Odespać było trudno, gdy tam za oknem zupełnie inny świat. Po chwili leżakowania wyskoczyłem na zewnątrz. Postanowiłem zobaczyć jak wygląda główna plaża w mieście. Spacerek krótki, ok 400 metrów.
Gdy zobaczyłem plaże to się ucieszyłem. Drobniutki kamyczki, łagodne zejście do wody, w miarę szeroka plaża. Tego oczekiwałem od plaży jadać do Chorwacji. Pomknąłem szukać resztę rodziny, żeby ogłosić radosną nowinę.
Rodzina plażował się na plaży, również szczęśliwa, że jest łagodne zjecie do plaży z drobnymi kamyczkami.
Niestety zejście do do wody nie było takie fajne. Spore kamyki w wodzie, a jeżowców niesamowita ilość, trzeba było uważać gdzie się postawia nogę, żeby nie wdepnąć na te stworzenia. Na plus tej plaży należało zaliczyć ładny widok wyłaniających się skał przeciwnego brzegu zatoki.
Po południu powrót na plaże główną. Wieczorem pierwsze wyjście, na miasto, celem zlokalizowania sklepu. Dość dobrze wyposażony sklep, a właściwe market trgovina, znajduje się w centrum niedaleko dworca autobusowego, w pobliżu jest też kantor i piekarnia.
Kolejnego dnia, wizytę rozpocząłem od kantora, bez problemu udało się wymienić złotówki na kuny.
Następnie postanowiliśmy zwiedzić miasto. Jednak jak to zwykle bywa z 3 latkami, szybko usłyszeliśmy nogi mnie bolą i zwiedzanie zakończyliśmy w centrum. Odwiedziliśmy zamek frankopanów, niestety w remoncie więc udało się obejrzeć tylko z zewnątrz. Szczególnie mogę polecić widok na Adriatyk wzdłuż promenady przy ulicy Alojzja Stepinca Przespacerowaliśmy się wąskimi uliczkami miasta i odpoczęliśmy w zaciszu katedry. Skosztowaliśmy też lodów.
Krótka relacja z wyjścia dostępna tutaj:
https://youtu.be/Ca6M-iR1EQc?t=24s Wieczorem po całodziennym plażowaniu, postanowiłem przespacerować się na północ od miasta, ścieżką wzdłuż plaży. Spacer bardzo przyjemny polecam każdemu, kto trafi w te rejony. Co kawałek był też dostęp do wody, w postaci kamienistych plaż. Co ciekawe, często na skałach były widoczne oznaczenia FKK, o znaczeniu tych symboli miałem się przekonać dnia następnego.
Trzeci dzień rozpoczął się dla mnie wcześnie, rodzice nie zważając, ze to wakacje, już od 6 rano krzątali się po kuchni.
Dla mnie nic straconego bo z s samego rana mogłem oddać się swojemu hobby czyli geocachingowi.
Celem spaceru była Maslinarska cesta, czyli turystyczna ścieżka pośród gajów oliwnych. Sama ścieżka znakomicie oznakowana z licznymi drogowskazami, oraz tablicami tłumaczącymi tajniki produkcję oliwy.
Sama ścieżka rozpoczyna się na północ od miasta KRK, wspina się na wzgórza otaczające miasto. Wędrówka pośród gajów oliwnych była ciekawym przeżyciem, droga niezbyt stroma, z żalem stwierdziłem, że ni mam przy sobie roweru.
Podczas 2 godzinnej wędrówki dotarłem w okolice miejscowości Muraj, jednakże że skończył się geocachingowe punkty, trzeba było wracać.
Jako że była to spontaniczna wędrówki, nie zaopatrzyłem się w prowiant, a o godzinie 9 rano słońce dawało o sobie dość mocno znać, doskwierał brak wody. Nie wyobrażam sobie całodziennej wędrówki po Chorwackich górach w takich upałach, a początkowo miałem wielką na to ochotę.
Podróż powrotna w dół ku miastu minęła szybko i mogłem do woli podziwiać widoki na Adriatyk. W ziażku z tym, że była to spontaniczna wyprawa, bez sprzętu fotograficznego i nagrywającego, niestety żadna wideo relacja nie powstała
W godzinach popołudniowych ponownie wybrałem się na plaże na północ od miasta, okazało się że większość dostępnych zejść okupują nudyści, wyjaśniło się znaczenie liter FKK.
Kolejny dzień przeznaczyliśmy na objazd wyspy...