Re: Króciutko i subiektywnie o zachodniej Sycylii. Maj 2017r
EriceJedziemy dalej w kierunku Trapani. Po drodze stajemy przy salinach.
Jest to miejsce gdzie pozwala się odparować płytkiej morskiej wodzie, w wyniku czego powstaje sól.
Wygląda to bardzo malowniczo. Przysiadamy nas wodą. Bajkowe miejsce.
Jest możliwość przepłynięcia się łódką, my jednak z tego nie skorzystaliśmy.
Posiedzieliśmy chwilę i ruszyliśmy dalej.
Jadąc minęliśmy lotnisko Trapani. Lotnisko położone dokładnie w połowie drogi pomiędzy Trapani a Marsalą.
Lotnisko, które sprawia, że w Trapani poczujemy życie.
Wkrótce wjeżdżamy do miasta. Jest duże. Portowe. Z częścią przemysłową.
Ma też urocze, położone na półwyspie stare miasto.
Można spacerować wśród uroczych kamieniczek pomiędzy morzem a morzem.
My jednak na razie odpuszczamy sobie spacerowanie. Jest bardzo gorąco. Nie jedziemy też do hotelu,
zadeklarowaliśmy późniejszą godzinę przyjazdu i nie chcemy fatygować recepcjonisty.
Pamiętam, że mój doktor polecał koniecznie odwiedzić Erice.
A że Erice góruje nad Trapani, jedziemy do niego zajrzeć.
Do Erice można dostać się na na dwa sposoby. Kolejką linową, która znajduje się na obrzeżach Trapani.
Albo samochodem, wspinając się serpentynami. Wybieramy samochód.
Trochę to trwa. Droga nie pozwala pędzić, wjeżdżamy, wjeżdżamy... Widoki są zachwycające.
W końcu parkujemy na płatnym parkingu przed wejściem do starego miasta.
Kupujemy bilet parkingowy. Automat przyjmuje wyłącznie monety, warto o tym pamiętać.
I ruszamy obejrzeć Erice.
A jest co oglądać. Miasteczko jest stare, kamienne. Uliczki są wąskie, wybrukowane.
Turystów sporo, tu akurat wolałabym, żeby ich nie było.
Jak to w starej twierdzy na wzgórzu, kapliczki, zamek, mury obronne.
Śmiało można by tam spędzić cały dzień. Znajdujemy się wysoko, jest tu nieco chłodniej.
W Erice znajdują się też pierwsza i najsłynniejsza na wyspie cukiernia.
Cieszymy się jak dzieci oglądając marcepanowe owoce na wystawie. Śliczne i bardzo apetyczne.
Po chwili odkrywamy, że tych cukierni jest tam zdecydowanie więcej
Nie udało nam się rozgryźć, która z nich jest tą pierwszą i najsławniejszą.
Jest ich tam sporo i wszystkie są do siebie bardzo podobne.
Historia marcepanowych słodyczy opowiada o zakonnicach z Palermo, które na wieść o tym,
że biskup pragnie obejrzeć ich sady zmartwiły się, że wszystkie owoce zostały już zabrane.
Aby dodać sadom urody, postanowiły udekorować drzewka marcepanowymi, ręcznie malowanymi owocami.
Podobno słodycze zachwyciły biskupa, a zakonnice zaczęły masowo produkować marcepanki.
Trzeba by czegoś skosztować. Może nie marcepan... Kupujemy tradycyjne sycylijskie ciastko. Jedno, na pół.
Nie mamy już ochoty na słodycze, choć wystawy są bardzo zachęcające.
Nie mamy ochoty... ale być na Sycylii i nie spróbować tradycyjnego ciastka byłoby po prostu dziwnie.
- Najpierw spróbowałam, by sprawdzić, czy w ogóle warto je fotografować...
Warto, było pyszne.
A potem już tylko spacerujemy żałując, że akurat tutaj ogranicza nas czas.
W Erice jest trochę tak, jakbyśmy cofnęli się w czasie. Bardzo mi się podoba.
Czas parkingowy nam się kończy. Zbliża się godzina, o której ktoś ma na nas czekać w hotelu.
Z ciężkim sercem postanawiamy wracać.
Z bijącym sercem, bo widoki są niezapomniane.
Powoli zjeżdżamy do Trapani. Raz nawet stajemy ,,w korku".
- Trapani.