KRK, czerwcowa Baska 2012 - oryginalny tytuł

Cześć wszystkim Cromaniakom!

Postanowiłem, że po wielu latach na forum postaram się wziąć za siebie i również coś naskrobię. Nie będzie tu pewnie nic nowego (Ameryki nie odkryję), ale co tam. Może kogoś przekonam, że wypadałoby odwiedzić Baśkę w czerwcu, a i cała wyspa warta uwagi. Zatem palce w dłoń i zaczynam klepać w klawiaturę.

Acha, chwilę myślałem nad jakimś oryginalnym tytułem... wyszło jak wyszło

Z chęcią przysiądę i poczytam

Dlaczego Chorwacja ? Ano przede wszystkim dlatego, że czuję się w Cro jak u siebie w domu. W kilku miejscach byłem i nigdzie nie było/nie jest mi tak dobrze jak tam. 5 lat temu moja rodzinka powiększyła się o Jagodę i niestety od tamtej pory nasze stopy po chorwackiej ziemi nie stąpały. Wczesną wiosną rozpocząłem zatem podstępną akcję o kryptonimie „Musimy pojechać do Chorwacji gdziekolwiek, kiedykolwiek z kimkolwiek nie ważne czym i na jak długo ale koniec basta nie dam się namówić a już pewnością na polskie morze, chcę się napić Karlovacko”. Po około 12 sekundach moje kobity poległy i powiedziały sakramentalne TAK.

Dołączyła do nas rodzinka znajomych i tak 4 dorosłych i dwójka kwapiszonów zdecydowała się na wyjazd nr 4. Cel KRK, miejscowość Baska. Pisaliśmy w wiele miejsc, na forum pytałem czy miejscówka dobra czy zła. Wasze rady oczywiście były niezwykle pomocne. Koniec końców wybraliśmy http://www.zarok23.com/en/ - strzał w 10.

Wyruszamy w połowie czerwca w piątek ok. godz. 21.00 Jedziemy na Wrocław, potem chwilę autostradą, zjazd na Krapkowice, Chałupki, Brno, Mikulov, Wieden, Graz, Maribor, Ljublana, Rijeka , siup na wyspę i czemprędzej do Baski. Podróż przyjemna, bez problemów, córka całą noc przespała. Apartament, który zarezerwowaliśmy był dla nas niewiadomą, dlatego bardzo się ucieszyliśmy kiedy okazało się, że zdjęcia pokrywają się z faktami. Nasze dwie rodziny miały do dyspozycji 2 sypialnie, kuchnie z jadalnią, łazienkę, wc i mega wielgachny taras z zejściem do ogrodu (a tu grill). Płaciliśmy 80 euro/dzień. Do plaży rzut beretem. Nie było problemu, aby z całym majdanem na plażę z plaży na plażę z plaży (wiadomo jak to dzieciaki: tato chcę pływać, tato chcę wracać, mamo chcę pływać – tato idzie pływać). Blisko sklep a i do promenady niedaleko. Naprawdę miejscówka godna uwagi. Cała dzielnica Zarok bardzo przyjemna.

Moja relacja nie będzie miała ni ładu ni składu jeśli chodzi o harmonogram. Zwyczajnie nie pamiętam którego dnia leżeliśmy z nosami skierowanymi ku słońcu, a kiedy zwiedzaliśmy pobliskie miejscowości. Chociaż nie, przyznam szczerze, że nie było dnia bez choćby mikro kąpieli na baśkowej plaży. Zatem na pewno codzienne plażowanie + dodatkowo rozrywki co jakiś czas. Jako osoba, która kilka lat trenowała pływanie (Oczywiście nie chwaląc się. W 4 klasie podstawówki załapałem się nawet na dyplom, bo chyba było 3 uczestników. Mogę się również mylić i była to 3 klasa, a dyplom dostał kolega. Nieważne) każdą wolną chwilę spędzałem w wodzie. Plaża w Baśce jest bardzo przyjemna, dla każdego coś miłego, dla golasa, tekstylnego. Dziecko lubi piach ? Jest. Woli kamole? Są. Muszelek szuka? A jakże. Lody ? Tuż za rogiem. Jak ktoś pływa trochu lepiej może niedaleko od brzegu poszukać fajowych muszelek. Codziennie dostawałem od córki polecenie: tato a kiedy wyłowisz mi muszle. Skłamałbym gdybym powiedział, że nie czekałem na te słowa. Od razu siup do wody i rycie po dnie. Na głębokości ok. 3 metrów sporo skarbów (niektóre wielkości połowy moje dłoni). Natachałem tego do domu fiu fiu. Dobrze, że na granicy nie shaltowali, bo by człowieka za muszelkową mrówkę wzięli i do paki. Za co siedzisz?: Za muszle – (tak sobie wyobraziłem).

Tylko o czym ja miałem pisać ? Nieważne, ale kontynuuję.

Dostałem 1 maila z prośbą abym szybko kontynuował (sam go sobie wysłałem) dlatego wklejam kilka zdjęć podrasowując tym samym relację

Witam.

Pisz, pisz chętnie poczytam przed Sobotą

Witaj ikar

Co tak szybko przysiadasz?
Oderwij się od codzienności i odlatujemy na Krk
Mam nadzieję, że w tym roku tam zajrzę.

Parę słów o możliwościach odpoczynku/rozrywki/ zabawy etc jakie daje Baska. Interesowało mnie kilka spraw.
Po pierwsze: okolica jak i cała wyspa jest dosyć ciekawa dla wytrawnych cyklistów. Pełno górek, podjazdów, zjazdów. Niestety przydałoby się zdecydowanie więcej ścieżek typowo rowerowych. Bardzo często trzeba jechać wąskimi drogami, po których śmigają chorwackie Raikoneny i inne Vettele.

Po drugie: można sobie pohasać po górkach. Niekoniecznie muszą to być długie wyprawy. Wystarczy wskoczyć na szlak tuż za plażą od strony dzielnicy Zarok i po kilku chwilach docieramy do miejsc z których rozciągają się piękne widoki. Jeśli gracie w tenisa w hotelu w centrum jest kilka kortów (niestety razem z kumplem zaopatrzeni w rakiety nie dotarliśmy tam ani razu, przede wszystkim ze względu na bardzo wysokie temperatury….. o promilach nie wspomnę).

Bardzo ważny temat czyli dzieciaki (o młodzieży jeszcze nie wspominam, ale słuchając nocnych umpa umpa od strony portu spodziewam się, że Baska oferuje również coś dla nastolatka). Krótko: jest co robić, dzieci nie powinny się nudzić. Plaża przyjazna, przy dzielnicy Zarok 3 zjeżdżalnie, trampoliny, bilard, cymbergaj itp. Wieczorami przy promenadzie jest gdzie wydawać dudki na młodocianych wyłudzaczy

Kulinaria: stołowaliśmy się w wielu miejscach i z ręką na sercu przyznaję, że wszędzie było pysznie, smacznie oraz smacznie Najbardziej przypadła nam do gustu knajpka naprzeciwko drink-barku w którym co wieczór przygrywał zespół na żywo (kolejna atrakcja tak dla dorosłych jak i dzieciaków – najczęściej brzdękał sobowtór Jacka Sparrow). Kilka razy robiłem poranny wypad do Fish-marketu gdzie za najprawdziwsze ludzkie pieniądze kupowałem świeże ryby (Dorada rządzi!) Dokładnie nie pamiętam, ale otwierają coś kole 7.30-8.00. Zazwyczaj była kolejka i towar rozchodził się na pniu. Miałem również szczęście zatrzymać Fish-auto (zupełnie przypadkowo zatrzymał się przy apartamencie) i tu ryby były 2 razy tańsze.

czas na foto

Witaj ikar.

Super, fajnie, że piszesz relację.
Z wielką chęcią dosiadam do czytelni i przypominam sobie piękne Baśkowe widoczki.
Miejscowość mnie urzekła i obiecałam sobie, że wrócę.

Pozdrawiam i czekam na cdn....

Hej

Ania, m.in. Twoja relacja zdecydowała o wyborze Baski, nie ukrywam że trafnym z przytupem.

I jeszcze Zaton świdruje w brzuchu

Ciekawe czy w końcu spotkam gdzieś waszą naklejkę cro.pl

Pozdrawiam

ikar napisał(a):Ania, m.in. Twoja relacja zdecydowała o wyborze Baski, nie ukrywam że trafnym z przytupem.

Miło mi .
Obiecałyśmy sobie z moją córcią, że wrócimy do Baśki za 6 lat.
Te widoki, istna bajka.

ikar napisał(a):I jeszcze Zaton świdruje w brzuchu

Z dziećmi jak najbardziej, bo dużo atrakcji.
Morze w zatocze cieplutkie i wszędzie blisko.

ikar napisał(a):Ciekawe czy w końcu spotkam gdzieś waszą naklejkę cro.pl

Ja też wyglądam za Twoją.
Może kiedyś przypadkiem (?) ...

Czytam wszystkie relacje z Krk bo za 5 dni tam jadę.
Zatem pisz Waść, pióra nie szczędź.

Facjaty opalone, brzuchy wypełnione, muszle wyłowione …..czas wyruszyć w siną dal…..no może nie taką znowu siną, ale wypadałoby zobaczyć co jeszcze oferuje nam wyspa. Przed wyjazdem mieliśmy plan minimum: Stara Baśka, błotka Cizici (Być jak świnka Pepa) i Vrbnik. Ewentualnie zwiedzanie miasta KRK, + fishpicnik. Od razu powiem, że uważam wycieczki miejscowymi stateczkami za zwykłe wyciąganie kasy z turystów. Po prostu ceny nie są adekwatne do tego co oferują biura. Owszem sprzedawcy zapewniają jaki to będzie full wypas, niebo w gębie, delfiny będą jeść nam z ręki a przy ogromnym szczęściu zobaczymy UFO, jednak rzeczywistość mocno odbiega od oczekiwań. Zdecydowanie poleciłbym korzystanie z wodnych taxówek, które dowiozą nas w niedostępne miejsca za rozsądną cenę. A to co zostanie w portfelu lepiej przeznaczyć na dobry obiad na promenadzie. Ponadto wydaje mi się, że większość statków odkrywało z Kolumbem Amerykę.

Mini wycieczka nr 1 – Stara Baśka.
Droga z Baski zajęła nam ok. 30-40 minut. Trasa kręta, malownicza. Kierowcy uwaga na morze! Nie oglądać ! Patrzeć przed siebie! Rodzina obejrzy i opowie jakie ładne widoki. Stajemy w miejscu w którym stoją inne samochody, po prostu. I tu pojawia się pierwszy problem. Gdzie idziemy ? Bo w lewo wydawało się, że fajne miejsce, a i w prawo „pachnie ciekawie”. Dobra, złazimy na dół, gdzie nogi poniosą. Droga może sprawić problemy, zwłaszcza dzieciakom. Trzeba mocno uważać. Ja poczułem się jak Szerpa. W jednej ręce leżak (nie przydał się ), w drugiej wielka torba plażowa z ręcznikami oraz zestawem tzw Makgajwera, pod pachą piłka (nie graliśmy ), pod drugą karimata (nie przydała się ). Doszliśmy do super plaży. Bardzo mało ludzi (pewnie dlatego, że czerwiec). Wydaje mi się, że w sezonie jest tam knajpka lub wypożyczalnia sprzętu. Woda piękna, ale pamiętajmy o butach do wody ponieważ sporo ostrych kamieni, głazów. Wspięliśmy się również na skałki z których rozpościerał się wspaniały widok. Po prawej stronie widzieliśmy kolejną piękną plażę, do której pewnie gdzieś jest zejście. Na koniec została udowodniona teza, że ciągnie swój do swego. Odwiedziły nas barany. W błogiej atmosferze minęło kilka godzin. Wracając do auta tarmosiłem ze sobą cały ekwipunek i zaliczyłem wywrotę na jakieś krzaczory z kolcami. Żona pyta: Coś się stało? Nie, nie, wszystko ok. (a w środku sam do siebie: ja pie…. Pip pip pip… ty baranie, jeszcze szybciej wchodź). Tym oto miłym akcentem zakończyliśmy bardzo przyjemną mini wycieczkę.