jesteśmy w hotelu.
Prysznic i do łóżka.
Jednodniowe wycieczki są znacznie bardziej męczące.

Jakoś zapomnieliśmy o pamiątkowej fotce z Mostafą, zresztą było ciemno ...
Ale pokażę Wam Mostafę:
071 (Kopiowanie).JPG
Mostafa i gość specjalny, którego w lutym oprowadzał po Gizie.
Slavko1974
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 877
Dołączył(a): 17.12.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Slavko1974 » 08.05.2017 13:01

Coś nam umiera ta relacja...
Magdalena S.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 921
Dołączył(a): 03.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Magdalena S. » 09.05.2017 21:41

Slavko1974 napisał(a):Coś nam umiera ta relacja...

Nic nie umiera. Panuję nad sytuacją :D
Ostatni, podsumowujący odcinek już się napisał. W pocie czoła i z bólem ręki.
Tak już mam, że długopisem pisze mi się świetnie.
Teraz tylko trzeba to przepisać, a pisanie na komputerze nie jest już takie porywające.
Ale postaram się jutro...
Magdalena S.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 921
Dołączył(a): 03.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Magdalena S. » 10.05.2017 19:25

Rano wstajemy rześcy i o dziwo, o świcie. Przed nami jeszcze 3 dni. Z każdą godziną podoba nam się bardziej.
Znajomi przysyłają z Polski dziwne wiadomości z radami, żeby nie wracać, bo u nas szaro, zimno.
Te 3 dni spędzamy na plaży. Czy jest coś przyjemniejszego od plaży zimą. Czytamy, spacerujemy.
A przede wszystkim pływamy z maską. Podwodnego Egiptu nie da się opisać słowami, to trzeba zobaczyć.
Któregoś dnia zeszłam do wody z kawałkiem bułki, chciałam kruszyć ją rybkom i obejrzeć je sobie z bliska.
Nie zdążyłam, natychmiast nadpłynęła ryba o rozmiar większa od koleżanek i wyrwała mi bułkę.
Specjalnie się z nią nie szarpałam, byłyśmy na jej terenie.
Ostatniego dnia prąd przyniósł całe ławice meduz. Był to jakiś nieparzący gatunek, ale wrażenie pływania z nimi było okropne.
Nie wiem czemu, ale one bardzo chciały ocierać się o palce u rąk. Długo tak nie popływałam, ogarniał mnie w tej wodzie dziwny lęk. Wiele osób mówi tego dnia, że w wodzie zaczynali panikować.
1238 (Kopiowanie).JPG
1259 (Kopiowanie).JPG
1174 (Kopiowanie).JPG
1207 (Kopiowanie).JPG
1210 (Kopiowanie).JPG
1218 (Kopiowanie).JPG
1281 (Kopiowanie).JPG
1359 (Kopiowanie).JPG
1284 (Kopiowanie).JPG
1353 (Kopiowanie).JPG
1362 (Kopiowanie).JPG
1164 (Kopiowanie).JPG
1352 (Kopiowanie).JPG
1347 (Kopiowanie).JPG


Świadomość zbliżającego się powrotu sprawia, że coraz przyjemniej nam w hotelu.
614 (Kopiowanie).JPG
916 (Kopiowanie).JPG
1383 (Kopiowanie).JPG
Współtowarzysze coraz mniej nas denerwują.
Coraz mniej przeszkadzają nam niedociągnięcia w sprzątaniu.
A ,,stołówka" wprowadza elementy kuchni lokalnej i codziennie serwuje koszeri. Żyć, nie umierać.

Któregoś wieczora spacerując po porcie, trafiliśmy na transmisję meczu Egipt -Ghana. W knajpach licznie kibicowano. Towarzystwo mieszane, ale oczywiście z podziałem na stoliki dla pań i panów.
Akurat Egipt zdobył bramkę, cóż to była za radość. Piłka to wspaniała sprawa. Możemy nie znać wzajemnie swoich języków, nie rozumieć zwyczajów, kultury, ale wszyscy cieszymy się tak samo, gdy nasza drużyna zdobywa gola :D
Od kilku dni pozdrawialiśmy się z kucharzem z jednej z restauracji. Trochę spacerując rozmawialiśmy, dawał nam też ciasto na pizzę do karmienia rybek. Tego wieczora zapraszał nas, byśmy usiedli w jego lokalu. Podziękowaliśmy tłumacząc, że jesteśmy syci, opici, a jutro wyjeżdżamy i chcemy wcześniej się położyć. Wtedy on zrobił się niemiły, aż na nas pokrzykiwał... :!:

W dniu wyjazdu zabrali nas z hotelu zdecydowanie za wcześnie, jak na 3 kilometry transferu.
Kontrole na lotnisku były bardzo szczegółowe.
Pokazywaliśmy bilety, żeby w ogóle wejść do budynku lotniska. Trochę to trwało. A my w dżinsach, krytych budach, gorąco.
Potem prześwietlanie bagaży. Musieliśmy otworzyć nasz kufer. Ochronę zaciekawiła buteleczka z piaskiem z Asuanu.
Dalej nadaliśmy bagaż. Wypisaliśmy jakąś deklarację. Wtedy kazali nam zdjąć buty do kolejnej kontroli.
Takie prześwietlanie z obmacaniem. Patrzę na tą podłogę, na ten dywan, po którym mam przejść... Jest źle.
Szukam jednorazowych, foliowych skarpetek. Nie widzę ich. Pytam o nie. Ale oni o takich nie słyszeli.
Ściągam buty i skaczę w skarpetkach, na palcach jak nienormalna.
I wtedy pracownica lotniska poprosiła, żebym zdjęła skarpetki 8O I to już było dla mnie zbyt wiele.
Nie stanę tam boso, bo przywiozę do domu jakiegoś grzyba. Patrzę na nią błagalnie i pozwoliła mi iść dalej.
Podpisaliśmy się w jakimś ogromnym zeszycie, że wchodzimy w dalszą część lotniska.
W tym samym czasie Paulina przeniosła przez te wszystkie bramki butelkę wody, którą miała w torebce i o której zapomniała.
I po co te wszystkie kontrole :?:

Robimy małe zakupy w wolnocłowym. Personel jest bardzo namolny. Przy kasie czekamy na rachunek i jedno euro reszty.
Kasjer rzuca, nie podaje, rzuca Kubie jakiegoś wafelka i mówi, że tak będzie dobrze.
Jest w tym tyle pogardy, jakbyśmy byli bydłem, sakiewkami z bilonem... Kuba każe mu zabrać wafelek i wydać resztę.
Obsługa części odlotów jest niemiła.
A potem długo czekamy.

Obok nas usadowiła się sympatyczna pani. I streściła nam historię swego życia.
Pani pochodzi w Polski, ale mieszka w Berlinie. Przyleciała z synem do Kairu. To był ich pomysł na świętowanie urodzin, bo w tym roku kończą razem 100 lat. Pani 65, syn 35. Pozwiedzali, pozachwycali się, syn musiał wracać do pracy. Pani przeniosła się na kilkudniowy wypoczynek na wybrzeżu. Fajna forma świętowania. I uroczo, że syn ma chęci by zrobić coś z mamą.
Pani z wykształcenia jest konserwatorem obrazów. 40 lat temu, mieszkając w Polsce, dostała pracę w Londynie.
Praca czekała w muzeum.
Pani wraz z mężem ruszyła starym volkswagenem w podróż życia. Samochód ,,rozsypał się" w Berlinie.
Para nie miała pieniędzy na jego naprawę i zostali tam, gdzie się zatrzymali. Miesiąc później pani pracowała już w muzeum na tym samym stanowisku, do pracy na którym jechała, tyle że nie w Londynie, a w Berlinie.
To się nazywa przeznaczenie, ale nigdy do końca nie wiadomo, jak sprawy nam się potoczą.
Żegnamy się i wsiadamy do samolotu.
Lot mija nam spokojnie. Jest słonecznie. Z czasem słońce zachodzi. Robi się ponuro, ciemno.
Witaj zimowa Europo Środkowo -wschodnia.
Lądujemy, czuję okropne zimno. Jest coś koło zera, ale odczucie jest bardzo nieprzyjemne.
Jeszcze tylko obiad w naszej ulubionej berlińskiej, indyjskiej knajpce. W końcu nic nie jedliśmy od śniadania.
I pędzimy do domu.
Dom. Trochę przykurzony. Kwiaty zmizerniały. Ale czeka na nas prywatna wanna i najwygodniejsze, własne łóżko.
Lubię wracać ze wschodu na zachód, bo przez kilka dni czuję jakbym dostała dodatkową godzinę życia. Wcześnie się budzę.
Dzień po powrocie to zawsze dzień prania, prasowania, sprzątania.
Fryzjer pomstuje nad moimi, podobno poniszczonymi przez słońce, sól i wiatr, włosami.
Zastanawiam się, jak my przetrwamy luty.
Kolejnego dnia, nie mam już czasu na takie rozmyślenia. Czas wracać do pracy :evil:

Jeszcze tylko krótkie subiektywne podsumowanie:
Wg. mnie są dwa powody, dla których warto odwiedzić Egipt.
Po pierwsze, żeby pozwiedzać. Kair, Giza, Luksor, Asuan, Abu Simbel kryją wspaniałości. Warto je zobaczyć, mimo uciążliwości podróży. Egipt to jedno z najstarszych państw świata. Wyprawy na południe nigdy nie zapomnę.
Drugim powodem są rafy koralowe. Dla miłośników snurkowania Morze Czerwone to idealne miejsce.
I to już koniec powodów.

Egipt nie jest kulinarnym rajem. Można tam smacznie zjeść, w niektórych hotelach nawet bardzo smacznie, ale jeśli ktoś podróżuje ,,w poszukiwaniu żarcia" to zapewniam, że nie szuka Egiptu.

Nie polecam Egiptu jako miejsca urlopu na leżaku. Wycieczki do Egiptu są tanie. All w Egipcie można kupić za naprawdę nieduże pieniądze. A potem obserwujemy ludzi, którym powywracało się w głowach. Miłośnicy egipskiego all to uciążliwa społeczność. Anglojęzyczny barman, nie zrozumie gościa mówiącego wyłącznie po polsku, tylko dlatego że ten będzie pokrzykiwał coraz głośniej dodając słowo na literę k.
Zdecydowana większość Polaków spotkanych przeze mnie w Chorwacji to fajni ludzie. Do Egiptu od pewnego czasu ściąga goście specyficzni... Oczywiście zawsze i od wszelkich reguł są wyjątki.
Myślę, że wrócę do Egiptu. Chciałabym popłynąć w rejs po Nilu. Chciałabym dotrzeć do oazy Siva na pustyni zachodniej.
Ale wybierając hotel na wybrzeżu, będę szukała takiego, który będzie oferował jedynie opcję Hp. Myślę, że będzie spokojniej.
Nie lubię towarzystwa ludzi ludzi przytłoczonych nadmiarem dóbr.

Byliśmy w Egipcie 4 razy. Raz w czerwcu, 3 razy w styczniu. Tegoroczny styczeń udał nam się najbardziej, był najcieplejszy.
Ja właśnie polecam Egipt poza sezonem. Nieco mniej turystów wkoło zabytków. I temperatury pozwalające przyjemnie, albo prawie przyjemnie pozwiedzać.
Ale jeśli ktoś myśli o o Kraju Faraonów w szczycie sezonu, to napiszę że pustynny Egipt jest dla mnie znośniejszy od Turcji, czy Maroka. W Egipcie może rozboleć głowa od gorąca, ale mamy komfort suchego ciała. Nie jest duszno, włosy się nie kręcą.
Jadąc w lipcu czy sierpniu warto wybrać hotel w pierwszej linii brzegowej. Od morza zawsze delikatnie powiewa wiatr, to przynosi cień ulgi.

Polecam Egipt rodzinnie, dla par, dla grupy znajomych. Nie wybrałabym się do niego sama. Nie miałabym żadnych wątpliwości aby wybrać się samotnie do Turcji. Do Egiptu i Tunezji samotnie bym nie poleciała.
Egipcjanie są wobec młodych dziewczyn natarczywi. Mam na myśli personel hotelowy. (Samotnych kontaktów poza hotelem nie miałam, zawsze towarzyszy mi Kuba.) Idąc w pojedynkę na plażę, trudno się od nich opędzić. Bez przerwy ktoś przysiada, bez zaproszenia, w nogach leżaka i wypytuje, czy jesteśmy same, dlaczego same...
Samotnie trudno w Egipcie liczyć na spokój.
Ważne jest też to, że bardzo często egipskie hotele budowane są na ogromnych przestrzeniach.
Świetnie gdy chcemy romantycznie pospacerować z mężem po ogrodzie.
Ale czy na pewno chcemy samotnie wracać przez rozległy, często niedoświetlony teren po kolacji do pokoju :?:
Zaapeluję jeszcze o rozwagę.
Widziałam dziewczynę, kobietę właściwie bo już nie taką młodziutką, przepoconą, wciśniętą w za małe bikini, biegające po kilku drinkach za kelnerem, wskakujące na niego w celu zrobienia sobie wspólnego zdjęcia.
Widziałam ośmieszającą się rodaczkę, i pogardę w oczach tego mężczyzny.
Urlopy się kończą, z wakacji trzeba wrócić, zachowujmy się godnie.

Na koniec, trochę przykre: Egipcjanie nas nie lubią. Oczywiście zdarzają się wyjątki, ale oni nas nie lubią.
Traktują nas wyłącznie materialnie. W chwili gdy dowiadują się, że na nas nie zarobią, tracą uśmiech, ten cień sympatii, z którym do nas podchodzili. Egipcjanie nic nie robią za darmo.
Kontakty z turystami są po to, by zarobić. Jeżeli turysta stwarza możliwość by go oszukać, zostanie oszukany. W Egipcie zawsze ustalamy ceny przed wszelkimi usługami. Pytamy o cenę soku, potrawy w knajpce. Pytamy o cenę taksówki.
Płacąc w Egipcie pokazujemy barmanowi, sprzedawcy, taksówkarzowi banknot i mówimy:
-Proszę, daję Ci 10 dolarów.
W przeciwnym razie, po sekundzie usłyszymy, że zamiast 10 dolarów, daliśmy 2 i musimy jeszcze dopłacić.
Z drugiej strony, Egipcjanie okazują sobie wzajemnie ogromny szacunek. Jest to coś czego nie widuje się wśród Europejczyków.
Egipt to kraj paradoksów.

Reasumując: Egipt zobaczyć trzeba. Mam nadzieję, że zdjęcia, które pokazałam są większą zachętą niż to przed czym przestrzegam na końcu. Kraj nad Nilem trzeba po prostu tak sobie zorganizować, by jak najwięcej zaczerpnąć z Egiptu, a jak najmniej otrzeć się o ,,Egiptowo".
Serdecznie dziękuję za Waszą obecność tutaj. Miło mi, że czytaliście :D :papa:
878 (Kopiowanie).JPG
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 10.05.2017 22:13

Bardzo dziękuję, świetna relacja :smo: .
pzdr. :wink:
piekara114
Opiekun działu
Avatar użytkownika
Posty: 16236
Dołączył(a): 30.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekara114 » 11.05.2017 07:51

Super podsumowanie.
megidh
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5148
Dołączył(a): 03.04.2014

Nieprzeczytany postnapisał(a) megidh » 11.05.2017 08:57

W podsumowaniu zawarłaś całą prawdę o Egipcie.
Zgadzam się z Tobą w 100 procentach.
Dzięki za super opisy i zachęcające zdjęcia.
Może kiedyś dane mi będzie tam pojechać i zobaczyć te cuda na własne oczy.
Ja w Egipcie byłam tylko na półwyspie Synaj, więc marzy mi się coś więcej.
woka
Koneser
Posty: 5458
Dołączył(a): 20.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) woka » 11.05.2017 14:38

Magdalena S. napisał(a):Myślę, że wrócę do Egiptu. Chciałabym popłynąć w rejs po Nilu. ....

Zależy co dla kogo.
Siostra była dwa razy ( bo musiała), szwagier był raz ( za siostrę) ..... ta przyjemność to katorga. Nigdy więcej. Jakbyś czasem z jakiegoś powodu zrezygnowała - nie żałuj.
(zaznaczam, że to nie był rejs dla "powszechnego" turysty tylko dla dużych tur-operatorów. Full wypas. Chyba w lutym).
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12899
Dołączył(a): 16.12.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 11.05.2017 14:45

woka napisał(a):
Magdalena S. napisał(a):Myślę, że wrócę do Egiptu. Chciałabym popłynąć w rejs po Nilu. ....

Zależy co dla kogo.
Siostra była dwa razy ( bo musiała), szwagier był raz ( za siostrę) ..... ta przyjemność to katorga. Nigdy więcej. Jakbyś czasem z jakiegoś powodu zrezygnowała - nie żałuj.
(zaznaczam, że to nie był rejs dla "powszechnego" turysty tylko dla dużych tur-operatorów. Full wypas. Chyba w lutym).

A co było nie tak na tym rejsie. ? Pytam gdyż sama myślałam o czymś takim
woka
Koneser
Posty: 5458
Dołączył(a): 20.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) woka » 11.05.2017 14:53

beatabm napisał(a):
woka napisał(a):
Magdalena S. napisał(a):Myślę, że wrócę do Egiptu. Chciałabym popłynąć w rejs po Nilu. ....

Zależy co dla kogo.
Siostra była dwa razy ( bo musiała), szwagier był raz ( za siostrę) ..... ta przyjemność to katorga. Nigdy więcej. Jakbyś czasem z jakiegoś powodu zrezygnowała - nie żałuj.
(zaznaczam, że to nie był rejs dla "powszechnego" turysty tylko dla dużych tur-operatorów. Full wypas. Chyba w lutym).

A co było nie tak na tym rejsie. ? Pytam gdyż sama myślałam o czymś takim

Było wszystko ok. Starali się aż nadto. Dobre wrażenie = więcej namówionych turystów. Problem w tym, że taki rejs po Nilu to - marketing ... marketing. Męcząca "przyjemność" co przekłada się na znużenie.
Być może jakaś mini opcja (jeżeli takowe są) byłaby dobra.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Afryka



cron
Krótka opowiastka o styczniowym Egipcie. - strona 8
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone